czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 24 „A teraz powiem ci jedną rzecz: ludzie sami nie zmieniają się nigdy. Ludzi zmienia życie.” M. Hłasko

Hermiona z ulgą wstała z łóżka. Zerknęła przez okno na Zakazany Las, który jak zwykle o tej porze krył się za gęstą mgłą, ukazując światu jedynie czubki wysokich drzew. Gryfonka przeciągnęła się i podreptała do łazienki, gdzie doprowadziła się do ładu. Czesząc grzebieniem, swoje niesforne włosy, uważnie się sobie przyglądała. Z tęsknotą musiała przyznać, że nie była już tą samą małą dziewczynką, która przybyła kilka lat temu do Hogwartu głodna wiedzy i nauki wszystkiego, co tylko było możliwe. Owszem, nadal pragnęła wiedzieć więcej niż jej rówieśnicy, ale zapał, radość i dziecięca naiwność, już dawno wyparowały. Westchnęła i sięgnęła po tusz, by nadać swojemu wyglądowi troszkę więcej kobiecości. Nie zależało jej na zainteresowaniu płci przeciwnej. Robiła to wyłącznie dla siebie. Lekki makijaż sprawiał, że czuła się pewniej w towarzystwie innych osób. Mogła nim zakryć swoje wady. Mimo że Ginny wielokrotnie powtarzała jej, że nie ma się, czym przejmować, gdyż jest piękna. Odnosiła się do tego sceptycznie. Nie żeby nie wierzyła w swoją urodę, ale bez przesady. Żadna pięknością nie była. Westchnęła ciężko i odeszła od lustra, by dołączyć do swoich przyjaciół w kuchni, skąd od paru minut dobiegały już podniesione rozmowy i stukanie sztućców o porcelanowe talerze.

Powoli zeszła na dół skrzypiącymi schodami. Zatrzymała się na ostatnim z nich i spojrzała na wielki stół. Zgromadzili się przy nim wszyscy ocalali z Hogwartu i członkowie Zakonu. Uśmiechnęła się lekko na ten widok. Na żadnej z twarzy nie zauważyła ani grama troski czy też smutku. Zajęci rozmowami zapomnieli o tym, co działo się poza tym bezpiecznym miejscem. Pogrążyli się w zapomnieniu by, choć na chwilę odgrodzić swoje umysłu od złych i spędzających sen z powiek wydarzeń. Rodzinnej atmosferze poddał się nawet sam Moody, który w złośliwościach i samotniczym trybie życia znajdował się na drugim miejscu tuż po Mistrzu Eliksirów. Teraz sam radośnie postukiwał w podłogę swoją drewnianą nogą w rytm wymyślonej przez siebie melodii.

Dziewczyna poczuła łzy, które leniwie spełzały jej z policzka ku szyi. Otarła je szybko, by nikt ich nie ujrzał. Jednak bystre oko Molly nie dało się oszukać. Przeprosiła Arthura, z którym żywo dyskutowała o mugolskich wynalazkach i ruszyła w stronę Gryfonki.

- Cud, że tylu udało się uratować prawda? - zapytała Hermiona, próbując powstrzymać drżenie głosu. Pani Weasley kiwnęła głową i położyła dłoń na ramieniu dziewczyny.

- Co cię martwi skarbie? - zapytała z troską, spoglądając w brązowe oczy.

- Nic Molly... wszystko jest w porządku, naprawdę - rzekła oszukując samą siebie. Nic nie było w porządku. Patrząc na ludzi zgromadzonych przy zwyczajnym śniadaniu i widząc ich szczęśliwe twarze, dotarło do niej, że już niedługo może ich zabraknąć. Już niedługo może jej zabraknąć. Mama Rona przytuliła ją do siebie niczym córkę.

- Nie zamartwiaj się Hermiono. Nie możemy ciągle żyć bojąc się tego, co przyniesie nam przyszłość.

- Wiem, ale to silniejsze ode mnie - uścisnęła mocno panią Weasley i zapłakała mocząc łzami jej żółty sweter, który zapewne zrobiła samodzielnie na drutach.

- Oj... Kochanie... no już cichutko - ciepła dłoń gładziła Hermionę po głowie, powolutku uspokajając dziewczynę. - Mamy po swojej stronie wielu wspaniałych czarodziejów. Pomogą nam walczyć i pomniejszyć straty w ludziach - rzekła Molly spoglądając na Gryfonkę, niczym matka, na swoją jedyną pociechę.

- Przepraszam, jestem okropną beksą - rzekła i otarła łzy, biorąc się w garść. - Powinnam się trzymać, a nie ryczeć jak bóbr... Co by powiedział profesor Snape...

- Że jesteś idiotką - rzekł niski głos tuż obok. Obie panie podskoczyły, spoglądając w stronę drzwi wejściowych. Stał w nich wysoki, czarnooki mężczyzna, spoglądając na nie ironicznie swoim przewiercającym na wylot spojrzeniem - Z pewnością potem by pomyślał, że to niezwykłe w dzisiejszych czasach nie wstydzić się pokazywania emocji - kącik jego ust nieznacznie drgnął. - Ale ty byś się nigdy o tym nie dowiedziała - odpiął pelerynę i zawiesił ją na wieszaku, by nie krępowała jego ruchów. Wbrew teoriom i plotkom, jakie krążyły między uczniami, nie lubił w niej chodzić. Była zbyt ciężka i plątała się we wszystko. - Molly zaparzysz mi herbaty? - rzekł z szacunkiem i ruszył w kierunku stołu, nie zważając na otwarte usta Hermiony i matki Rona, które zdziwione jego zachowaniem w dalszym ciągu nie potrafiły otrząsnąć się z szoku. - Molly..

- Już, już - kobieta uśmiechnęła się lekko i spojrzała w stronę Dumbledore’a, który tylko uśmiechnął się przyjaźnie, najwidoczniej zadowolony odmianą swojego podwładnego. Hermiona ruszyła za nią i zajęła miejsce między Ronem, a Harrym ,którzy jak zwykle dyskutowali o sporcie, co mało ją interesowało. Uważnie śledziła ruchy czarnookiego czarodzieja. To jak trzymał głowę wysoko w górze, patrząc na wszystkich z lekką pogardą. Jak z zachwycającą elegancją jego palce badały żłobienia na rączce łyżeczki, którą podała mu wraz z filiżanką pełną ciepłego napoju Molly. Było w nim coś pociągającego. Coś, co nie pozwalało jej oderwać od niego wzroku.

Tymczasem Severus przysunął bardziej swoje krzesło w kierunku Dumbledore’a by porozmawiać z nim o pierścieniu, który ciągle tkwił na jego palcu. Nie żeby się bał, ale uznał, że starzec powinien jednak się o tym dowiedzieć. Gdyby coś poszło nie tak...

- Coś chcesz mi powiedzieć Severusie? - spytał Albus próbując kawałek ciasta, które spoczywało przed nim na talerzyku - mmm.. pycha... powinieneś spróbować. Jesteś strasznie chudy, jak będziesz walczyć z tak małą ilością energii?

- Nie będę dyskutował z tobą na temat mojej wagi - prychnął i skrzywił się na widok okruchów na brodzie mężczyzny.

- Nie?

- Nie... weź je strąć - mruknął i pokręcił głową spoglądając w sufit. - Nie umiesz nawet porządnie jeść.

- Severusie, coś cię ugryzło? - zaśmiał się starszy mężczyzna i oczyścił swoją brodę z okruszków.

- Yhm... Wredna, upierdliwa mucha.. Dumbledorus pospolitus - warknął i upił łyk herbaty.

- Nowy gatunek? - podjął zabawę Albus, by troszkę rozluźnić swojego przyjaciela, co jednak przynosiło odwrotny skutek.

- Stary... już na wymarciu - rzekł głosem pełnym jadu, co tylko jeszcze bardziej rozbawiło dyrektora Hogwartu.

- Twoje poczucie humoru...

- Zawsze cię wkurzało? - zapytał z nadzieją w głosie czarnooki czarodziej.

- Nieee... raczej bawiło.

Severus przewrócił oczami.

- Jesteś starym dziwakiem Dumbledore - prychnął.

- Więc pasujemy do siebie...

Mistrz Eliksirów posłał mu mordercze spojrzenie.

- Czemu w ogóle kontynuuję tę rozmowę? - mruknął i ugryzł kawałek kanapki, którą przywołał do siebie z końca stołu.

