wtorek, 3 grudnia 2013

Rozdział 22 " Nawet gdyby to była ostatnia książka na tej ziemi, nie przyszedłbym po nią do twojej sypialni "


Członkowie Zakonu Feniksa wpatrywali się w czarną szkatułkę, która spoczywała na malutkim stoliczku na środku pomieszczenia. Zakurzona i zaśniedziała, nie sprawiała wrażenia niezwykłej, a mimo to w tej chwili koncentrowała na sobie uwagę wszystkich zebranych. Severus Snape przewrócił oczami, niecierpliwiąc się już tą długą i patetyczną chwilą podziwiania tego badziewia i nie zdołał powstrzymać się od komentarza:

- Dumbledore, otwórz już to cholerstwo – mruknął, przepychając się przez tłum w stronę dyrektora, który uśmiechnął się pogodnie i położył swoją kościstą dłoń na wieczku. Zawiasy zaskrzypiały, aby po chwili ujawnić przed czarodziejami tajemniczą zawartość. Pomruk zaskoczenia pomieszanego z rozczarowaniem przebiegł między osobami stojącymi w pierwszych rzędach, by po chwili zamienić się w szepty pełne ironii. Hermiona zdołała przepchnąć się w kierunku szkatułki i zatrzymała się przed nią w tym samym momencie, co Mistrz Eliksirów, który nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem. Ona jego także. Jej uwagę pochłonęła zawartość pudełeczka.

- Moi drodzy, nie obiecywałem wam pierścieni z diamentami – zaśmiał się pogodnie Albus i wyjął z kasetki cztery pierścienie, układając je na dłoni, tak by każdy mógł je zobaczyć.

- I to są te błyskotki, dzięki którym mamy wygrać ? – spytała Minerwa, która jak każdy, no może nie każdy, gdyż Severus pozostał obojętny jak zwykle, wyglądała na sceptycznie nastawioną do pomysłu swojego przełożonego.

Gryfonka wspięła się na palce. Cóż rozumiała nastawienie tłumu. Na dłoni nauczyciela spoczywały pierścienie, które nawet w małym stopniu nie przypominały tych, które można było kupić w Londynie za marne grosze. Każdy z nich był wykonany ze srebra zabarwionego na kolor odpowiedniego Domu i na tym sprawa się kończyła. Żadnych błyskotek, żadnych kamieni, zdobień, żłobień czy grawerunku. Nic, a nic. Wypuściła głośno powietrze z ust, nie mając pojęcia, co o tym sądzić. Tymczasem Dumbledore wyglądał na kogoś, kto bardzo dobrze się bawił. Niektórym nawet przemknęło przez myśl, że być może zwariował, ale jakkolwiek ta myśl wydawała się prawdopodobna nikt nie chciał powiedzieć tego na głos.

- Oto pierścienie Założycieli Hogwartu. Przyznam, że sam jestem odrobinkę zaskoczony ich wyglądem, jednak spodziewałem się czegoś w tym rodzaju…

- Jak to? – spytał Harry, podchodząc do dyrektora i delikatnie dotykając palcem pierścieni.

- Potter, zabierz swoje łapska nim cię ktoś ich pozbawi – warknął Snape, co od razu wywołało zamierzony efekt. Chłopak speszył się i zawstydził swoim zachowaniem. Czym prędzej wycofał się do tyłu/w tłum)

- Severusie – upomniał go Dumbledore, co wywołało szaleńczy błysk w czarnych oczach, który trwał na tyle długo, by Hermiona mogła go zarejestrować – Jak już mówiłem, mogłem się tego spodziewać… tak potężna rzecz nie może zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagi – rzekł, a jego palce zagłębiły się w srebrzystej brodzie.

- Czy działają? – odezwał się Moody, stukając nerwowo swoją drewnianą laską o podłogę. Jego oko świdrowało dookoła jak szalone.

- O tym musimy się przekonać. Kto na ochotnika? – rozglądnął się po tłumie. – Horacy… może ty być zechciał jako przedstawiciel Slytherinu?

Były nauczyciel Eliksirów skulił się, jakby chciał się ukryć przed przenikliwym wzrokiem Albusa. Zaś Snape zmrużył oczy i również obdarzył swojego przełożonego spojrzeniem, jednak to nie było strachliwe, jak u Slughorna, ale mordercze i zimne.

- Dumbledore, nie sądzę, abym był najlepszym materiałem na królika doświadczalnego.

- Pff… mi się wydawało, że to twoja życiowa rola – zakpił Mistrz Eliksirów, który już kipiał z gniewu. Jak on mógł wybrać Slughorna. Przecież to on, Severus Snape miał wziąć udział w tym przedsięwzięciu i to on miał uzyskać moc Salazara, a nie ten zniedołężniały pokraka.

- Horacy, gwarantuję ci, że nic, a nic ci się nie stanie – rzekł pogodnie Albus i przywołał gestem mężczyznę, który najwolniej jak się dało ruszył w jego kierunku. Dopiero Moody przyspieszył jego tempo, popychając go w kierunku stoliczka.

- Nie mamy czasu Horacy – mruknął i skupił wzrok - zresztą tak jak wszyscy inni - na zielonym pierścieniu, który Dumbledore przeniósł ze swojej dłoni na dłoń byłego opiekuna Domu Węża. I faktycznie. Tak jak zapewnił Albus nic się nie stało. Cisza, jaka zapanowała w pomieszczeniu została zastąpiona szmerem niezadowolenia. Kolejnym już tego dnia. Horacy spojrzał na siwobrodego mężczyznę, który przyglądał mu się z zagadkowym błyskiem w oku.

- Czujesz jakąś zmianę? – zapytał ostrożnie. Mężczyzna pokręcił głową. – Dziwne mrowienie?

- Nie – jęknął wystraszony, ale i pełen ulgi nauczyciel.

- Może jest ci cieplej?

- Nie.

- Zimniej? – podsunął Ron, na co Hermiona jedynie przewróciła oczami.

- Nie… chyba nie.

- Może poczułeś się mądrzejszy?

- Nie, Dumbledore.

- Na to nawet pierścienie Założycieli nie pomogą – zironizował Snape z zadowoloną miną. Minerwa dała mu kuksańca w bok, ale to nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Szum rozmów ponownie zaczął się nasilać.

- To są jakieś kpiny? – warknął Syriusz, który równie jak każdy nie mógł się pogodzić z tym, że ostatnia deska ratunku właśnie przestała nią być. Dyrektora najwyraźniej się zawahał, po czym skinął na Severusa, by się zbliżył. Czarnooki mężczyzna bez słowa wykonał polecenie.

- Ostatnia próba – mruknął Albus, tak aby tylko Snape słyszał.

- Czemu Slughorn? – warknął czarodziej prawie całkowicie nie poruszając ustami. Starszy spojrzał na niego ojcowskim wzrokiem.

- Miałem pewne wątpliwości, co do zaangażowania cię w ten projekt – szepnął, uważnie badając mimikę twarzy czarnowłosego, która bez eliksiru nie była już tak idealna jak dawniej.

- Wątpliwość to moje drugie imię – przewrócił oczami i spojrzał na pierścień, wahając się przez chwilę, czy aby na pewno chce brać na siebie tak wielką odpowiedzialność. – Czego dotyczyły?

- Zaufania.

Severus prychnął.

- Myślisz, że gdy tylko założę pierścień polecę z nim do Voldemorta i stanę po jego stronie?

Błękitne oczy napotkały czarne.

- Tak też myślałem – rzekł i nałożył przedmiot na długi blady palec. Tym razem reakcja była natychmiastowa. Zwyczajny kawałek polakierowanego na zielono srebra zalśnił błękitną poświatą i już po chwili metal na oczach wszystkich zaczął przekształcać się w coś, co z kolejnymi sekundami coraz bardziej zaczęło przypominać węża o lśniących łuskach i czerwonych ślepiach. Severus z niedowierzaniem przyglądał się tej zadziwiającej przemianie, która zachodziła na jego dłoni. Srebrna obrączka przechodziła przez kolejne stadia, aż w końcu uzyskała kształt zapewne taki, jaki wymarzył sobie Salazar. Hermiona spoglądała na całą scenę jak zaczarowana. Życie w świecie magii powinno ją przyzwyczaić i przygotować na każdą ewentualność, jednak z dnia na dzień dowiadywała się, że jeszcze nie wszystko wie. Dzisiejsze wydarzenie było tego przykładem. Kilkucentymetrowy wąż rozwarł swoje szczęki ukazują zęby jadowe i wydając się siebie groźny syk, z powodu, którego nawet Severusowi dreszcze przebiegły po plecach. Chwilę potem metalowa kreatura zaczęła prześlizgiwać się między palcami mężczyzny zadziwiająco zwinnie. Ruch węża spowodował wytworzenie się kolejnej poświaty, która tym razem zaczęła przesuwać się wzdłuż ręki mężczyzny, by po chwili dojść do piersi czarnookiego czarodzieja i zniknąć tak szybko jak się pojawiła. Wąż zastygł w miejscu oplatając ciasno jeden z palców Snape’a, ciągle przerażająco spoglądając w bliżej nieokreślony punkt.

Grobową ciszę przerwał pogodny i radosny głos Dumbledore’a:

- Severusowi znacznie bliżej do Salazara niż tobie Horacy – wspomniany mężczyzna zaśmiał się nerwowo, nadal dziękując Merlinowi, że to nie on musiał przez to przechodzić. Na samą myśli robiło mu się słabo. Artur poklepał go po ramieniu pokrzepiająco.

- Minerwo, Filiusie, Pomono.. zapraszam.. – uśmiechnął się uspokajająco i wskazał pozostałe trzy pierścienie.

Nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś z nim jest nie tak. Przyglądał się jak Dumbledore wręcza pozostałe obrączki opiekunom Domów i miał ochotę przerwać tą szopkę. Nerwowo wodząc oczami po zebranych, ciągle czuł się obserwowany, niechciany i zagrożony. Coś zdecydowanie było nie tak. Spojrzał na srebrnego węża i delikatnie przejechał palcem po perforacjach, które imitowały jego łuski. Tak doskonały i tak przebiegły. Mimowolnie spojrzał na swoje lewe przedramię, które ciągle - choć starał się o tym nie myśleć - bolało go jak ślad po ugryzieniu wrednego goblina. Szlamy. Wzdrygnął się słysząc obcy głos w swojej głowie. Zimny pot oblał jego ciało. Niegodziwi plugawcy. Wyprostował się jak struna i spojrzał za siebie, ale jedyne, co ujrzał to obrzydliwy uśmiech Weasley’a. Skrzywił się mimowolnie i odwrócił się od tego widoku. Co się ze mną dzieje. Ucisnął nasadę nosa, mrucząc pod nosem formułki stawiania barier w umyśle, które stosował dotychczas. Zdrajcy krwi. Przerażający chichot wypełnił jego głowę. Mam barierę, przecież mam kurwa barierę. Chichot nasilał się, a towarzyszące mu słowa powtarzane jak mantra, spowodowały silny ból głowy czarodzieja. Poczuł, że robi mu się niedobrze od przekleństw i okropieństw, które wygadywał w jego głowie obcy, ale z drugiej strony jakże znajomy głos. Powoli zaczęło mu się wydawać, że towarzyszył mu od dawna, że to jego myśli, które w końcu wyszły na światło dzienne, że…

- Severusie? – wszystko ucichło w mgnieniu oka. Otworzył powieki, zdając sobie sprawę, że zaciskał je tak mocno, aż poczuł pieczenie w okolicach oczu. Spojrzał na Dumbledore’a, nie zważając na to, że stał się głównym obiektem zainteresowań niczym małpka w mugolskim zoo. – Wszystko w porządku?

Czarnooki czarodziej spojrzał na swoje dłonie, które drżały jak u starca. Skóra pod pierścieniem krwawiła, jakby próbował go zdjąć na siłę, nie zważając na uszkodzenia, które to za sobą niosło. Stracił kontrolę. Ale jak?! Kiedy? W którym momencie, skoro nie poczuł, ani grama bólu w prawej dłoni.

- Zajmij się zapasami swoich dropsów Dumbledore. O mnie przecież nigdy się nie martwiłeś. Czemu ma się to zmienić akurat teraz? – warknął i powiewając za sobą czarną peleryną wyszedł z pomieszczenia najszybciej jak tylko potrafił.

Przekopał wszystkie książki, jakie znalazł w tej cholernej Kwaterze, ale nie znalazł ani jednej na temat Salazara. Nikt, a nikt nie poświecił mu nawet zdania w tym zbiorze, który najczęściej traktował o walce o pokój i o moralnym stosowaniu czarów, a także o czarach, które z czarną magią nie miały nic wspólnego. Biblioteka przedszkolaka. Świetnie… wynik wojny właśnie został przesądzony. Przewrócił oczami i ponownie przejechał dłonią po grzbietach książek, które chyba nigdy nie zostały tknięte przez kogokolwiek. W Hogwarcie zapewne by coś znalazł. Oparł czoło o zimną kamienną ścianę. Nie słyszał tego głosu od tamtego pierwszego razu. Umilkł, zniknął, ale czy na zawsze? Musiał być pewny, musiał dowiedzieć się jeszcze czegoś na temat Salazara. Czegoś czego najwidoczniej nie wiedział. Na samą myśl o swojej niewiedzy prychnął. Czy to byłoby w ogóle możliwe? Jego jakże, interesujące wywody na temat swojej wiedzy przerwało skrzypnięcie drzwi i wejście małej osóbki z kilkoma opasłymi tomami pod pachą.

- Granger? Co ty tutaj robisz? – zapytał zirytowany jej nagłym wejściem do pomieszczenia. Gryfonka najwyraźniej również była zaskoczona, gdyż podskoczyła i opuściła książki, które upadły by na podłogę i narobiły hałasu, gdyby nie szybka interwencja nauczyciela, który leniwym machnięciem ręki zatrzymał je kilka centymetrów nad ziemią.

- Ja.. nie..

- Nie rzuca się książkami, panno Granger, nawet wtedy, gdy nie nadają się one do czytania – nie mógł obejść się bez tej uwagi.

Dziewczyna spojrzała na niego oburzona, ale po chwili złość jej minęła.

- Też pan to zauważył? Literatura godna przedszkolaków, prawda?

Nie odpowiedział, nie mając ochoty wplątywać się z nią w jakąkolwiek dyskusję, na jakikolwiek temat.

- Czego więc pan tu szuka? – spytała i zaczęła odkładać tomy na ich miejsca.

- Insynuujesz coś? – spytał unosząc prawą brew ku górze.

Tym razem to ona milczała.

- Ja w przeciwieństwie do ciebie nic stąd nie przeczytałem.

- Insynuuje pan, że jestem na poziomie przedszkola?

- Granger, nie wstydź się. Oglądanie obrazków w książce to dobry początek nauki. Jesteś na dobrej drodze. Trzymam kciuki – rozbawienie błysnęło w jego oczach, czego nie można było powiedzieć o dziewczynie, która wręcz kipiała ze złości. Nigdy nie lubiła, gdy ktoś, a zwłaszcza ten zarozumiały Nietoperz wytykał jej coś, co nie miało z nią nic wspólnego.

- Dalej nie powiedział mi pan, co tutaj robi – ciągnęła temat, ku jego niezadowoleniu.

- Siedzę – rzekł sucho, przyglądając się jej smukłej szyi, gdy odkładała na półkę ostatnią z książek.

- Od siedzenia tutaj pan nie zmądrzeje – mruknęła do siebie na tyle głośno by usłyszał.

- Granger!!!

Odwróciła się do niego i splotła dłonie na piersiach.

- Tak, panie profesorze?

- Zapominasz się – wycedził i zbliżył się do niej.

- Ja nie zapominam. W przeciwieństwie do pana – spojrzała mu wyzywająco w oczy, czując jak serce bije jej z coraz większą prędkością.

- Ciągle to robisz. Nawet zapominasz, że zapominasz – uśmiechnął się usatysfakcjonowany, gdy dziewczynie zabrakło ciętej riposty.

- Co ja tu w ogóle robię? – zapytała i odsunęła się w kierunku wyjścia. – Książka o Salazarze, leży u mnie przy łóżku – dodała z uśmieszkiem, gdy zobaczyła zaskoczenie na twarzy mężczyzny.

- Skąd wiesz, że jej potrzebuje? – zapytał, znów przybierając mniej doskonałą niż wcześniej obojętność i udając, że nic, a nic go to nie obchodzi.

- Kobieca intuicja? – zaśmiała się, a mężczyzna prychnął. Nie miała pojęcia, dlaczego tak się zachowuje. Miała być zła, obrażona, uszczypliwa i złośliwa w stosunku do niego, a ostatecznie zaczęła znów grać z nimi w te gierki.

- Nawet gdyby to była ostatnia książka na tej ziemi, nie przyszedłbym po nią do twojej sypialni – warknął. Hipokryta, tak się nazywa człowiek, który mówi, co innego, a co innego myśli i zrobi. Odezwał się jego wewnętrzny głos. Och, zamknij się.

- Szkoda – wzruszyła ramionami i otworzyła drzwi. – Ciekawie napisana. Nie wiem, czemu ale wydaje mi się, że odkrywa wiele tajemnic Salazara. Niesamowite. Nie uważa pan?

Mężczyzna skrzywił się tylko.

- Dobrej nocy – uśmiechnęła się ciepło i wyszła, pozostawiając mężczyznę samego sobie. Przez chwilę kręcił się w kółko, rozważając wszelkie opcje. Po dziesięciu minutach już ruszał schodami na górę w kierunku sypialni Gryfonki.

- A ostrzegali mnie… głód wiedzy cię wykończy Severusie – mruknął do siebie i zapukał w stare i spróchniałe drzwi.

21 komentarzy:

  1. Pierwsza hehehehe .Superaśna w pewnym momencie gdy założył ten pierścień myślałam ,że się na kogoś rzuci :) Śmiechowe.Twoje pomysły są ekstra :)
    Zapraszam do mnie na 15 i 16 rozdział :)
    http://www.blogger.com/blogger.g?blogID=740948558897646112#allposts

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie no, dawno się tak nie śmiałam, czytając Twojego bloga. Serio. Dzisiejsze teksty Severusa były tak obłędnie boskie, że normalnie siedzę i się śmieje! xd
    A to jak Hermiona kusiła go książką! Ekstra, tylko szkoda, że taki krótki...!
    Magia Założycieli... ciekawa sprawa nie powiem. Tylko teeen Dumbledore. Normanie mnie zdenerwował tym, że nie zaufał Severusowi. On tak się stara! Kurczę no, nawet ślepy by zauważył, że jest on osobą, której można najbardziej zaufać z całego Zakonu Feniksa!
    UGH! Mam nadzieję, że opiszesz pobyt Severusa w pokoju Hermiony xd
    Życzę Ci ogromnej weny :D
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Moment muszę się uspokoić bo ostatnie zdania sprawiły że o mało co nie rykłam śmiechem!
    Od siedzenia tutaj pan nie zmądrzeje!- Genialne!
    Stanie się coś między nimi gdy znajdzie się w jej pokoju?! Mam nadzieję ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Omomomo *o* Dzieje się, dzieje! Od zawsze wiadomo, że Salazar pałał niechęcią( jak i cały jego dom) do mugoli czy mugolaków, a pierścień jest jakby jego częścią. Według mnie wyzwolił on w Severusie pierwotnego ślizgona, ale przez lata służby u Sam-Wiesz-Kogo-Ale-Tak-Naprawdę-Nie-Wiesz-Ale-Jak-Się-Dowiesz-To-Mi-Powiesz jak szpieg wytworzył w sobie mur i potrafi panować nad sobą. Jednak magia Salazara jest potężna, co objawia się głosem, który usłyszał Severus.
    Tak ot moja refleksja <3
    A teraz odsuwam na drugi plan refleksyjny sposób pisania i powiem tylko tyle... MuhahahahXD Kocham Cię za twojego bloga! A rozdział jest po prostu ZAJEBISTY :)
    Weny życzę i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział był... zabawny :).
    Widać, że Hermiona uczyła się od mistrza ripost. Swoimi tekstami powaliła mnie i jakoś nie chce mi się wstawać :D.
    Sev, głodny wiedzy zrobi wszystko - nawet to czego myśli, że nie chce zrobić, ale w gruncie rzeczy pragnie to zrobić.
    No mam nadzieję, że mój komentarz jest w miarę logiczny!
    Ten rozdział był zbyt krótki jak dla mnie :(.
    Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hermiona rządzi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahaha :D
    Magia Założycieli - to jest coś! Ciekawe, czy inne pierścionki też zmieniły się w zwierzęta od każdego z domów... Swoją drogą, bardzo oryginalny pomysł!
    No a Severus i Hermiona... Coś boskiego! Jak ona mu pyskuje... Kocham to!
    Następnym razem proszę trochę dłuższy rozdział.
    Przepraszam za taki krótki komentarz, ale nie wiem, co jeszcze napisać...
    Pozdrawiam, życzę duuużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cholera... oczywiście cały tekst mi się usunął i muszę pisać od początku.. damn -.- No dobra..
    Trochę się dzieje, ale trochę krótko ;3 Odcinek bardzo dobry, zabawny i z pomysłem. Mam nadzieję, że rozwiniesz tajemnicę pierścieni założycieli ^.^ Uwielbiam jak ( już to chyba kiedyś pisałam) Hermiona rozmawia z Severusem. Oni tak uroczo się ze sobą droczą. ;3 W ogóle ciekawe czy dalej będą się tak na siebie boczyć. Czy może któryś odpuści.. A jak tak to.. Który ? ^.^ xd Ja tylko trochę nie rozumiem w jakiej Kwaterze on szukał tych książek.. ? No dobra, w następnym odcinek będzie się chyba działo, więc czekam z niecierpliwością. ;3
    Buziaki ;**
    Ana

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż nie dziwię, że każdy był nieco rozczarowany wyglądem pierścieni. Widocznie wszyscy byli zgodni, iż coś co daje niepokonaną moc, musi równie okazale wyglądać.
    Snape typowy egoista. Chcę być wszędzie i we wszystko zaangażowany, gdzie może pokazać jaki jest inteligentny, wykształcony sprawny jako czarodziej.
    Hermiona i tej jej książki. W tym nikt jej nie pobije. Ciekawe co to za moc dadzą pierścienie ich właścicielom? No i jak to wpłynie na całą wojnę z Voldermortem? A ciekawe cóż było Snape'owi gdy założył pierścień na palec?
    Czekam na następny.
    Chciałam także poinformować, że u mnie na: http://wspomnienie-przeszlosci.blogspot.com/
    z okazji Mikołaja pojawił się odcinek 9. Życzę więc przyjemnego czytania i Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hahaha xD
    Biedny Seeeeeev xd
    Zaniepokoiły mnie trochę myśli Snape, po włożeniu pierścienia... "Sev zdejmuj to cholerstwo! NATYCHMIAST!"
    Coś czuję, że źle się to skończy :/
    Hermiona była boska :D Bardzo dobrze wiedziała czego Severus będzie potrzebować :)
    Rozdział zabawny, ale moim zdaniem też lekko tajemniczy... Oby pierścień nie przejął kontrolny nad Severusem, bo nie chcę mieć Salazara, za miast Seva :x
    Weny życzę i pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Nie wim kiedy ostatni raz tu coś pisałam? Ojojoj ... pewnie plus minus miesiąc temu ... Strasznie mi głupio, ale nawet nie będę przepraszać, bo to się już powtarza jak zdarta płyta :( Zaniedbałam sobie i pisanie własnego bloga i czytanie cudzych. Cała ja! Piszę, bo chcę, żebyś wiedziała, że pamiętam o Tobie i nadrabiam teraz zaległe rozdziały. Napiszę coś sensowniejszego kiedy już się wyrobie z czytaniem. - Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie zauważyłam, że jest już nowy rozdział. Dopiero dziś, przez przypadek.
    Trochę krótki, ale jest. Nieco martwi mnie ten głos w głowie Severusa. I to, że nie może zdjąć pierścienia. W każdym razie tak zrozumiałam, że nie może.
    "Głód wiedzy." Jedna z moich ulubionych cech Snape'a. :D
    W tej chwili nie bardzo wiem co mam napisać, w każdym razie czekam na ciąg dalszy i Severusa proszącego o książkę.
    Nitij

    OdpowiedzUsuń
  13. Przepraszam, że tutaj, ale ...Jeśli lubisz, Gwiazdkę, choinkę prezenty, Mikołaja, to serdecznie zachęcam Cię do wzięcia udziału w przedświątecznej zabawie - LIST DO ŚWIĘTEGO. Szczegóły znajdziesz na http://nie--codziennik.blogspot.com w zakładce " Coś innego"- Pozdrawiam cieplutko. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Co się stało po założeniu pierścienia? Co to za głosy? Może Salazar zaklął w nim swojego ducha, myśli, czy coś w tym rodzaju. Albo dzięki pierścieniowi Snape zyskał zdolność komunikowania się z nim... Dziwne. Wydaje mi się jednak, że powinien o tym porozmawiać z Dumbledore'm. Szkoda, że nie opisałaś, jak przemieniały się inne pierścienie, bo jestem tego ciekawa. :) Coś mało Hermiony i Snape'a sam na sam w tym rozdziale było. Buuu. ;(

    OdpowiedzUsuń
  15. Cześć. Piszesz bardzo ciekawie. Ciesze się, że tutaj trafiłam. Będę zostawiać co jakiś czas komentarz. Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jestem. Nadrobiłam. Nie zaluje. Piszesz zajebiscie moja mala ;* nie tylko tu ale na priv też xd
    Akcja sie rozwija. Czasem sa smieszne momenty. Bardzo interesujace moglabym powiedziec. ;3 Informuj mnie o nn i sorry jak nie skomentuje. Wiesz jaka mam sytuacje ;*
    Twoja
    Avis

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej, przeczytalam tylko ostatni rozdzial ale bardzo mi sie podoba. Zaczne od 1.
    Mam nadzieje, ze skonczysz blog, a nie jak inni porzucisz..:/ wiesz.. nie ma sensu czytac czegos co sie nie skonczy. Ale zaczne, i mam nadzieje, ze mnie nie zawiedziesz.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hejo.
    Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej info na: http://hp-opowiadanie-yaoi.blogspot.com/p/od.html
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej, pół nocy nie spałam czytając Twojego bloga. Jest niesamowity i bardzo źle się czuję z tym, że nie ma nowego rozdziału. Mam nadzieję, ze prędko się pojawi!
    Pozdrawiam, podziwiam i gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  20. czytam tego bloga od początku, ale jakoś nigdy nie mam czasu by skomentować jakikolwiek post, no ale robię to teraz
    zacznę od tego, że codziennie tu wchodzę i sprawdzam czynie napisałaś czegoś nowego, jest mi nieco przykro, jak nie widzę czegoś nowego tu, uwielbiam tego bloga choć nie jestem zbytnio fanką blogów o tej tematyce. jesteś inspiracją dla innych blogowiczów. mi nigdy nie udaje się uzyskać takiego efektu. Masz wielu fanów no i w ogóle zaj*** ci to wszystko wychodzi.
    Wracając do tego postu Sev nieźle się namęczył żeby zapukać do jej sypialni...drażniące jest to, że chcieli go zabić, a gdy tylko jest im potrzebny to od razu już musi być na każde ich zawolanie, ciekawe co będzie jak wojna się skończy...ciekawe czy znów dojdzie do czegoś między Mioną a Sev, licze na znacznie więcej niż pocałunek...co to za głosy tak w ogl? czy to aby na pewno jeden z założycieli?...bardzo liczę, że napiszesz coś szybko...mogłabyś mnie informować na moim blogu?

    W tym dniu radosnym, oczekiwanym,
    gdzie gasną spory, goją się rany,
    życzę Ci zdrowia, życzę miłości,
    niech mały Jezus w sercach zagości.
    Szczerości duszy, zapachu ciasta,
    przyjaźni, która jak miłość wzrasta,
    kochanej twarzy co rano budzi
    i wokół pełno życzliwych ludzi.
    Życzy Mania

    OdpowiedzUsuń
  21. Krótki, ale nie ma to znaczenia, bo ważniejsze jest, że w ogóle mamy rozdział *.* Omonomon...! ♥ Zgadzam się z dziewczynami wyżej :33 Teksty Seva były genialne :D "Może poczułeś się mądrzejszy?" Zabiłaś mnie tym xd Uwielbiam u Ciebie riposty czy komentarze Snape'a. Wychodzą Ci one doskonale :D Jazz coś wyczuwa... że Sev jak wejdzie do pokoju Gryfonki... to nie wyjdzie z niego tak szybko, hue hue *.* ♥ Rozdział wyszedł Ci świetnie kochana! <3
    Wesołych Świąt! ;**

    Ściskam cieplutko, Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock