Czarodziej zaświecił niewielką świecę tuż obok lustra i spojrzał w swoje zmęczone i niewyspane oblicze. Wydawał się o wiele lat starszy niż nim położył się spać. Otarł twarz bladą dłonią, ścierając nią kropelki potu. Sprawnym ruchem odkręcił kran i chlusnął na siebie zimną wodą. Orzeźwienie, jakie przyszło od razu odgoniło koszmar, który wyrwał go ze snu.
Sen, a właściwie koszmar był inny niż te, które zazwyczaj mu się śniły.
Widział osoby, których nie znał, miejsca, których nie zwiedził, czuł to, czego nigdy nie czuł.
Ponownie uniósł wzrok na swoją bladą twarz skupiając go teraz na haczykowatym nosie. Mógłby użyć zaklęć, które by zmieniły jego kształt. Mógłby poprosić Czarnego Pana by dał mu inne ciało. Ale nie chciał. Zdołał pogodzić się z tym jak wygląda i wykorzystać to na swoją korzyść. Budził dzięki temu strach i słusznie.
Jednym ruchem różdżki nałożył na siebie czarny surdut zapinany aż pod samą szyję i czarną pelerynę, która falowała złowieszczo przy każdym jego ruchu. Dalszy sen odpadał. Mimo, że był środek nocy czarodziej był tak wytrącony z równowagi, że nie potrafiłby ponownie zasnąć. Ba, nie potrafiłby nawet uleżeć nieruchomo w łóżku.
Energicznym krokiem podszedł do barku i wyciągnął z niego butelkę Ognistej. Opadł na krzesło, które zaskrzypiało pod jego ciężarem.
„ Cholera ta rudera niedługo rozpadnie się pod wpływem niewielkiego podmuchu” pomyślał i pociągnął łyk płynu prosto z butelki. Westchnął czując rozgrzewające ciepło, rozchodzące się wzdłuż jego przełyku, a później po całym ciele. Poczęstował się po raz kolejny i utkwił wzrok w suche drzewa, które wyginały się w różne strony targane wichurą.
Jego umysł nie mógł powstrzymać się przed analizowaniem tego snu, który coraz bardziej umykał mu z pamięci.
Hogwart. Szkoła, którą nie tak dawno opuściłby służyć Czarnemu Panu ciągle, majaczył mu przed oczami. Stary pryk ciągle był tam dyrektorem, a on… uczył Eliksirów. Prychnął na to wspomnienie i znów upił kolejny łyk przyglądając się przez chwilę etykiecie, jakby miała mu wyjawić swoje sekrety. Nigdy w życiu nie wróciłby do tamtego miejsca, które kojarzyło mu się tylko i wyłącznie z Potterem i jego bandą. No właśnie. Potter… pamiętał ze snu jakiegoś Pottera, ale z pewnością nie był to James. Podobny. Też nosił okulary i też był arogancki jak nikt inny w szkole.
Czarodziej zacisnął mocniej dłoń na butelce, gdy targnęła nim fala nienawiści.
„ Przeklęty Potter. Jeśli doczeka się swojego potomka, nie spocznę póki go nie zabije.”
Rana na sercu ponownie się otworzyła, gdy za wspomnieniem Jamesa przybiegło wspomnienie pewnej rudowłosej kobiety, w której czarnooki się podkochiwał, a która wybrała kogoś znacznie bardziej popularnego.
Mężczyzna przetarł wolną dłonią oczy i westchnął ciężko. Powinien już dawno o tym zapomnieć, a nie ciągle się tym zadręczać. Sen zaczął stawać się już coraz bardziej mglisty. Niby coś pamiętał, jednak, gdy chciał przywołać to przed oczy swojej wyobraźni wszystko zaczęło niknąć, a on bezsilnie i bezskutecznie próbował to złapać. Mara zaczęła przepływać mu między palcami.
Jednak w pamięci utkwił mu jeszcze jeden szczegół. Szopa brązowych włosów. Gdy wypowiedział to na głos musiał silnie się powstrzymać by nie parsknąć śmiechem. Kącik jego ust jedynie lekko uniósł się ku górze w ironicznym uśmiechu. Nie znał nikogo z takimi włosami. Coś mówiło mu, że ten ktoś był niezwykle wkurzający, a zarazem jakoś z nim powiązany. Dziwne. Czarnowłosy czarodziej nigdy z nikim się nie wiązał. Stronił od jakichkolwiek relacji z innymi osobami.
„ Sen. To był tylko sen”
Łomotanie do drzwi spowodowało, że ciało mężczyzny spięło się lekko. Mięśnie gotowe do ataku napięły się, a dłoń odruchowo powędrowała ku różdżce. Szybko niczym kot, poderwał się z krzesła i momentalnie znalazł się przy drzwiach, w które ciągle ktoś pukał. Ktoś najwyraźniej zniecierpliwiony.
Czarodziej nie spodziewał się gości, dlatego gdy tylko szybkim i pewnym ruchem otworzył drzwi przyłożył różdżkę do krtani postaci w ciemnej szacie. Ciemność uniemożliwiała mu dojrzenie oblicza natrętnego przybysza, ale gdy tylko szepnął zaklęcie Lumos, odsunął się od przybyłego czarodzieja z kwaśnym uśmiechem.
- Czego tu chcesz? – zapytał szorstkim głosem, nawet nie myśląc o tym by wpuścić tego kogoś do środka.
- Czarny Pan zaatakował Potterów. Oboje nie żyją. Podobno mieli małe dziecko. Czarny Pan stracił swą moc, Severusie. Potrzebujemy cię.
Twarz Snape’a nie wyrażała nic, poza obojętnością. Zupełnie jakby słowa posłańca, nie wywarły na nim większego wrażenia. Tymczasem w środku aż się gotował. Złość, nienawiść na przemian z troską, smutkiem i bezradnością walczyły ze sobą o dominację. Gdyby był sam z pewnością wpadłby w furię i spalił tą chatkę w przypływie tych emocji, które nim targały.
W jednym momencie wypadł z budynku i teleportował się w miejsce, w którym mieszkali Potterowie, by odnaleźć jedynie ich ciała w zgliszczach budynku i płaczące dziecko, które swoim krzykiem przy akompaniamencie burzy nadawało temu miejscu strasznego klimatu.
Severus Snape nawet nie pomyślał o tym, że sen, który śnił tamtej nocy się ziści.
********************************************************************************
I tak o to zakańczam to opowiadanie. Sprawiało mi wielką przyjemność pisanie go dla Was i czytanie pochlebnych opinii. Uznałam, że warto już to zakończyć by opowiadanie nie przemieniło się w przewlekłą historyjkę, której już nikt nie będzie chciał czytać bo będzie na to zbyt nudna. Dziekuję wszytskim, którzy tego bloga odwiedzają i czytają no i ciągle komentują. To bardzo miłe, mieć tylu oddanych czytelników.
Dla tych, którzy polubili mój styl pisania, mam dobrą wiadomość. Jestem w trakcie pisania kolejnego opowiadania w zupełnie innym temacie z Fantasya Yukiko. Gdy blog będzie gotowy wstawię tutaj link.
Tymczasem miłego początku w szkole... a tym trochę starszym miłego, ostatniego miesiąca wakacji :-)
Droga MCaine.
OdpowiedzUsuńChciałabym Ci bardzo podziękować za czas spędzony wspólnie. Za to, że mimo wszelkich przeciwności, lenistwa (a na pewno takie się pojawiało niekiedy) dałaś radę i podołałaś temu trudnemu zadaniu, jakim jest pisanie Sevmione.
Twój Severus zawsze będzie wzorem dla mojego opowiadania, nie ukrywam ;)
Dziękuję za wszystko - tak po prostu ;)
Czytanie Twojego opowiadania to była sama przyjemność.
Zakończyłaś je bardzo oryginalnie, poczułam się, jakby czas zatoczył koło...
Pozdrawiam...
http://eliksir-odrodzenia.blogspot.com/
Ale to już tak... koniec? To dla mnie szczery szok i bardzo smutny fakt ;(
OdpowiedzUsuńMuszę niestety przyznać, że jestem zwiedziona tym zakończeniem.
Zostawiłaś niektóre rzeczy bez wyjaśnienia, chociażby to o co chodziło z McGonagall, no i co z Hermiona? Mam wrażenie jakby umknął mi jakiś rozdział.
Cóż niestety zakończenie mnie zawiodło, jednak i tak bardzo Ci dziękuję za te 33 wspaniałe rozdziały, które zabrały mnie w poniekąd nieznany świat. Za te rozdziały dzięki, którym mogłam przeżyć tak cudowną historię, chwile grozy, ale też radości.
Dziękuję też, że poświęciłaś tyle czasu, by przekazać nam to opowiadanie, które jest bez wątpienia jednym z tych do których jeszcze nie raz wrócę.
Życzę Ci dużo weny do napisania kolejnego opowiadania, które jak wspomniałaś już powstaje. Powodzenia we wszystkim, co będziesz chciała zrobić, nie tylko przy opowiadaniach, ale też we własnym życiu.
Przy okazji... nie obrażę się jak w wolnej chwili do mnie wpadniesz www.hgxssokrok.blox.pl ;)
Dziękuję za Twoje opowiadanie! :*
Miona :)
To już jest koniec? Nie ma już nic? Nikt nie jest wolny i nikt nie chce iść.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Mionka mam problem z tym dziwnym wrażeniem, że coś mi umknęło. Jednak zakończenie w zasadzie dobre. Zawsze zostawia furtkę na kontynuację. Pam, pam, pam, paaaam. ^^
Wypadałoby napisać coś konstruktywnego, coś co chociaż w małym stopniu sprawiłoby ci przyjemność, ale nie mam pojęcia co. Jest mi po prostu trochę przykro, bo naprawdę polubiłam to opowiadanie, jego unikalny klimat i twój rytm układania zdań. Muszę przyznać, że śmiałam się przy nim, płakałam, czasem jakiś bohater mnie zaskoczył, rzadziej zirytował. Pełen wachlarz emocji. Niewielu się to udaje, bo wiele już w życiu przeczytałam (niekoniecznie blogów) i mało co robi na mnie wrażenie. Czasem to nie historia jest najważniejsza, ale sposób, w jaki się ją podaje, a czasem na odwrót. Ty skubnęłaś wszystkiego po trochu. Prawdopodobnie nie będę czytała drugiego opowiadania, bo to niestety nie moje klimaty i to naprawdę bardzo bardzo nie moje klimaty, ale cóż. Tym bardziej czuję się zobligowana do napisania czegoś dobrego w tym komentarzu. Słów już jest pełno, ale treści znikomo. Wodolejstwo. Niestety to moja cecha. A ty pięknie skondensowałaś wszystko i zapisałaś w przystępnej formie. Mam wrażenie, że zaczynam się merytorycznie powtarzać, więc kończę ten wywód. Już dość. ^^
Cóż więcej pisać...
Dziękuję, było magicznie.
Nitij
Oł em dźi....
OdpowiedzUsuńO matko… Ty chyba nie mówisz serio? :O
To niemożliwe!
Dobra, daj mi sekundkę, muszę się pozbierać…
*dwie ciężkie, pełne melancholii godziny, podczas których głównie tępo wpatrywałam się w monitor powtarzając „To nie może być prawda...” i wypiłam mocną kawę*
Najdroższa, najukochańsza, najwspanialsza MCaine!
Ciężko mi. Źle mi.
Czuje się spragniona, zawiedziona i poniekąd nienasycona.
Tak, właśnie tak się czuję. Masakra…
Dobra, miałam się pozbierać.
I co? I co, kochana? Zostawiłaś nas z tyloma niedokończonymi wątkami, tyloma pytaniami bez odpowiedzi, tyloma niewyjaśnionymi sytuacjami…
A rozmowa Severusa z Minerwą? A wojna? Jak długo jeszcze trwała? Kto wygrał? Czy Severus przeżył? A Hermiona? Czy nie udało im się zaznać szczęścia już nigdy potem? Czy po sytuacji, w której Dumbledore wygnał Snape’a nie ma już… Żadnego ich więcej spotkania? Co, po co, dlaczego, kiedy, jak długo, kto i jak?
Z tyloma pytaniami zostawiasz nas w tej chwili, pozostawiając tak ogromny niedosyt i głód.
To… straszne.
Byłam z tobą od twoich pierwszych rozdziałów. Czytałam każdy z nich z uwagą, by nie pominąć żadnego szczegółu, który mógłby mieć potem jakieś znaczenie. Śmiałam się i płakałam razem z bohaterami. Czasami chodziłam przez ciebie całymi dniami smutna i przygnębiona, czasami śmiałam się jak głupia i wszyscy wokoło pytali się, czy na pewno dobrze się czuję. Czasem zdarzyło mi się rozmawiać z moją przyjaciółką i tak ją to zainteresowało, ze sama zaczęła czytać twoje opowiadanie. Dzięki tobie zmieniły się niektóre nawet moje poglądy na pewne sprawy. Przywiązałam się, przywiązałam się do tego twojego cudownego dzieła i do ciebie jak pies do swojego pana, czy jak dziecko do matki… Brzmi to kiczowato, ale tak było.
Czuję się naprawdę smutno, ze to już koniec…
Ale z drugiej strony…
Intrygująco zakończyłaś to wszystko. Nie do końca wyjaśniając, nie odpowiadając na wszystkie nasze pytania, z tajemniczością i cóż… wielkim podarunkiem, a właściwie dwoma.
Jednym jest samo to opowiadanie. To, że mogliśmy je czytać, przeżywać, być z tobą przez cały ten czas, że chciałaś i zrobiłaś to, na co wiele osób nie ma siły, nie wierzy, ze im się uda. Ukończyłaś wspaniały tekst na niezwykle wysokim poziomie.
A drugim… Drugim jest to, że zostawiłaś nam coś, iskierkę nadziei i możliwości dla naszej wyobraźni. Nasze umysły mogą same interpretować to, z czym nas zostawiłaś. Możemy dopowiadać, dopasowywać, domyślać się niektórych elementów układanki, które przed nami zakryłaś. Zostawiłaś ją niedokończoną, a razem z tym pozostawiłaś zachętę, jakbyś sama chciała nam przekazać: „Teraz już wszystko w waszych rękach. Zostawiam wam to do samodzielnego ułożenia”.
Powiem ci szczerze, jak jest – to opowiadanie było jednym z pierwszych ficków, jakie przeczytałam kiedykolwiek. Dlatego właśnie jest dla mnie tak bardzo ważne. I nie dość, że jestem tu od tak dawna, to dodatkowo… czuję coś w rodzaju dumy, że ci się udało. Udało to skończyć i to w taki sposób. To opowiadanie jest jednym z niewiele naprawdę genialnych tekstów, które czytałam w życiu. Myślę, że nigdy o tym nie zapomnę. Czuje się poniekąd wpisana do tej historii, jakbym była jej częścią albo raczej – jakby to ona była częścią mnie.
Kurczę, to faktycznie brzmi kiczowato.
Wiesz, że teraz płaczę? Naprawdę, nie żartuję i nie mówię tego, żebyś poczuła niedowartościowana. Mówię to, bo tak jest. Musisz wiedzieć, jak wielki kawał dobrej roboty odwaliłaś, kochana. Musisz.
Cieszę się, ze wciąż piszesz. Będzie to dla nas wszystkich możliwość, by nie rozstawać się z tobą na dobre. A może kiedyś wrócisz znów do Sevmione? A może kiedyś napiszesz własną powieść? Bardzo chciałabym ujrzeć na swojej półce obszerną, ciekawą i bestsellerową powieść autorstwa Mai Stanisz. To by było dopiero coś…
O matko, to żem się rozpisała… No nic. Czas wrócić do życia.
Pozdrawiam cię z całego serduszka i życzę weny na nowe opowiadanie :) Pamiętaj, że jesteś wspaniała!
Na koniec… Na koniec po prostu ci dziękuję. Dziękuję za wszystko. Bo zrobiłaś wiele. Nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo wiele…
Twoja always
No ale... JAK? ;-;
OdpowiedzUsuńJAK TO, JA SIE PYTAM? .-.
No wiesz co.. Tego się nie spodziewałam ;d
No ale przyznam, je jest to zdecydowania moje ulubione opowiadanie Sev x Herm. Pomimo tego zakończenia, którego Ci nigdy nie wybaczę naprawdę je kocham *u*
~d.s.
nie wierzę, po prostu nie wierzę. Dlaczego to już koniec? Nie rozumiem spotkania z Minerwą, ani sytuacji Hermiony... Tak jakbym pominęła jakieś rozdziały.. Jeśli chodzi o karę Severusa, to nie dostrzegam sensu, będzie tak wiecznie cofał się o te 17 lat? Jeśli tak, to naprawdę przykre i okrutne, więc Voldi mógłby cos takiego wymyslić.. Co dalej z Severusem, co stało się z Hermioną?? Może właśnie o swojej karze Sev mówił Minerwie, ale nie wiem.. Proszę, wyjaśnij troszkę więcej :( Dziękuję Ci za czas, który poświęciłaś temu opowiadaniu, za jego niepowtarzalny klimat. I chociaż zakończenie trochę mnie zdezorientowało, to stworzyłaś coś pięknego i magicznego, coś co będę wspominać. :)
OdpowiedzUsuńJak?? Jak mogłaś tak to zakończyć? nie rozumiem, czuję jakby cos mi umknęło
OdpowiedzUsuńJa mam podobne odczucie - jakby coś mi umknęło albo za szybko się skończyło. Mimo wszystko dziękuję ci za to opowiadanie, bo wiele tu przeżywałam - raz smutek, innym razem szczęście, a jeszcze innym złość na jakiegoś bohatera. Byłam szczerze powiedziawszy bardzo związana z twoim opowiadaniem (mimo iż ostatnimi czasu rzadko komentowałam ale po prostu ciężko mi jest znaleźć czas na blogowanie). Jestem ci niezwykle wdzięczna za te wszystkie chwile i będę polować na twoje następne opowiadanie! Buziaki!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że twoje kolejne opowiadanie bedzie miało konkretniejsze zakończenie a wszystkie niedosyty zostaną uzupełnione. boli mnie fakt iż nigdy nie dowiemy się jak skończyła się miłość Seva i Hermi. Z drugiej zaś strony możemy sobie zakończyć to sami. Tak jak każdy z nas wyobrażał sobie ten koniec. Czekam z niecierpliwością na kolejne opowiadanie. Dziękuję że mimo wszystko poświęcałaś czas byśmy mogli przenieść się chociaż na chwilę w zupełnie inny świat. Jesteś moim mistrzem w tworzeniu!
OdpowiedzUsuńA, więc wszystko co się wydarzyło było tylko mniej lub bardziej niewygodnym snem, który ma jedynie 50% na urzeczywistnienie się. Niezły sposób na odwrócenie lub pomieszanie faktów z życia bohaterów.
OdpowiedzUsuńOczywiście teraz się z tego śmiał, bo to tylko sen, ale ciekawe czy po latach, gdy się już spełni, przypomni sobie go.
Bardzo ładnie zakończyłaś opowiadanie, każdy może ułożyć sobie sam dalej jakiś scenariusz, jakby to widział, ale mimo wszystko czuję lekki niedosyt.
Brakuję mi trochę tego, że nie wiadomo co się stało z Severusem Snape’m z przyszłości. Co zaplanowała dalej Hermiona i tego, że się już więcej nie spotkali. Trochę urwany wątek, tak jakby za parę lat miała zostać dopisana kolejna część.
A co z tym nowym opowiadaniem? Pozdrawiam :)
A witaj!
OdpowiedzUsuńPodobnie jak moje poprzedniczki, czuję się, jakbym pominęła kilka rozdziałów. Ogólnie mam wrażenie, jakbyś poszła na łatwiznę i po prostu stwierdziła, że napiszesz cokolwiek, byle się tylko nie męczyć z ciągnięciem opowiadania dalej.
I jak poprzednie rozdziały czytałam z zapartym tchem, to dwa ostatni... No, zrąbałaś sprawę moim zdaniem. Nie wiem, czy będzie to chciała kontynuować, ale zakończenie nie tyle gwarantuje Ci furtkę do sequelu, ale jest "ni z gruchy, ni z pietruchy", o.
Ale pomijając ten szczegół, uważam, że to jedno z lepszych opowiadań, jakie miałam przyjemność czytać. Nie dość, że twój styl jest bardzo przystępny, posiadasz tę swoistą lekkość pisania, to jeszcze bardzo dobrze udało ci się oddać charaktery Severusa i Hermiony. Niestety z autopsji wiem, że to niełatwe zadanie, więc gratuluję.
Mam nadzieję kiedyś jeszcze zobaczyć jakiś bywaj utwór o tej tematyce. ;)
Pozdrawiam,
Francesca ;)
Nie wiem czy dalej tu wchodzisz...ale i tak skomętuje. Żałuje że odkryłam twój blog dopiero teraz ( 3 dni temu) ale czytałam go z zapartym tchem, kocham twojego Severusa *.* jego wypowiedzi są na tyle inteligentne i sarkastyczne że mimo że cię nie znam moge śmiało powiedzieć że mjsisz byc inteligentną osobą.( tak powtarzam się, ja nie kestem pisarką, okey?) Baaaardzo mi smutnoo....tak szczerze. Że to już koniec. Ciekawi mnie jak wyglądałoby spotkanie Severusa z Hermioną. I mimo że wydaje sie to oczywiste jakie bylyby jego uczucia wobec niej i jego zachowanie. Dalej bylby starym Snapem, nie wierzył by że ona dalej coś do niego czuje? Jeszczebardziej bałby się bliskości po tym co przeżył? I reakcja Dumbldora. A czarna magia w Snapie? Tyle wątków do pociągnięcia a ty mówisz że stanie sie to przeciągane opowiadanie. Kocham też twój styl pisania, bardzo przyjemnie mi sie ciebie czyta. Jedniczesnie łatwo ale nie jest to zwykly nudny i prosty język. Fajnie że naprawde wprowadziłaś fabułe, swoje postacie. Nie zabiłaś naszych kochanych postaci ♡. Że nie ominełaś/zmieniłaś/zmniejszylas wagi wątku z Lily, że nie odwróciła sie nagle od przyjaciół jak to czasami w paringach robi co mnie niezmiernie wkurza. No i jeszcze raz dziekuje za severusa.
OdpowiedzUsuńSamego severusa.
Sarkastycznego severusa.
Dobrego severusa.
Ukrytego Severusa.
Kochajcego Severusa.
Tylko Severusa.
że nie był ani zbyt mięki ani zbyt wredny, że jego natura w pewnym momęcie nie znikała, że był sobą.
Nie wiem dlaczego ale po przeczytaniu mniej lubie Dumbledora.xd
Czuje niedosyt....
OdpowiedzUsuńTotalnie bez sensu. Takie urwanie historii pod sam koniec. Mogłaś jakoś to inaczej zakończyć, chociaż niektóre wątki. Niedosyt to mało powiedziane co teraz czuje zwłaszcza że wracałam co jakiś czas i czytałam od nowa całość. Zastanów się jeszcze nad swoją decyzją, nad jakim jednym rozdziałem. Po prostu nie zostawiaj tej historii :/
OdpowiedzUsuńNienawidzę cie za to
OdpowiedzUsuńEhh.. dopiero teraz znalazłam ten blog. Muszę przyznać, że ciekawie rozegrałaś zakończenie. Mimo wszystko bardzo mi się ono nie podoba ;c Gdzieś w moim środku tli się nadzieja, że jeszcze do tego wrócisz, pozdrawiam i życzę weny w dalszym pisaniu, nawet nie koniecznie sevmione
OdpowiedzUsuń