- Nie denerwuj się chłopcze - mężczyzna poklepał go po plechach. - Więc o czym chciałeś ze mną porozmawiać ?

Czarodziej dokończył kanapkę i dopiero wtedy się odezwał. Najpierw jednak wodząc wzrokiem po osobach blisko siedzących, by upewnić się, że nikt nie podsłuchuje. Gdy już to uczynił zwrócił się do Albusa szeptem.

- Mój pierścień... nie mogę go zdjąć - rzekł i spojrzał na starszego mężczyznę, który wcale nie wyglądał na przejętego. No cóż. Czego się mógł spodziewać. Już miał wstać od stołu, gdy żylasta dłoń na ramieniu, go zatrzymała.

- Wiem. Nikt nie może go ściągnąć... Minerwa, Flitwick ani Pomona. Pierścienie stracą swoją moc dopiero, gdy wykorzystasz z nich moc w słusznej sprawie. Nie wcześniej i nie później.

Świetnie, a więc teraz przyjdzie mu czekać aż ta cała hołota zorganizuje się na tyle by móc uderzyć w Hogwart, by go ostatecznie oswobodzić z kajdan Śmierciożerców. Westchnął ciężko i spojrzał na swoją bladą dłoń, przyozdobioną urzekającym, ale niebezpiecznym i zbyt tajemniczym jak na gust Severusa pierścieniem.

- Więc kiedy będziecie gotowi na atak? - spytał, a Albus spojrzał na niego zaciekawiony, wyczuwając coś dziwnego w zachowaniu swojego podwładnego.

- Chcesz mi jeszcze coś powiedzieć?

Snape przez chwilę milczał, ważąc wszystkie za i przeciw, aż w końcu przełamał się i szepnął.

- Odkąd go noszę... wyczuwam... wyczuwam myśli drugiej osoby - mruknął, a oczy Dumbledore’a powiększyły się do rozmiarów spodków od filiżanek.

- Czy masz na myśli...

- Tak - warknął.

- Jesteś pewny? Może jesteś przemęczony, może...

- Albusie, do jasnej cholery! - uniósł głos, na co kilka osób z ich bliskiego otoczenia zwróciło głowy w ich kierunku - Nie jestem idiotą - dodał już ciszej. - I na co się tak gapicie?!

Zmieszani, że zostali przyłapani na podsłuchiwaniu, odwrócili głowy i mężczyźni znów mogli rozmawiać bez przeszkód. Dumbledore przeczesał palcami swoją srebrzystą brodę, co miał w zwyczaju robić, gdy nad czymś mocno się zastanawiał. Mijały sekundy, a on nic nie mówił, tylko gapił się w nicość. Snape po kilku minutach pomachał mu dłonią przed oczami, co wywołało uśmiechy na niektórych twarzach.

- Severusie, czy właśnie pomachałeś mi dłonią przed twarzą? - spytał zszokowany tym gestem starszy czarodziej.

- Wiem, nie w moim stylu, ale nie chciałem byś mi tu zszedł czy coś - przewrócił oczami.

Albus uśmiechnął się dobrotliwie, po czym spoważniał.

- Nie słyszałem o czymś takim, ale bardzo możliwe, że pierścień, który masz na sobie, jest czymś w rodzaju horkruksa. Salazar był potężnym czarodziejem i bardzo sprytnym, więc wcale bym się nie zdziwił, gdyby chciał przekazać swoim potomnym jakąś cząstkę siebie. Najwidoczniej jesteś bardzo bliski jego osobowości - przyjrzał się uważnie mężczyźnie, który siedział obok niego, jakby widział go po raz pierwszy - Potrafisz nad tym zapanować?

Severus odsunął swoje krzesło i wstał.

- Jak na razie tak, ale pośpieszcie się... - mruknął i swoim płynnym krokiem opuścił pomieszczenie, by nie musieć patrzeć na ich zadowolone twarze i idiotyczne uśmiechy. Z czego się cieszyć, skoro połowa z nich nie dotrwa do lepszych czasów? Westchnął i przytrzymując się barierki wszedł na piętro do swojego małego pokoiku, który od niedawna zajmował. Ciągle myślał o pierścieniu, nie chcąc by jego moc wpłynęła na niego w nieodpowiednim momencie.



Hermiona czuła, że cała się trzęsie. Serce łomotało jej jak oszalałe. Myślała, że zaraz zemdleje. Zbyt wiele emocji targało jej ciałem. Właśnie dowiedziała się, że jutro z samego rana zaczną natarcie na Hogwart. Nie wiedziała czy się cieszyć, czy płakać. Z jednej strony w jej sercu przez chwilę zapanowała ulga. Ulga spowodowana tym, że już nie będzie musiała dłużej czekać w napięciu na ten dzień i obawiać się przyszłości. Ale z drugiej... najzwyczajniej się bała. Wiedziała, do czego zdolni są Śmierciożercy i Voldemort. Widziała jak zabijali, jak pastwili się nad martwymi ciałami. Zdawała sobie doskonale sprawę, że znają znacznie więcej zaklęć, bardziej dotkliwych i bardziej paskudnych niż oni. Mieli przewagę, bo nie musieli przestrzegać żadnych zasad moralnych, nawet podczas walki. Jednak nie tylko to zaprzątało głowę Gryfonki i powodowało szybsze bicie jej serca. Właśnie stała przed drzwiami do pokoju Mistrza Eliksirów, gdyż nie wiadomo, dlaczego Dumbledore upodobał sobie ją do przekazania mu tej wiadomości, którą ogłosił pod koniec kolacji, na której oczywiście zabrakło Snape’a. Uniosła dłoń, by zapukać, ale nie zdążyła gdyż drzwi otworzyły się gwałtownie i stanął w nich czarnooki mężczyzna.

- Granger, czego tu szukasz? - warknął i zmarszczył brwi.

- Ja...ja..skąd pan wiedział, że tu stoję? - zapytała, powoli odzyskując zdolność mówienia.

Czarodziej uśmiechnął się złośliwie.

- W odwiedziny przychodzi do mnie jedynie Minerwa albo Albus... Albus puka, zanim wejdzie, Minerwa się do tego nie kwapi, ale Merlinie żadne z nich nie dyszy ze strachu pod moimi drzwiami- cień rozbawienia przemknął po jego twarzy.

- Nie dyszałam... po prostu głośno oddychałam - mruknęła zawstydzona.

- Yhm, jasne, a teraz, kiedy już skończyliśmy tą miłą pogawędkę, może powiedz mi jaki jest cel twojej wizyty?

- Dumbledore przysłał mnie, bym przekazała panu wiadomość.

Severus wpuścił ją niechętnie do środka i zamknął za nią drzwi, po czym nie oferując jej, by usiadła sam zajął miejsce na fotelu i uważnie się jej przyjrzał. Poczuła na sobie jego wzrok i jak najszybciej zerknęła na półkę z książkami, by udać, że interesuje ją, co innego.

- Mów Granger, a nie podziwiaj książki - warknął zniecierpliwiony. Gryfonka wzięła głęboki wdech i przekazała mu wszystko to, co mówił dyrektor, starając się nie opuścić niczego, co mogło być istotne. Mistrz Eliksirów słuchał jej nie przerywając ani razu, za co była mu wdzięczna. Gdy skończyła uniosła wzrok powoli, bojąc się, że natrafi na jego ciemne oczy, ale on wcale na nią nie patrzył. Zatopiony w myślach, odwrócił głowę w stronę okna i przez chwilę dziewczynie wydawało się, że widzi na jego twarzy emocje: smutek i strach.

- Profesorze? Wszystko w porządku? - zapytała niepewnie, wiedząc, że ryzykuje tym życie.

To go wyrwało z zamyślenia. Spojrzał na nią niechętnie i przez chwilę przypatrywał się jej z nieodgadnionym wyrazem na twarzy.

- Coś jeszcze Granger?

Pokręciła głową.

- A więc możesz wyjść - rzekł, ale ona nie ruszyła się z miejsca. Uniósł brew i już miał coś powiedzieć, gdy Gryfonka rozpłakała się niczym małe dziecko. To go całkowicie zbiło z tropu. Miał ochotę na nią nawrzeszczeć, zwyzywać od głupich idiotek, które zbyt emocjonalnie reagują na wszystko, co się im powie, ale gdy już otworzył usta, po chwili je zamknął, nie wydając z siebie żadnego dźwięku. Zdezorientowany jej ciągłym płaczem, rzucił zaklęcie wyciszające na pokój, by nikt nie wysnuł z tego jakiejś pochopnej teorii i chrząknął.

- Granger.

- Przepraszam... - szepnęła, próbując się uspokoić, ale jej to nie wychodziło - Ja po prostu nie chcę umrzeć. Nie chcę stracić bliskich osób. To okropne, że musimy brać w tym udział. To takie niesprawiedliwe - szlochała.

- Granger... - zaczął, ale mu przerwała.

- Wiem, jestem histeryczką. Ale ja po prostu chciałabym normalnie żyć. Bez ciągłego strachu, że mogę pana już nie... - zatkała sobie usta dłonią. Brew Severusa powędrowała wysoko, a jego czarne oczy z wnikliwością obserwowały dziewczynę.

- Dokończ Granger - rzekł władczym głosem, a ona tylko pokręciła głową, blada ze strachu.

- No dalej - naciskał - Powiedz to, co zaczęłaś.

- Ja nie chciałam. Tak mi się wymsknęło - wydukała, a gdy Snape wstał z fotela i stanął nad nią, cała odwaga ją opuściła. Spojrzała w kierunku drzwi, szykując się do ucieczki i obliczając swoje szansę, gdy poczuła jak unosi jej podbródek, by po chwili przytknąć swe usta do jej. Poczuła jego chłodne wargi i bez zastanowienia zarzuciła mu ręce za szyję. Mruknął coś niezrozumiałego, zbyt pochłonięty smakiem jej ust. Miękkie i delikatne. Usta, które mógłby całować do końca świata i jeden dzień dłużej. Usta, za którymi tęsknił i o których od dawna marzył, chociaż nigdy by się do tego nie przyznał. Nawet przed samym Merlinem. Ostrożnie wsunął język do jej ust, by po chwili usłyszeć mruknięcie zadowolenia. Wyszła mu na przeciw i przez długi czas zatopieni w tym intymnym tańcu zapomnieli o całym świecie, który kręcił się dalej, przez chwilę bez ich udziału. Hermiona myślała, że zaraz zwariuje. Pocałunki, którymi ją obdarowywał zdecydowanie nie były tym, co kiedyś zaoferował jej Ron. O nie. Zdecydowanie nie. Czuła w nich pasję. Coś, czego brakowało Ronowi... może doświadczenia? A może uczucia? Już sama nie wiedziała. Nie potrafiła tego określić, gdyż jej umysł był bombardowany nadmiarem endorfin. Serce biło jej szybko, a stan, w jaki wprowadzał ją mężczyzna swoimi pocałunkami, przechodził ludzkie pojęcie. Mogłaby tak trwać do końca swoich dni. Wszystko byle tylko czuć, jego wąskie wargi i ciepły język, którym doprowadzał ją do szału. Kiedy odsunął się od niej poczuła zawód i z niepewnością spojrzała w jego oczy, które lśniły dziwnym blaskiem, którego nie widziała nigdy wcześniej. Mimo że ciągle przypominały tunele w głąb jego ciemnej duszy. Teraz, chociaż przez chwilę, mogła dostrzec w nich wesołe płomyczki. Zarumieniła się i odwróciła wzrok, nie mając pojęcia, co powiedzieć po czymś takim. Na jej szczęście to Severus przejął pałeczkę:

- To w razie, gdyby przyszedł ci durny pomysł by przed bitwą romansować z Weasleyem- mruknął lekko rozbawiony.

- Czemu niby miała bym...?

- Ludzie robią głupie rzeczy, gdy wisi nad nimi groźba.. śmierci - mruknął, przerywając jej - Zobaczysz jak populacja wzrośnie po naszej wygranej. Będą się rozmnażać jak króliki... teraz ze smutku, a potem ze szczęścia - przewrócił oczami i podszedł do drzwi i je otworzył.

Gryfonka ruszyła w ich kierunku.

- Jak mam to traktować? - zapytała cicho, mając na myśli pocałunek.

Severus spojrzał na nią i przez chwilę zastanawiał się nad doborem słów.

- Jak obietnicę, że nie będziesz sama.

Uśmiechnęła się szeroko, czując jak do jej oczu napływają łzy, tym razem szczęścia, na co mężczyzna tylko teatralnie westchnął.

- Idź już Granger. Każdemu dziś potrzebny jest odpoczynek - rzekł zmęczonym głosem.

- Dobrze. Miłej nocy - wspięła się na palce i nim zdążył zaprotestować pocałowała go w policzek i wymknęła się z pokoju.

- Taa...- westchnął i zamknął za nią drzwi, czując od dawna nieznane uczucie podekscytowania.

*******************************************************************

Witam Was moi drodzy po długiej przerwie, która niestety była koniecznością z powodów egzaminów i dla regeneracji weny. Tak więc, oto przed Wami kolejny rozdział, w którym wiele się zmienia. Może to być dla niektórych szok, jeżeli chodzi o lekką zmianę charakteru głównego bohatera. Dla tych, co zmian nie lubią mogę stwierdzić, że jeszcze wielokrotnie będziemy cieszyć się towarzystwem sarkastycznego Snape'a. Mam nadzieję, że spodoba się wam rozdział 24.
Całuski :-*

17 komentarzy:

  1. Cudowne! Severus tutaj był taki... taki... To był mój Severus! :3 Zawsze sobie go takiego wyobrażałam <333
    Hermiona ma szczęście :c Chciałabym być na jej miejscu xd
    Weny życzę i pozdrawiam! :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział!! teraz czekam na 25 i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja uwielbiam takiego Severusa :D Wspaniały rozdział!! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Brak mi słów. Brak mi słów. Brak mi słów. Po prostu bark mi słów, żeby opisać to co teraz czuje. Rozdział jest świetny, a Severus i zakończenie wymiatają.
    Pozdrawiam i życzę Ci weny. No i oczywiście szczęśliwych Walentynek :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział był bajeczny ^^ naprawdę rozpływam się ;) Taki Severus mi się podoba.Nie słodki ale nie taki niedostępny. Kiedy ją pocałował moja reakcja była taka : śmiech i słowa " ale to jest słodkie matkooo koochaanaaaa"
    Zabijaste
    Pozdrawiam
    Jane

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny rozdział !!! A przemiana Severusa....aż brak mi słów !! <33 Z niecierpliwością czekam na kolejne rozdziały i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne, "potraktuj to jako obietnice... " <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Taki Sevuś jest przekochany! Nic tylko brać xD, a obietnica Seva zwiastuje coś pięknego i ciekawego zarazem :)
    Palę się z niecierpliwości na kolejny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej :D
    Nie wiem, do czego zacząć. Może najpierw od tego, że tak STRASZNIE siecieszę, że wróciłaś do nas! :***
    Dobra. Skoro już to powiedziałam, to lecimy dalej.
    Ach, och, był pocałunek ♥ Severus był idealny. Wreszcie pocieszył Hermionę, a nie... Oczywiście tęskinimy za sarkastycznym Nietoperzem z lochów, ale obiecałaś, że jeszcze nie raz on powróci.
    "Ale ja po prostu chciałabym normalnie żyć. Bez ciągłego strachu, że mogę pana już nie... " - aaaaaawwww *.* Takie słodkie ♥
    "To w razie, gdyby przyszedł ci durny pomysł by przed bitwą romansować z Weasleyem" - śmieję się jak głupia...
    "Jak obietnicę, że nie będziesz sama" - jeeeej ♥ Seviś taki kochany ♥
    Mam nadzieję, że nie karzesz nam na następny rozdział czekać równie długo? :D
    Pozdrawiam i życzę, by Pan Wen nigdy cię już nie opuszczał
    always

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział wspaaaaniały! Nawet nie wiesz jak się cieszę, że się pojawiłaś!
    Szablon niezły, hm, proponuję może wymianę za każdym razem, gdy będzie jakaś drastyczna zmiana/punkt kulminacyjny?

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział MEGA!!! Boski, cudny itp!
    A ile ich jeszcze planujesz?! Mam nadzieję, ze dużo :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak się zaczytałam, że nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do ostatniego rozdziału a chciałam napisać komentarz :D
    Super się czyta, niecierpliwie czekam na następne rozdziały, po prostu nie idzie się oderwać. Życzę natchnienia :D

    OdpowiedzUsuń
  13. TO JEST MEGA!
    O mamo, on ją znowu pocałował! I jeszcze obiecał jej, że jej nie zostawi. O jeny, zaraz zemdleję z radości!

    Dobra, już ogarnęłam się na tyle, żeby coś konstruktywnego napisać, chociaż dalej jestem pod wrażeniem!
    Kurczę, wiadomość o zbliżającej się wojnie trochę zbiła mnie z tropu. Strasznie szybko i jeszcze zostali ostrzeżeni... swoją drogą, ciekawe przez kogo, skoro Severus o niczym nie wiedział..? Dobra nie ważne. To jak Hermiona zaczęła płakać i on ją pocałował, było urocze. jednak najbardziej podobało mi się jak on jej powiedział, że jej nie zostawi samej.
    Kurczę, chyba jednak się nie ogarnęłam. Severus mówiący tego typu rzeczy do Hermiony, jest najbardziej uroczym zjawiskiem pod słońcem!
    Mam nadzieję, że w kolejnym rozdziele również coś takiego się wydarzy! Pozdrawiam, Mała Miss ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. OMG! OMG! OMG! *.*
    On ją pocałował! Boziu, wreszcie pocałował ją z uczuciem i nie wypieprzył z pokoju! Merlinie, uwierzyłbyś?
    Dobra, teraz na spokojnie :)
    Drosik vs.Sev = Banan na ryju ;) Jak ja kocham ich konwersacje ^^ Btw. to Dumbledore chyba wie, że coś iskrzy między Granger i Snapem ^.^ Opis pocałunku... boski! "Jak mam to traktować?" "Jak obietnicę, że nie będziesz sama." @.@ Brak słów, żeby to opisać *.*
    Mogłabym Ci jeszcze słodzić, ale jutro trzeba wstać do gimbazy :P Pozdrawiam i niech Pan Wen będzie z tobą ;*
    Ps. Ale faaaaajny szablon *.*

    OdpowiedzUsuń
  15. Jakże miło mi Cię widzieć! :D
    Co by powiedział profesor Snape...
    Snape&Dumbledore to mistrzostwo xDDD
    Ale..to i tak...Jeeezuuu :D Jakże ja długo na to czekaaałaaam :D "- To w razie, gdyby przyszedł ci durny pomysł by przed bitwą romansować z Weasleyem" <33333 i najlepsze... "Jak mam to traktować?" "Jak obietnicę, że nie będziesz sama." MKANJDNEONFKDNBSJNFDLNVLNDSKL, oszalałam ;______; <33333 dziękuję za przyjemne skurcze żołądka :33 Jesteś geniuszem. Moim geniuszem, mentorem...Nie każ mi długo czekać na next! CUDO!!!
    Pozdrawiam, zapraszam...
    http://eliksir-odrodzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Jak rozumiem szykuje się niezła akcja. Z jednej strony ciężkie i trudne natarcie na Hogwart wciąż oblegany przez śmierciożerców, a z drugiej coraz wyraźniej rysujący się romans nauczyciela z uczennicą. I nie tyle mnie dziwi nowe zachowanie mistrza eliksirów, co pobudki owego postępowania. Może ma to związek z pierścieniem?
    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Hahaha, jego teksty do Dumbledora. :D W sumie to byłam zaskoczona. A gdzie szacunek dla szefa? Dobrze, że chociaż Dumbledore potraktował to jako żarty. :D Jakim cudem on poprzez drzwi słyszał jej dyszenie? Haha, dobry jest. ;D Cieszy mnie fakt, że powiedział Dumbledorowi o pierścieniu. Przynajmniej nie będzie z tym sam. Mam nadzieję, że nie podda się wpływom Salazara. Oj, zbliża się bitwa… Aż się boję. Jestem ciekawa, kogo uśmiercisz. Nie dziwię się Hermionie, że ciągle myśli o tym, co ich czeka. W takiej sytuacji nie da się inaczej. Ech… ale oby nie straciła bliskich. Ulala, Snape jednak nie może się jej oprzeć. Może jak uda im się wygrać wojnę, to będą razem, może da szansę temu związkowi… Taaa, marzenia. Chociaż, kto wie. :D Hehe xd

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock