wtorek, 2 września 2014

34 " Koniec"

Czarnowłosy mężczyzna obudził się z krzykiem w środku nocy. Wokół panowała głucha cisza, a jedyne, co było słychać był jego własny przyspieszony oddech. Przekręcił się na bok i opuścił stopy na drewnianą podłogę, która zaskrzypiała, gdy tylko stanął na niej całym swoim ciężarem. Mamrocząc przekleństwa pod nosem, których nie powstydziłby się pijany goblin, ruszył po omacku do łazienki. Silny wiatr powodował, że cała chata kołysała się lekko i skrzypiała pod jego wpływem jakby za chwilę miała runąć i rozsypać się na drobny mak. Deszcz bębnił o dachówki w swoim rytmie, nadając tej nocy dziwny i niespokojny klimat.

Czarodziej zaświecił niewielką świecę tuż obok lustra i spojrzał w swoje zmęczone i niewyspane oblicze. Wydawał się o wiele lat starszy niż nim położył się spać. Otarł twarz bladą dłonią, ścierając nią kropelki potu. Sprawnym ruchem odkręcił kran i chlusnął na siebie zimną wodą. Orzeźwienie, jakie przyszło od razu odgoniło koszmar, który wyrwał go ze snu.

Sen, a właściwie koszmar był inny niż te, które zazwyczaj mu się śniły.

Widział osoby, których nie znał, miejsca, których nie zwiedził, czuł to, czego nigdy nie czuł.

Ponownie uniósł wzrok na swoją bladą twarz skupiając go teraz na haczykowatym nosie. Mógłby użyć zaklęć, które by zmieniły jego kształt. Mógłby poprosić Czarnego Pana by dał mu inne ciało. Ale nie chciał. Zdołał pogodzić się z tym jak wygląda i wykorzystać to na swoją korzyść. Budził dzięki temu strach i słusznie.

Jednym ruchem różdżki nałożył na siebie czarny surdut zapinany aż pod samą szyję i czarną pelerynę, która falowała złowieszczo przy każdym jego ruchu. Dalszy sen odpadał. Mimo, że był środek nocy czarodziej był tak wytrącony z równowagi, że nie potrafiłby ponownie zasnąć. Ba, nie potrafiłby nawet uleżeć nieruchomo w łóżku.

Energicznym krokiem podszedł do barku i wyciągnął z niego butelkę Ognistej. Opadł na krzesło, które zaskrzypiało pod jego ciężarem.

„ Cholera ta rudera niedługo rozpadnie się pod wpływem niewielkiego podmuchu” pomyślał i pociągnął łyk płynu prosto z butelki. Westchnął czując rozgrzewające ciepło, rozchodzące się wzdłuż jego przełyku, a później po całym ciele. Poczęstował się po raz kolejny i utkwił wzrok w suche drzewa, które wyginały się w różne strony targane wichurą.

Jego umysł nie mógł powstrzymać się przed analizowaniem tego snu, który coraz bardziej umykał mu z pamięci.

Hogwart. Szkoła, którą nie tak dawno opuściłby służyć Czarnemu Panu ciągle, majaczył mu przed oczami. Stary pryk ciągle był tam dyrektorem, a on… uczył Eliksirów. Prychnął na to wspomnienie i znów upił kolejny łyk przyglądając się przez chwilę etykiecie, jakby miała mu wyjawić swoje sekrety. Nigdy w życiu nie wróciłby do tamtego miejsca, które kojarzyło mu się tylko i wyłącznie z Potterem i jego bandą. No właśnie. Potter… pamiętał ze snu jakiegoś Pottera, ale z pewnością nie był to James. Podobny. Też nosił okulary i też był arogancki jak nikt inny w szkole.

Czarodziej zacisnął mocniej dłoń na butelce, gdy targnęła nim fala nienawiści.

„ Przeklęty Potter. Jeśli doczeka się swojego potomka, nie spocznę póki go nie zabije.”

Rana na sercu ponownie się otworzyła, gdy za wspomnieniem Jamesa przybiegło wspomnienie pewnej rudowłosej kobiety, w której czarnooki się podkochiwał, a która wybrała kogoś znacznie bardziej popularnego.

Mężczyzna przetarł wolną dłonią oczy i westchnął ciężko. Powinien już dawno o tym zapomnieć, a nie ciągle się tym zadręczać. Sen zaczął stawać się już coraz bardziej mglisty. Niby coś pamiętał, jednak, gdy chciał przywołać to przed oczy swojej wyobraźni wszystko zaczęło niknąć, a on bezsilnie i bezskutecznie próbował to złapać. Mara zaczęła przepływać mu między palcami.

Jednak w pamięci utkwił mu jeszcze jeden szczegół. Szopa brązowych włosów. Gdy wypowiedział to na głos musiał silnie się powstrzymać by nie parsknąć śmiechem. Kącik jego ust jedynie lekko uniósł się ku górze w ironicznym uśmiechu. Nie znał nikogo z takimi włosami. Coś mówiło mu, że ten ktoś był niezwykle wkurzający, a zarazem jakoś z nim powiązany. Dziwne. Czarnowłosy czarodziej nigdy z nikim się nie wiązał. Stronił od jakichkolwiek relacji z innymi osobami.

„ Sen. To był tylko sen”

Łomotanie do drzwi spowodowało, że ciało mężczyzny spięło się lekko. Mięśnie gotowe do ataku napięły się, a dłoń odruchowo powędrowała ku różdżce. Szybko niczym kot, poderwał się z krzesła i momentalnie znalazł się przy drzwiach, w które ciągle ktoś pukał. Ktoś najwyraźniej zniecierpliwiony.

Czarodziej nie spodziewał się gości, dlatego gdy tylko szybkim i pewnym ruchem otworzył drzwi przyłożył różdżkę do krtani postaci w ciemnej szacie. Ciemność uniemożliwiała mu dojrzenie oblicza natrętnego przybysza, ale gdy tylko szepnął zaklęcie Lumos, odsunął się od przybyłego czarodzieja z kwaśnym uśmiechem.

- Czego tu chcesz? – zapytał szorstkim głosem, nawet nie myśląc o tym by wpuścić tego kogoś do środka.

- Czarny Pan zaatakował Potterów. Oboje nie żyją. Podobno mieli małe dziecko. Czarny Pan stracił swą moc, Severusie. Potrzebujemy cię.

Twarz Snape’a nie wyrażała nic, poza obojętnością. Zupełnie jakby słowa posłańca, nie wywarły na nim większego wrażenia. Tymczasem w środku aż się gotował. Złość, nienawiść na przemian z troską, smutkiem i bezradnością walczyły ze sobą o dominację. Gdyby był sam z pewnością wpadłby w furię i spalił tą chatkę w przypływie tych emocji, które nim targały.

W jednym momencie wypadł z budynku i teleportował się w miejsce, w którym mieszkali Potterowie, by odnaleźć jedynie ich ciała w zgliszczach budynku i płaczące dziecko, które swoim krzykiem przy akompaniamencie burzy nadawało temu miejscu strasznego klimatu.

Severus Snape nawet nie pomyślał o tym, że sen, który śnił tamtej nocy się ziści.

******************************************************************************** 

I tak o to zakańczam to opowiadanie. Sprawiało mi wielką przyjemność pisanie go dla Was i czytanie pochlebnych opinii. Uznałam, że warto już to zakończyć by opowiadanie nie przemieniło się w przewlekłą historyjkę, której już nikt nie będzie chciał czytać bo będzie na to zbyt nudna. Dziekuję wszytskim, którzy tego bloga odwiedzają i czytają no i ciągle komentują. To bardzo miłe, mieć tylu oddanych czytelników. 

Dla tych, którzy polubili mój styl pisania, mam dobrą wiadomość. Jestem w trakcie pisania kolejnego opowiadania w zupełnie innym temacie z Fantasya Yukiko. Gdy blog będzie gotowy wstawię tutaj link. 
Tymczasem  miłego początku w szkole... a  tym trochę starszym miłego, ostatniego miesiąca wakacji :-) 
© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock