czwartek, 26 grudnia 2013

Rozdział 23 „I błądząc, w okno uśpione liśćmi krwawymi się rzucę i wrócę do ciebie czarnym upiorem, na pewno wrócę.”


Wszedłem do środka i zdołałem jedynie ujrzeć szopę brązowych włosów. Później poczułem, że moje kolana uginają się pod ciężarem mojego ciała. Zupełnie tak jakby moje mięśnie nie były w stanie utrzymać postawy pionowej. Zachwiałem się. Przestawiłem stopę lekko w prawo, by złapać równowagę. Oczywiście bez skutku. Jakaś dziwna energia targnęła moim ciałem w lewo. Nie byłem na to przygotowany. Kawałek jakiegoś mebla wbił mi się między żebra. Obraz całkowicie zniknął. Poczułem się ślepy. Wnętrze sypialni zniknęło w mgnieniu oka, a zastąpiła je nieprzenikniona czerń. Mrugałem, a być może tylko mi się wydawało, że to robię. W każdym bądź razie nic nie przywracało mi wzroku. Szamotałem się niczym dziecko, wplątane w jakąś niewidzialną pajęczą sieć, podczas, gdy ciało coraz bardziej odmawiało mi posłuszeństwa, wiedzione przez nieznaną siłę.

Gdy moja fizyczna część przechodziła coś, czego nie potrafiłem kontrolować. Ba! Nie potrafiłem nawet nazwać, ani w żaden sposób racjonalnie wytłumaczyć, mój umysł zaczął wariować, wypełniany przez dziwne obrazy, których nigdy w życiu nie widziałem. Nie były to ilustracje przeczytanych przeze mnie książek, ani magazynów. Były to twory niestałe, niczym mgła, przypominające lekko to, co widziałem w Myślodsiewni, tyle, że żadna z tych rzeczy nie należała do mnie. Dopiero, gdy przed oczami mojej wyobraźni stanął Hogwart, który równie szybko jak się pojawił zniknął. Zacząłem rozumieć. Mimo to moja świadomość zaczęła płatać mi figle. Dedukcja, która tak wspaniale niegdyś mi wychodziła, zaczęła podsuwać fałszywe wnioski. Chciałem coś odgadnąć, ale za cholerę nie wiedziałem jak. Czułem się jak idiota, któremu podsuwają rozwiązanie zagadki na tacy, a on nie potrafi z niej skorzystać.

Co działo się z moim ciałem, gdy mój umysł był wiedziony na manowce? Nie mam pojęcia. Prawdopodobnie zemdlałem, choć nie jestem tego pewien. Niczego nie jestem w tej chwili pewien. Próbowałem krzyknąć. Zamknąć oczy, by obrazy zniknęły, ale to była syzyfowa praca, bowiem obrazy te nie były realne, ale były czystą fikcją, wytworem mojego umysłu, którym zawładnęła dziwna, starożytna magia, której nie potrafiłem rozgryźć, ani się jej przeciwstawić.

Po walce, którą toczyłem w sobie i która zdawała się dla mnie trwać całą wieczność, bariery mojego umysłu zaczęły opadać. Nie miałem już siły, nie dlatego że byłem słaby, ale dlatego, że to, co napierało na mury, który starałem się wznosić by uchronić się przed nieznaną siłą, było zbyt silne.

Uspokoiłem oddech. Policzyłem do dziesięciu i puściłem się w wir obrazów. Hogwart.. piękny młody, dopiero, co wybudowany. Roześmiane twarze dzieci. Wielka Sala. Mównica z sową, która rozpościerała skrzydła. Czwórka Założycieli. Helga, Rowena, Godryk i…. trzeciapostać, której nie potrafiłem zidentyfikować. Skupiałem na niej wzrok, ale za każdym razem wydawało mi się, że im bardziej się staram ją ujrzeć, tym bardziej kontury jej ciała stają się rozmyte. Gdzieś w środku czułem, że skądś znam mężczyznę spoglądającego na wszystkich z wyższością, jednak, gdy już wydawało mi się, że mam odpowiedź na to pytanie, ona szybko umykała mi i znów znajdowałem się w punkcie wyjścia. Obrazy migotały, przyprawiając mnie o ból głowy, a nieznajoma postać zaczęła się do mnie zbliżać, coraz szybciej. Zielone odzienie mignęło mi przed oczami, ale gdy ponownie spojrzałem w tym kierunku było już całkiem czarne. Zamrugałem oczami, pełen frustracji. Ktoś bawił się ze mną w ciuciubabkę. Cholernie irytującą zabawę. Zieleń mieszała się z czernią. A stara zamglona twarz z długą siwą brodą, mieniła się, co chwila, częściej przypominając twarz młodzieniaszka z haczykowatym nosem. Zaczęło mnie mdlić od tego ciągłego wirowania wszystkiego wokół mnie. Poczułem, że tracę grunt pod nogami. Spojrzałem pod nogi, by po chwili ujrzeć przepaść bez dna. Spadałem, a mój krzyk wiązł w gardle. Zacząłem odliczać…



- Wszystko w porządku panie profesorze? – spytała Gryfonka, patrząc na Mistrza Eliksirów, który od ponad dziesięciu minut stał w drzwiach jeszcze bledszy niż zwykle. Pomachała dłonią przed jego nosem i pisnęła, gdy ten złapał ją za nadgarstek.

- Nie machaj tym patykiem przed moim nosem – warknął sucho, jakby coś ugrzęzło mu w gardle. Ciągle był w szoku. Co do cholery się ze mną stało?

- Przepraszam. Wygląda pan na chorego. Coś się stało?

- A czy ja wyglądam na kogoś, kto zwierza się uczennicom? – skrzywił się i wyminął dziewczynę, wchodząc do środka jej pokoju.

- No nie wiem. Przed chwilą wyglądał pan jak woskowy posąg – zmarszczyła brwi.

- Sen na jawie – mruknął tylko i chwycił w swoje dłonie egzemplarz książki, po którą tu przybył. Szybko przekartkował jej strony i skrzywił się niezadowolony z tego, że nic ciekawego nie zwróciło jego uwagi. – Bezwartościowa książka – warknął i rzucił ją na łózko.

- Ukończył pan kurs szybkiego czytania, że potrafi pan to stwierdzić po tak szybkim przekartkowaniu stron? – zaśmiała się, co tylko go zirytowało, chociaż nie dał tego po sobie poznać.

- Jestem wszechstronnie utalentowany panno Granger – mruknął uśmiechając się ironicznie. – W każdym bądź razie na mnie już czas – obrócił się na pięcie i ruszył w kierunku drzwi.

- A wiedział pan o tym, że ducha Salazara jak dotąd nigdy nie odnaleziono?

Severus zatrzymał się w połowie drogi do wyjścia i spojrzał przez ramię na uczennicę. Uniósł jedną brew ku górze i odwrócił się w jej stronę. Splótł dłonie na piersiach i uśmiechnął się lekceważąco.

- Śmiesz panno Granger podważać moją wiedzę na temat historii Hogwartu? – zakpił, wyraźnie rozjuszony. Nigdy nie lubił, gdy ktoś wytykał mu różne rzeczy, nawet, jeśli robił to zupełnie nieświadomie, jak w przypadku Gryfonki – Oczywiście, że wiem!

Hermiona zatkała uszy.

- Nie musi się pan tak na mnie wydzierać. Chciałam tylko zauważyć, że w tej – wskazała na książkę leżącą na łóżku – bezwartościowej, jak pan stwierdził książce, jest jedna linijka tekstu, w której autor twierdzi, że jego duch został umieszczony w artefakcie.

Snape zmarszczył brwi i spojrzał odruchowo na swoją dłoń, na której lśnił opleciony wokół jego palca wąż z zielonymi kamieniami.

- Artefakcie, powiadasz… - mruknął i jednym krokiem znalazł się przy książce, którą wepchnął w ręce dziewczyny – Znajdź mi ten fragment – rozkazał. Hermiona spojrzała na niego.

- A zwykłe proszę?

- Granger nie denerwuj mnie – warknął.

- Uczę kultury…

- Żebym ja cię nie nauczył Granger jak się skacze z szóstego piętra – uśmiechnął się ironicznie i skinął na książkę – No już.

Dziewczyna spojrzała w kierunku okna i przerażona wizją bezwładnego spadania, przekartkowała stronnice książki, by po chwili pokazać żądany fragment Mistrzowi Eliksirów. Blade palce nauczyciela przebiegły po linijkach tekstu, a oczy zaświeciły się tajemniczo, gdy znalazł to, czego szukał. Przeczytał parę razy zdanie i zatrzasnął książkę, tak szybko, że aż wydobył się z niej gryzący w oczy kurz. Hermiona zakaszlała, ale mężczyzna nie zwrócił na to uwagi. Jego myśli błądziły już zupełnie gdzie indziej. Wizje… a więc one miały sens. Jeśli… O cholera… Jeśli ta książką ma racje to znaczy, że …. O cholera…

I wypadł z sypialni dziewczyny niczym poparzony.



Severus Snape był realnie myślącym człowiekiem. Chyba najbardziej realnie myślącym człowiekiem na ziemi. W każdym bądź razie, cały ten realizm w tym jednym momencie z niego wyparował. Bo przecież takiej rzeczy nie dało się wziąć na zdrowy rozum. W żadnym wypadku. Czarnooki mężczyzna wpadł do swojego malutkiego pokoiku, który został mu przydzielony i zatrzasnął się w nim na cztery spusty, by nikt nie śmiał mu przeszkodzić. Machnięciem różdżki zasłonił wszystkie zasłony i usiadł za biurkiem, przywołując do siebie sakiewkę, w której trzymał wszystkie potrzebne mu narzędzia.

Kątem oka spojrzał na zegarek. Zostało trzy godziny do bitwy. Może przez ten czas zdoła ściągnąć z ręki ten cholerny pierścień.

W jego umyśle pojawiła się myśl „ idź do Dumbledore’a”, ale skutecznie ją spławił. Starzec z pewnością rzuciłby mu parę górnolotnych frazesów o tym jak bardzo trzeba się poświęcać dla ogółu i gówno by go to obchodziło, co ten przeklęty artefakt wyczynia z jego podwładnym.

Tchórz.

Wyrzucił to słowo tak samo szybko jak poprzednią myśl. Nie był tchórzem. W żadnym wypadku. Po prostu poznał granicę, za którą nie mógł przejść dalej. Musiał się poddać w chwili, gdy jeszcze jest to możliwe. Inaczej….

Nawet nie chciał o tym myśleć.

Duch Salazara jakkolwiek nie byłby stary, ciągle sprawiał zagrożenie, zwłaszcza dla Severusa. Jego organizm, po którym ciągle gdzieś kłębiły się ostatki czarnej magii był doskonałym miejscem dla rozwoju i powrotu do świata żywych jakiejś części Slytherina.

Nie mógł na to pozwolić.

Pociągnął za pierścień próbując go zdjąć normalnym sposobem, ale ten nawet nie drgnął. Zakleszczył się na palcu mężczyzny i nawet nie myślał o tym, aby ustąpić. Snape zamknął oczy i wyszeptał jakąś regułkę, ale gdy je otworzył wąż ciągle był na swoim miejscu. Przyszła kolej na inne sposoby, podczas których coraz bardziej zirytowany mężczyzna był w stanie zrobić cokolwiek byle by tylko się go pozbyć. Doszedł nawet do stanu, w którym byłby gotowy uciąć sobie ten palec, jednak za każdym razem coś go od tego powstrzymywało. Nie miał pojęcia czy to, że Mistrz Eliksirów bez palca to już żaden Mistrz, czy też jakiś nieznany mu głos, ciągle go od tego odwodził.

Tak, więc po godzinie, Severus był skrajnie wyczerpany, zarówno fizycznie jak i psychicznie, a pierścień ciągle był na miejscu, z wyszczerzonymi kłami jadowymi, niczym w sardonicznym uśmieszku.

18 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział :D Nie mogłam się na niego doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie doczekałam się kolejnego rozdziału. Strasznie długo musieliśmy czekać! Co prawda poczułam ze bardzie dłuższy, ale zdecydowanie lepsze to niż nic xd dobra, nie marudzę już, tylko przechodzę do treści rozdziału.
    Biedy Severus. Pierścień zaczyna o sobie przypominać. Czyli wyszło na to, ze duch Salazara znajduje się w tym kawałku zelastwa? Ciekawie się robi, nie powiem xd.
    Szkoda tylko, ze tak mało było Hermiony. Myślałam ze w jej pokoju się wydarzy coś... Ekhem... Ciekawego, a tu nic xd kurczę!
    No nic, pozostaje mi czekać na kolejny rozdział... Swoj droga sama muszę się zabrać za swoj. HAhah. :D
    Pozdrawiam cię serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ave MCaine!
    Nareszcie, kochana, nareszcie!
    Pierwsza scena... Nawet bym nie pomyślała... O jacięęę...
    Severus & Hermiona - the best :D Ja nie mogę ze śmiechu czytając ich dialogi :P
    No i afera z naszym kochanym pierścieniem Slytherina. I co teraz? Biedny Severus...
    Taki jakiś krótki ten komentarz, przepraszam...
    Pozdrawiam i życzę dużo weny!

    P. S. Założyłam nowego bloga, za niedługo wstawię prolog ;)
    http://snape-granger-inna-historia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam! Wiedziałam, że będzie jazda z tym pierścieniem! Biedny Sev :( Żeby tylko nie spróbował w przypływie furii upier... dokonać amputacji kości palca kończyny przedniej :P
    A już myślałam, że będzie, będzie zabawa! Będzie się działo! I znowu nocy będzie mało! Będzie głośno...
    Niedobra MCaine <3 Przy poprzednim rozdziale wyzwoliłaś we mnie erotomana i myślę teraz tylko o jednym XD
    Pozdrawiam i niech Pan Wen będzie z tobą ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ej ja naprawde myslalam ze on sobie ten palec utnie :) Co to bedzie jak salazar sie rozwinie? Co.to bedzie jak sie rozwinie i bedzie chciał zabić szlame granger .co to bedzie jesli sev przejdzie na strone lordzia voldzia? Co to bedzie? Tyle pytan bez odpowiedzi.... :D rozdzial cudny .zapraszam do mnie
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę sobie zakodować, że narracja pierwszoosobowa, to myśli Seva.
    Zaintrygowałaś mnie tym pierścieniem z duszą Salazara i ja także myślałam, że on sobie po prostu utnie ten palec :D (uważam, że jeżeli Sev uznałby, że nie ma innego wyjścia to by się go pozbył, ale racja: "Mistrz Eliksirów bez palca to żaden Mistrz").
    Rozdział jak zawsze ciekawy, a Hermiona ze swoimi przytykami kojarzy mi się z mściwą, porzuconą kobietą, którą co prawda w pewnym sensie jest ^.^.
    Pozdrawiam i czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń
  7. "- Granger nie denerwuj mnie – warknął.
    - Uczę kultury…
    - Żebym ja cię nie nauczył Granger jak się skacze z szóstego piętra"
    Kocham Cię za to! :D Pozdrawiam z podłogi!
    Tak, tak, jasne, pewnie, niech inni mówią i plotą bzdury ALE TO JA wiedziałam, że będą jaja z tym pierścieniem. No czułam to pod skórą!
    Wiesz, że ja uwielbiam Twoje opisy? Zwłaszcza opisy Severusa w Twoim wykonaniu. Są po prostu mistrzowskie!
    Jak on, z nią w tym pokoju...No to ja myślałam...że coś... no tego, przez przypadek oczywiście się wydarzy... no ale spadanie z szóstego piętra jak na razie mnie zadowala :D *zboczona ja, nie zwracaj uwagi* ;D
    Pozdrawiam cieplutko, szampańskiego Sylwestra i wszystkiego dobrego w nowym roku.
    W wolnej chwili, zapraszam do siebie na hmm, rozdział, z którego pierwszy raz jestem dumna, nie skromnie mówiąc.
    Pozdrawiam!
    http://eliksir-odrodzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!!!! Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że jeszcze w tym roku :) Ogólnie rewelacja, jestem ciekawa co Sev zrobi z tym pierścieniem :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Co tak krótko? Co on tam takiego ciekawego wyczytał? Pewnie w pierścieniu jest zaklęty duch Salazara. To rzeczywiście niedobrze dla Severusa. Może powinien o tym pogadać z Dumbledore'm. Chociaż to by było dziwne, gdyby on nie wiedział... Ale skoro wie, to czemu powierzył pierścień Snape'owi? Sama już nie wiem, co myśleć. Mam jednak złe przeczucia. Bo skoro Snape ma takie dziwne wizje, to pewnie ten duch może o wiele więcej. Jestem ciekawa, jakim cudem Salazarowi udało się zakląć swojego ducha w przedmiocie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. może to horkruks? Też jestem ciekawa. Severus będzie teraz taki nerwowy..awww *-*

      Usuń
  10. nareszcie się doczekałam...wspaniały rozdział...szkoda, że taki krótki...biedny Sev...co teraz z nim będzie?...kocham tą ich konwersację <3 ...może pójdzie pogadać z Dumbledore'm, ale ten na pewno nie będzie chciał pomóc mu go zdjąć...swoją drogą ciekawe jak reszta pierścieni...jak on w ogóle zaklął swojego ducha w tym pierścieniu?

    OdpowiedzUsuń
  11. Czyżby w naszego profesora wstąpił jakiś nawiedzony duch? A jeśli tak, to oznacza, że może być niebezpieczny dla innych. Może to też wykorzystać Voldemort do własnych celów.
    Podejrzewam, że z innymi pierścieniami nie ma problemu, przecież Slytherin z nich wszystkich była najbardziej niebezpieczny. Czekam na nowy i Pozdrawiam ;]

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy kolejny rozdział..? :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam to opowiadanie.. i uwielbiam Ciebie.. Krótko bo krótko, dużo opisów, ale to dobrze. I tak rozdział bardzo dobry i przyjemnie się czyta. Z niecierpliwością czekam na następny. Pozdrowionka ;)
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  14. {SPAM]
    Z przyjemnością zapraszam na 10 rozdział http://wspomnienie-przeszlosci.blogspot.com/
    i życzę miłego czytania :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Super. Przy okazji zapraszam do siebie http://hg-ss-all-i-need.blogspot.com/2014/01/prolog.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Super blog! codzienni wpadam i patrze czy nie ma nowych rozdziałów! Chce wiecej, więcej!!

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock