Severus omiótł wzrokiem wszystkich zebranych i uśmiechnął się ironicznie na widok grymasów niezadowolenia na ich twarzach. Jego czarne tęczówki zatrzymały się dłużej na Hermionie, która wyglądała jakby właśnie zobaczyła ducha. Skinął jej głową, zadowolony, że nic jej nie jest i elastycznym krokiem pokonał odległość od drzwi do pierwszego wolnego miejsca przy stole. Dla postronnego obserwatora wyglądał normalnie, jednak dla Hermiony, - która czasem, może nawet zbyt często, przyglądała mu się i zdążyła poznać jego zachowania, - wyglądał na zmęczonego i zmartwionego. Niechętnie odwróciła od niego wzrok i przeniosła piekące już od niewyspania oczy na Dumbledore’a, który jak zwykle promieniał i uśmiechał się do wszystkich członków Zakonu. Wraz z jego wejściem uśmiechy wpełzły na twarze zebranych, a atmosfera uległa znacznemu rozluźnieniu.
- Cieszę się, że jesteśmy już w komplecie – rzekł pogodnie i zajął honorowe miejsce przy stole. Molly od razu znalazła się przy nim z filiżanką gorącej herbaty.
- Dziękuję moja droga, jednak to Severusowi przydałoby się coś do rozgrzania – uśmiechnął się ciepło do kobiety, która wyglądała na zbitą z tropu. Mimo to kiwnęła głową i zniknęła za drzwiami. Hermiona spojrzała na Snape’a, który nie był w ogóle zainteresowany tą sprawą. Jego obsydianowe oczy zwrócone były w kierunku niewielkiego okna, za którym padał śnieg. Podziwiała jego profil, póki nie odwrócił się w jej stronę i nie posłał jej swojego ironicznego uśmieszku, który doprowadził ją do rumieńców.
- Hermiono, czy ty się rumienisz? – zapytał zdziwiony Ron, który obserwował całą tą sytuację z miejsca obok.
- No coś ty Ron! – oburzyła się i splotła ręce na piersiach, starając się nie patrzeć na czarną postać, przy której zjawiła się właśnie Molly z gorącą herbatą o zapachu jaśminu. Już miała zganić go za wtrącanie się w nie swoje sprawy, gdy dyrektor zastukał łyżeczką o brzeg filiżanki. Wszyscy odwrócili głowy w jego stronę. Zapanowała niesamowita cisza.
- Jak już wiecie Hogwart wciąż znajduje się pod wpływami Voldemorta… – większa część sali wzdrygnęła się na dźwięk tego imienia. Severus przewrócił oczami. Zaczął się nudzić, a gdy się nudził, zaczynał myśleć, co z kolei prowadziło do przywoływania do siebie wspomnień. I tak oto przed oczami jego bujnej wyobraźni stanęła Hermiona, gdy opuszczała w nocy jego sypialnię. Pocałunek. Nawet nie zdążył jej porządnie ochrzanić za tak głupie, idiotyczne zachowanie. Powinienem zareagować. Zareagowałeś i to bardzo chętnie. To przecież uczennica. I kogo to obchodzi? No w sumie nikogo. Stop. Obchodzi mnie! To nieetyczne i nieprawidłowe. Ta…
- Severusie? – gdy usłyszał swoje imię wzdrygnął się i chrząknął, wyrywając się z krainy własnych myśli, która była o wiele interesująca niż to nudne i głupie spotkanie.
- Czego? – odburknął, chcąc brzmieć jak najbardziej nieprzyjemnie, co nawet mu się udało. Ba, zawsze się udaje. Spojrzał na Minerwę, która patrzyła na niego dziwnym wzrokiem, a raczej na kawałek stołu przed nim. Zdezorientowany powiódł za jej wzrokiem i pobladł, gdy zobaczył, co zrobił. Kubek po herbacie był pusty, a cała jego zawartość wylana na blat. To jeszcze by przeżył, gdyby ciecz zachowywała się zwyczajnie. Jednak tu było znacznie gorzej. Brązowy napój, układał się w różne kształty, które zbyt przypominały dwie postacie. Mężczyznę i kobietę. Jego i…. – Cholera – warknął i machnięciem ręki, sprawił, że herbata wyparowała. Musiał użyć magii niewerbalnej i bezróżdżkowej w głębokim zamyśleniu. Idiota. Szczęśliwie, że otaczają mnie prawie sami kretyni. Poczuł, że wszyscy ciągle się na niego gapią, więc rzucił im przeciągłe, bazyliszkowe spojrzenie, co podziało. Dumbledore stłumił chichot i przerwał ściszone rozmowy kontynuując przemówienie. Hermiona, która siedziała naprzeciwko mężczyzny zdołała wychwycić drobne szczegóły herbacianych postaci i poczuła, że zalewa ją fala gorąca. A więc o niej myślał. Uśmiechnęła się szeroko, czując jak wypełnia ją szczęście. Musiała jednak się opanować, gdyż zaczęła przyciągać zbyt wiele spojrzeń szczerząc się jak głupia do sera.
- Dlatego Zakon odbije naszą szkołę, która nie powinna tkwić w sidłach sług Voldemorta. Nie chodzi mi tu o budynek. Nie chcę ratować kilku cegieł, wzniesionych przez naszych przodków, ale pokazać Voldemortowi, że ciągle stanowimy zagrożenie, że będziemy walczyć do ostatnich sił, by bronić naszego świata.
Hermiona słuchała słów dyrektora ze łzami w oczach. Trafiały prosto do jej serca i powodowały, że od razu chciała wstać i walczyć. Spuścić łomot Śmierciojadom i odzyskać Hogwart, który był jej drugim domem. Spojrzała na Harry’ego, który uśmiechnął się do niej pokrzepiająco i wziął jej dłoń w swoją. Ten drobny i mogłoby się wydawać nic nieznaczący gest spowodował, że zrobiło jej się ciepło na sercu. Tak bardzo brakowało jej ich towarzystwa, że dopiero teraz zdała sobie sprawę, jak są dla niej istotni.
- Albusie, czy wiesz, że jest nas zbyt mało, by przedrzeć się przez te mury do wnętrza zamku? – zapytał Moody lustrując dyrektora sztucznym okiem.
- Zgadzam się z Szalonookim – przytaknął Lupin, a Tonks mu zawtórowała. – Hogwart bez Śmierciożerców był nie do pokonania, a teraz? To cholerna twierdza.
- I tak nas zdziesiątkowało, gdy przeprowadziliśmy pierwszy atak, a to było z małą liczbą sługusów Jaszczura. Teraz zapewne jest ich więcej niż goblinów w banku – rzekł smutnym głosem Artur i przetarł dłonią zmęczone oczy. Severus stłumił ziewnięcie i powiódł znużonym wzrokiem po zebranych. Po chwili szum rozmów wypełnił pomieszczenie. Westchnął ciężko i spojrzał na Albusa, który wychwycił jego spojrzenie i przytaknął.
- Kochani… kochani… – powtórzył, a gdy emocje opadły znów zabrał głos. – Rozumiem wasze obawy, jednak wiem jak im zapobiec i zwiększyć nasze szanse – zrobił pauzę i uśmiechnął się na widok zaintrygowanych twarzy. – Czy ktokolwiek wie coś na temat Magii Założycieli?
Snape mimowolnie się wzdrygnął, Minerwa stłumiła okrzyk zdumienia, profesor Sprout wytrzeszczyła oczy, a Flitwick zapiszczał. Reszta czarodziejów nie miała pojęcia o czymś takim, więc tylko coraz niespokojniej wiercili się na swoich krzesłach. Harry spojrzał na Rona, który tylko wzruszył ramionami, po czym przeniósł wzrok na Hermionę, która wyglądała na zachwyconą.
- Czytałam kiedyś wzmiankę na ten temat w bardzo starej książce – dodała ściszonym głosem. A gdy Harry już chciał zapytać, czym dokładnie jest ta Magia Założycieli głos Dumbledore’a znów wypełnił pomieszczenie.
- Godryk, Salazar, Rowena i Helga byli bardzo dumni ze stworzenia szkoły, którą nazwali Hogwartem. I nie była to wcale próżna duma, ale jak najbardziej uzasadniona. W końcu wznieśli szkołę dzięki współpracy, przyjaźni i w dobrej wierze, by szkolić następne pokolenia czarodziei – rzekł głosem, który przypominał Hermionie, głos dziadka opowiadającego wnuczkowi historyjkę na dobranoc. – Każdy twórca powinien się troszczyć o los swojego dzieła, nawet wtedy, a może przede wszystkim wtedy, gdy już go zabraknie na świecie. Dlatego też czwórka Założycieli stworzyła coś, co pozwalałoby przyszłym pokoleniom ochronić ich „ pomnik”, który po nich pozostał. Stworzyli…
- Cztery pierścienie – rzekła Hermiona nie zdoławszy ugryźć się w język. Snape prychnął, a Dumbledore uśmiechnął się do niej.
- Świetnie panno Granger – pochwalił ją, co spowodowało, że zarumieniła się delikatnie. – Cztery pierścienie, które od ich śmierci spoczywają w moim gabinecie, czekając na użycie.
- Pierścienie? Jak niby mamy walczyć czterema pierścieniami? – warknął zirytowany Moody, stukając ze zniecierpliwienia swoją drewnianą nogą o podłogę.
- Wasza ignorancja jest żałosna – warknął Snape, odzywając się do ogółu po raz pierwszy w ciągu tego spotkania. – Jedynie panna Granger, co w ogóle mnie nie dziwi, wie coś na ten temat.
Hermionę to stwierdzenie zaskoczyło równie jak wszystkich innych. Nikt z obecnych na sali nie spodziewał się, że Postrach Hogwartu pałający taką nienawiścią do Gryfonów jaką pała Umbridge do wszystkiego, co nie było różowe, pochwali na głos jedną z nich.
- Severusie mógłbyś? – spytał Albus, na co mężczyzna kiwnął głową, niezbyt zadowolony, wstał i zaczął przechadzać się wokół stołu, a jego aksamitny głos wdarł się do uszu wszystkich zebranych.
- Cztery pierścienie stanowią dla nas zagadkę do dziś – rzekł i skrzywił się malowniczo. – Nie wiemy jak są zrobione, ani jakich czarów użyto do ich wytworzenia. Ich działanie też jest nam niepełni znane – westchnął ciężko, jakby niezadowolony z tego, że tak mało wie o tych interesujących artefaktach. Hermiona wodziła wzrokiem za jego wysoką i szczupłą postacią, zahipnotyzowana głosem, starając się złapać z nim kontakt wzrokowy i choć na chwilę przepaść w jego czarnych, pustych oczach – Dowiedzieliśmy się jednak z ksiąg, bardzo starych, ale rzetelnych, do czego służą i jak działają, w wersji bardzo skróconej – spojrzał na Dumbledore’a, który skinął, by kontynuował. Czarodziej zatrzymał się przy drugim końcu stołu i wznowił monolog – Pierścienie te mogą założyć jedynie opiekunowie Domów, czyli ja, ty Minerwa, Pomona i Filius- spojrzał na tych, których imiona wymienił, jakby oceniając ich, czy się do tego nadają. Leniwie odwrócił wzrok i znów zaczął się przechadzać – Związują się one z ciałem noszącego je na dłoni i nadają mu moc, równą tej, którą dysponowali Założyciele: Salazar, Helga, Godryk i Rowena.
- To czemu nie zrobiliśmy tego wcześniej? – odezwał się ktoś, po czym umilkł sparaliżowany morderczym wzrokiem Snape’a.
- Gdybyś, choć trochę poczytał, wiedziałbyś, że takie artefakty działają tylko raz, więc głupotą – tu dość intensywnie wycedził to słowo – byłoby użycie je gdyby w kuchni skrzatom zabrakło naleśników! – warknął, po czym kącik jego ust powędrował ku górze nadając mu ten irytujący, ale seksowny wygląd.
- Czyli nikt nie będzie wam potrzebny, skoro będziecie mieć taką moc – odezwał się Syriusz, który poczuł przypływ gniewu spowodowany pominięciem jego roli w jakimś przedsięwzięciu.
- Inteligencja nigdy nie była twoją mocną stroną Black – wycedził Severus, a wszyscy zrozumieli, do czego to zmierza. Molly starała się złagodzić spór.
- Syriuszu dla nas też będą zadania do wykonania – rzekła cicho, a Black tylko zaśmiał się histerycznie.
- Zadania? A jakie mieliśmy zadania?! – zwrócił się do wszystkich. – Jakieś poważne? Nie… my tylko służymy jako pionki, które idą na plac boju jako pierwsi z najmniejszymi szansami na przeżycie!
Dumbledore przymknął oczy i spokojnie gładził swoją brodę, zaś Snape miał zupełnie wyczerpane pokłady cierpliwości jak na jeden dzień.
- Black jeśli myślisz, że z uśmiechem na ustach założę ten przeklęty pierścień to psi rozum widocznie daje ci się we znaki – rzekł lodowato czarnooki czarodziej, co spowodowało, że po plecach Hermiony przebiegły ciarki.
- Jak to nie? – zaśmiał się Syriusz.
- Wujku uspokój się – poprosił Harry.
- Zrobisz to, bo w końcu nasz mały Smark poczuje się ważny i doceniony! Znowu dostaniesz łatwe zadanie i będziesz wykrzywiał tą swoją mordę w tym ironicznym uśmieszku, patrząc jak giną niewinni ludzie!!!
Cisza, jaka zapadła w pomieszczeniu była niedopisania. Nie słychać było nawet oddechu, gdyż wszyscy go wstrzymali, nerwowo zerkając to na jednego, to na drugiego mężczyznę. Severus w mgnieniu oka znalazł się przy ojcu chrzestnym Pottera, przyciągając go do siebie za kawałek szaty.
- Nie ma dnia ty bezczelny durniu, bym nie myślał o tym ile błędów popełniłem – wycedził, a w jego oczach pałał gniew i nienawiść. – Nie ma dnia bym nie starał się tego naprawić i może choć tego twój zakuty łeb nie pojmuję, ale codziennie kłamię Czarnemu Panu w oczy, by nie dobrał się do między innymi twojej dupy i nie zrobił z ciebie bezkształtnej papki – Hermiona spojrzała nerwowo na dyrektora, który wpatrywał się w tą całą sytuacją ze smutkiem. – Miałeś kiedyś zły sen Black? – Syriusz poczuł, że poci się nadmiernie. Było mu zdecydowanie za gorąco. Szybko pokiwał głową – Ja mam koszmary, każdej nocy. Przesypiam jedynie trzy godziny, bo gdy tylko zamknę oczy widzę wszystkie twarze tych, których zabiłem, lub których nie mogłem uratować. Więc nie pieprz mi po raz kolejny, że robię to dla sławy i chwały. Robię to, bo tylko tak mogę się zrehabilitować – wypuścił z dłoni szatę Syriusza, chrząknął i z głową uniesioną dumnie ku górze po prostu wyszedł. Niezręczną ciszę przerwał Dumbledore.
- Musicie nabrać do siebie zaufania – rzekł słabo. – Nieważne jak długo będziecie się uczyć sobie ufać, oby tylko nie było za późno – spojrzał rozczarowany w stronę Syriusza. - Określają nas nasze czyny. To, co wybieramy. To, czemu stawiamy opór. To, za co gotowi jesteśmy umrzeć. Określają nas słowa, które wypowiadamy, a to, że ktoś w pewnym momencie życia się pogubił nie może być mu ciągle wypominane. Ważne przecież jest to, co zrobił by się poprawić – wstał z krzesła i poprawił swoje okulary, które lekko zsunęły mu się z nosa.- Na dzisiaj koniec moi drodzy. Powinniśmy wszyscy odpocząć.
***
Hermiona po dwóch godzinach nieustannego opowiadania przyjaciołom o wędrówce, jaką przeżyła, w końcu zdołała się wyrwać z ich towarzystwa. Powtarzanie w kółko tych samych rzeczy tyle, że innym osobom zaczęło ją irytować i nudzić. Oczywiście pominęła najciekawsze wątki z tej wyprawy, bo przecież nie każdy musiał wiedzieć, że została przyparta do drzewa przez Snape’a, że spała z nim w nie magicznym namiocie, że tęskniła, gdy tylko znikał no i o tym, że go całowała. Do tej pory wizja pocałunku, który razem przeżyli, nawiedzała ją we snach, powodując, że budziła się w środku nocy wyraźnie podekscytowana i rozpalona. To była tajemnica między nią, a Mistrzem Eliksirów i nikt, a przede wszystkim Harry i Ron, nie musiał wiedzieć, co zrodziło się między nią, a mężczyzną.
Chciała go znaleźć. Po tym jak wyszedł z sali, w której odbywało się spotkanie, nie zauważyła go na posiłku, ani nie minęła na korytarzu, co było do przewidzenia. Zapewne zaszył się gdzieś, z dala od towarzystwa, którego nie trawił. Nie spodziewała się, że przyjmie ją z otwartymi ramionami, ale chciała z nim porozmawiać. Choćby przez chwilę. Musiała też się upewnić czy wszystko z nim w porządku. Wiedziała, że słowa Syriusza zadziałały na niego jak płachta na byka i zabolały.
Lubiła Blacka, ale w tamtej chwili straciła do niego szacunek.
Pałętała się po Kwaterze Zakonu przez godzinę, przemierzając zaniedbane korytarze i mijając dyskutujące grupki czarodziei, przygotowujących się na walkę. Znalazła go na balkonie, który należał do malutkiego i zakurzonego pokoiku. Wpatrywał się w dal, a jego długie palce wystukiwały nieznany jej rytm o balustradę. Zatrzymała się na środku pokoju, nie chcąc przerywać jego kontemplacji, ale już było na to za późno. Wyczuł jej obecność.
- Granger, nie przypominam sobie żebym cię zapraszał – rzekł sucho i odwrócił się w jej stronę, a jego szata zafalowała. Przełknęła ślinę i odezwała się cicho.
- Nie zjawił się pan na obiedzie, profesorze. Pomyślałam…
- Sądzę, że moje nawyki żywieniowe nie powinny cię interesować – uśmiechnął się ironicznie. – A tym bardziej to, co robię w wolnym czasie. Czego tu szukasz?
- Mówiłam, że się martwiłam – rzekła zniecierpliwiona, wlepiając swój wzrok w buty.
Snape poczuł się dziwnie. Martwiła się o niego? Nikt nigdy mu tego nie powiedział. Już zaczął przypuszczać, że nikt się o niego nie martwił, co było dość prawdopodobne.
- Żyje Granger i mam się dobrze. Nie tak łatwo mnie złamać – rzekł ciszej i znów odwrócił się do niej plecami. – Powinnaś spędzać czas z przyjaciółmi. Jak najwięcej czasu, póki jeszcze go masz – ucisnął nasadę nosa i zamknął oczy.
- Ciągle pytają o to samo…
- Czy nie więziłem cię gdzieś w tajemnej twierdzy… - mruknął, na co dziewczyna się zaśmiała i dołączyła do niego, opierając się łokciami o barierkę. Spojrzał na nią zdziwiony, ale był zbyt zmęczony i przybity, by protestować.
- Tak, coś w tym stylu. Są gorsi niż Rita Skeeter – pokręciła głową i podparła podbródek na dłoni, uważnie obserwując okolicę. Severus przez chwilę bacznie się jej przyglądał, po czym odwrócił wzrok i stali tak przez kilka minut w milczeniu, napawając się widokiem.
- Dziękuje za to, co pan zrobił tam przed willą Laurencji – rzekła cicho po chwili. – Nie miałabym szans w tej walce..
- To oczywiste - prychnął, niegrzecznie jej przerywając, ale nie miał ochoty słuchać tych podziękowań. Czuł się wtedy niezręcznie, sztucznie i dziwnie. Niekomfortowo – Zrobiłem to, co musiałem, Granger.
- W porządku.
Znów większość czasu upłynęła im na milczeniu. Snape do tej pory nie miał pojęcia, dlaczego w końcu jej nie wyrzucił. Być może, dlatego że jej obecność działała na niego kojąco. Relaksował się przy niej, czuł się ważny i potrzebny, a przede wszystkim rozumiany. Westchnął ciężko, lekko się krzywiąc i wszedł do pokoju. Usiadł w fotelu i zamknął oczy. Zasklepione rany były jeszcze świeże i dawały o sobie znać. Jęknął, gdy Gryfonka pojawiła się tuż obok niego.
- Granger, jeśli chcesz o coś zapytać to pytaj, albo zniknij – wymruczał i skrzyżował nogi w kostkach, wyciągając je przed siebie. – Chyba, że chcesz tu zostać na noc – zażartował, co spowodowało, że dziewczyna się zarumieniła.
- Ja tylko chciałam zapytać o… - nie mogła wydusić z siebie słowa.
- O?
- No ten…
- No, co Granger?
- No wie pan..
- Nie mam zielonego pojęcia.
- Pan się ze mnie nabija?
- Ależ skąd, panno Granger.
- Otojakpocałowaliśmysięwpanasypialni – wydusiła na jednym wdechu.
Snape zamrugał oczami parę razy.
- Granger nie igraj z ogniem. Mów, albo opuść to miejsce. Twoja szopa na głowie zasłania mi okno – zamruczał znów zamykając powieki. Hermiona zebrała się w sobie.
- O pocałunek.
Severus wyprostował się jak struna i wlepił w nią swoje czarne jak węgielki oczy. Mimo że pokój oświetlało jedynie światło księżyca, doskonale widziała jak błyszczą.
- Więc po to tu przyszłaś – warknął. – Czego ode mnie oczekujesz Granger? – wstał i zatrzymał się niecałe dziesięć centymetrów przed nią.
- Chciałam tylko porozmawiać, nie wiem, co mam o tym myśleć..
Jego oczy złagodniały. Uśmiechnął się pobłażliwie, klnąc na siebie w myślach. Wyrzuć ją! Nawrzeszcz na nią! Obraź! Zdepcz to uczucie!
- Zachciało ci się romansować, Granger. Z nauczycielem – zacmokał i ujął jej podbródek. – Jesteś naiwna, jeśli sądzisz, że podzielam twoje zdanie na ten temat jakiekolwiek ono by nie było – rzekł sucho. Hermiona poczuła jak jej oczy wilgotnieją. Słowa, które wypowiedział z taką łatwością zabolały ją. Znów przybrał maskę drania. Przez chwilę wpatrywał się w jej usta jakby zastanawiając się, co zrobić, jak ją do siebie zniechęcić. Chciała się wyrwać, ale przytrzymał ją stanowczo, ale nie mocno, łapiąc za łokieć. – Ale kogo to obchodzi – mruknął i nachylił się, by ich usta znów złączyły się w pocałunku.
******************************************************************************
Dziękuję za zwiększającą się liczbę komentarzy. One są dla mnie naprawdę ważne. Mam nadzieję, że rozdział nie wyszedł przesłodzony. Chciałam zapowiedzieć, że Sev nie stał się milusi, o czym przekonacie się w następnym rozdziale już za tydzień. Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego weekendu.
Ale mnie zaskoczyłaś pod koniec :p Świetny rozdział. Gratuluję :D
OdpowiedzUsuńChcę więcej pocałunków!!! :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny, komentarz z telefonu więc nie będzie długi... No napisze jeszcze że powinnaś dodawać rozdziały częściej bo nigdy nie mogę się doczekać następnego :D
Piątek weekendu początek jak to mawiał mój kochany nauczyciel.
OdpowiedzUsuńZadanie odrobione, obiad zjedzony, można siąść i czytać to dzieło.
Kurcze, dziękuję Ci za to, że przynajmniej ja odczułam taki niepowtarzalny klimacik :3 Poważnie, czytając tą notkę, nagle przypomniały mi się czasy Zakonu Feniksa i może z racji pory roku, święta na Grimmauld Place ;D Fajnie jest tak po wspominać :3
Snape i jego kąśliwe uwagi kierowane do wszystkich to po prostu mistrzostwo :D No ja się mu wcale nie dziwię, że się biedny znudził ':D A Black to... Kurcze, lubiłam Syriusza, ale kiedy się dowiedziałam jaki był w stosunku do Snape'a to znienawidziłam go i to bardzo ;/ Głupi kundel ;___;
WIĘCEJ.POCAŁUNKÓW. POPRSZĘ. <333
Powtarzam się, ale to było mistrzostwo ! :D
Świetna notka!
Również udanego weekendu!
zapraszam oczywiście do siebie ;3
Pozdrawiam!
No naprawde fajne ;) Ta Hermajni ciągle się czerwieni ale gdybym to ja miała takiego Seva obok siebie tez bym był jak burak :)
OdpowiedzUsuńTwoje rozdziały zawsze są takie śmiechowe .Paulinka chieć więcej :D
Pozdrowienia
Jane
Severus i Hermiona... jak ja ich uwielbiam! :) W twoim wykonaniu są wspaniali! Sev znowu ja całuje! Niech jej wreszcie powie że coś do niej czuje!
OdpowiedzUsuńBOSKIE!! BOSKIE!! BOSKIE!! KOCHAAAAAAM <33 ;**
OdpowiedzUsuńTak! Pocałował ją, a już się przestraszyłam, że tego nie zrobi. Jednak Severus nie jest taki nie wrażliwy na jej uczucia, niech on tylko wyzna jej swoje :CC
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Tego, że zabrakło mi słów, chyba nie muszę mówić? Zresztą, zawsze tak jest. Czytam to Twoje arcydzieło, i czytam, i czytam, aż w końcu przychodzi czas na skomentowanie, a ja nie wiem, co napisać ;c. No cóż, jak tu w słowa ująć zachwyt, który wywołał u mnie ten rozdział? Powiem tyle - nie da się. Jeżeli rozdział z pocałunkiem był dotąd na pierwszym miejscu, muszę z przykrością zmienić zdanie i poinformować Cię, że tym o to rozdzialikiem pobiłaś wszystko. Absolutnie wszystko! Tajemniczy wątek, który zapewne będzie się ciągnął przez kilka następnych odcinków, odwieczny spór Severusa z zapchlonym kundlem, który powinien już dawno sczeznąć w najciemniejszych odmętach piekła (łatwo się domyślić, że nie lubię Syriusza, prawda?) i romans. Ah, romans. I to jaki? Tak świetnie przez Ciebie opisywany. Nie jest przesadzony, po prostu idealny. Tak, wiem, jestem pewna, że wspominałam, że Twój Snape przyprawia mnie o: szybsze bicie serca, wielki banan na twarzy, niczym nieposkromioną radość i odczucie, że tu właśnie, na tym blogu, znajduję się prawdziwy Severus. Nie jest przesadnie słodki, przesadnie ironiczny, nie jest jakąś ciotą, nie jest bezdusznym gnojkiem... (jest spełnieniem wszystkich moich marzeń) Jest dokładnie taki, jaki powinien być. Opisujesz jego historię z niebywałą precyzją i wczuwasz się w jego rolę. Czasami mam wrażenie, że naprawdę tam byłaś i wszystko widziałaś. To jest magia. A na zakończenie mego kulturalnego - tak niepodobnego do mnie - wywodu, stwierdzam...
OdpowiedzUsuńPOCAŁOWAŁ JĄ, OMG! OMG! NOSZ, NA JĄDRA ODYNA, TEN ORGIETACYJNY BÓG SEKSU, I WSZYSTKIEGO CO Z SEKSEM ZWIĄZANE, JĄ POCAŁOWAŁ! SAM Z SIEBIE! SALAZARZE, CHYBA ZARAZ DOJDĘ ZE SZCZĘŚCIA! ŁOMATKOBOSKA! NIE ZASNĘ DZIŚ, JESTEM PEWNA, NORMALNIE NA STO PROCENT. FSDLHGDFKJGDFGDH <33333333333333333333333333333333333333333.
do widzenia ♥.
Awww! Jaka ta ostatnia scena była słodka :). Sev jest świetny i ja raczej bym wolała żeby się nie zmieniał. Mogłaby oczywiście być milszy ale tylko dla Hermiony. Ciężko wyobrazić sobie Severusa bez tej swojej wszędobylskiej ironii i sarkazmu.
OdpowiedzUsuńDziękuje, za świetny rozdział i czekam na ciąg dalszy :).
Woow. Pocalowal ja! Szczerze mowiac nie spodziewałam się tego, ale jestem jak najbardziej za! Ostatnia scena bylanpo prostu... idealna. Cud, miód i orzeszki :D
OdpowiedzUsuńMagia założycieli... zaintrygowalas mnie, nie powiem ze nie. Za to Black mnie zirytowal! Szkoda ze go nie usmiercilas tak jak Rowling bo gościa po prostu nie trawie... :/
Czeeeeekam na kolejny rozdział. Weny :*
Wspaniała notka ! Kocham twój blog i podziwiam cię za te idealne rozdziały :) Codziennie sprawdzam czy jest coś nowego albo po to żeby jeszcze raz przeczytać wszystko od początku. Dzięki osobom takim jak ty spodobało mi się pisanie i postanowiłam założyć swój własny blog. U mnie pojawił się już drugi rozdział i serdecznie cię zapraszam do przeczytania i skomentowania :* hgxss.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że ci się spodoba choć nie jest on chociażby w 5% tak dobry jak twój, ale mam nadzieję, że później będzie chociaż taki. :)
Cześć!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, jak wszystkie twoje, oczywiście ;) Ale ten był naprawdę świetny. Znów był pocałunek ♥ Kurczę, i co teraz będzie? Rozwalił mnie fragment o Umbridge, która nienawidzi wszystkiego, co nie jest różowe xD Syriusz to debil!!! No i trochę mi się smutno zrobiło na ostatnią wypowiedź Severusa. Ale jak przeczytałam ostatnie zdanie... No to już skakałam z radości *.* Kocham cię!
Pozdrawiam i życzę weny!
Dobra, gotowe.. Wszystko przeczytane ;3 I tak oto mogę się zameldować jako nowa czytelniczka i nawet fanka.
OdpowiedzUsuńJej kobieto, co mogę powiedzieć ..? Rób dalej co robisz, bo chyba jesteś do tego stworzona. ^.^ Dla mnie nie ma tu lepszego, gorszego rozdziału. Wszystkie są równie emocjonujące, zaskakujące i niesamowicie przyjemne do czytania. Kolejna osoba, która przenosi w magiczy świat czytelników.. I za to dziękuję ;3
Pozdrowienia i buziaki
Ana
+ oczywiście dodaje do obserwowanych ^.^
Było super :3 To jak opisujesz warczącego Snape'a i tryskającego jadem było świetne :D I co z tymi pierścieniami? :_: A ten Black! Pff... irytuje mnie -.- Omonomon *.* Snape i Granger sam na sam ^^ Sam stwierdził, że działa jej obecność na niego kojąco, to niech teraz dotrze do niego, że ją kocha i nie jest mu obojętna <3 Pocałunek! Więcej poproszę *.*
OdpowiedzUsuńCałuski Jazz ♥
O Boże!
OdpowiedzUsuńPierścienie! *.* Może to już takie skrzywienie, ale od razu skojarzyły mi się pierścienie elfów, tylko, że ich były trzy. Wiesz, te jedyne, którymi Sauronowi nie udało się zawładnąć. ^^ Ale do rzeczy.
Po pierwsze; scena z herbatą jest z pewnością moją ulubioną. Była niesamowita!
Po drugie; teraz to już zupełnie nie lubię Syriusza!
Po trzecie; o Boże, oBoże, obożeobożeobożeoboże!!! Ostatnia scena była tak magiczna, że przeczytałam ją sobie kilka razy.
Wcale nie wyszło za słodko. Wręcz przeciwnie. Wyszło idealnie. Proporcje zachowane. Odpowiednia ilość jadu, wrednych komentarzy i warczącego Snape'a, a do tego uncja romantyzmu. Co wychodzi? Idealny Mistrz Eliksirów w swoim najlepszym wydaniu. :P
Pozdrawiam, Nitij :)
to jest świetne. Zarówno historia jak i cały klimat, który tu stworzyłaś. Muzyka...szablon.
OdpowiedzUsuńAż brakuje mi słów, czekam ze zniecierpliwieniem na nn. Trzymaj się.
W międzyczasie zapraszam do siebie, dopiero zaczynam - - - - - > http://as-long-as-you-love-me-i-will-fight.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńHah, jak zwykle tylko Hermiona miała pojęcie, o czym mowa. :d Jestem ciekawa, czy przy pomocy pierścieni rzeczywiście uda im się uratować Hogwart. Skoro staną się przez to silniejsi, to dobrze, ale czy to wystarczy, żeby pokonać Voldzia? Okaże się. :d Nie no, ale bardziej interesują mnie relacje Snape-Hermiona. :d Haha... myślałam, że będzie starał się jej dać do zrozumienia, że ten pocałunek był jednorazowy, że nic dla niego nie znaczy, a tu proszę, ponownie to zrobił. Teraz będzie musiał się tłumaczyć. Ale domyślam się, że i tak nic jej nie wytłumaczy. Jak długo będą trzymać w tajemnicy to, co się dzieje? Prędzej czy później ich romans się wyda. Ciekawe, jak zareagują Harry i Ron. Nie przepadają za Snape'm, więc pewnie nie będą zadowoleni, haha. :D
Muszę przyznać, że Hermiona jest niesamowicie wścibska i irytująca. Nic nie ujdzie jej uwagi, o wszystkim musi być poinformowana i na bieżąco. Niezbyt dobra cecha, ale każdy ma jakieś wady. Swoja drogą bardzo dużo się wydarzyło od ostatniego, skomentowanego przeze mnie odcinka. I nie spodziewałam się tego po Snap'ie... Romans z uczennicą? Owszem, że Hermiona się do czegoś porwie to mogłam się domyśleć, bo jak sobie coś postanowi to nie spocznie póki tego nie wykona.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się postać Laurencji jest taka inna. Stanowcza, ale nie nachalna. Chętnie przeczytałabym coś z jej perspektywy, uczucia, przemyślenia...
Pozdrawiam i czekam na następny ;)
[SPAM] Bardzo Cię za niego przepraszam!
UsuńHej, po kolejnej dłuższej przerwie chciałam zaprosić na odcinek 8 na:
wspomnienie-przeszlosci.blogspot.com
Życzę przyjemnego czytania ;) I Pozdrawiam :]
Aaaa!!! Nareszcie Sev pokazał Mionie co do niej czuje. Ale to było słodkie gdy próbował ją do siebie zniechęcić, ale widząc jak ją rani porzucił maskę zimnego drania i znowu ją pocałował. Rozpływam się *o* Moja chora wyobraźnia już mi przedstawia początek kolejnego rozdziału...
OdpowiedzUsuńSeverus zapamiętale całował Hermionę, jakby nigdy więcej miał jej nie zobaczyć. Młoda czarownica nie była mu dłużna. Namiętnie smakowała jego usta, a palcami mierzwiła włosy. Zapewne nie odrywaliby się od siebie jeszcze długi czas, ale ten magiczny moment, gdy wreszcie obnażyli się przed sobą ze swoich uczuć, został brutalnie przerwany przez ciche chrząknięcie. Mężczyzna niebezpiecznie szybko odskoczył od Hermiony. Dziewczyna niepewnie spojrzała na Snape'a, który stał jak spetryfikowany ze wzrokiem wlepionym w drzwi. Czarownica spojrzała w tamtym kierunku i z przerażeniem spostrzegła Ginny. Obie dziewczyny zalały się szkarłatnym rumieńcem. Po chwili najmłodsza latorośl klanu Weasleyów wycofała się z pokoju, ale Hermiona zdążyła zauważyć, jak na twarzy jej przyjaciółki zakwitł szatański uśmieszek...
Jak chcesz, to możesz go wykorzystać. Chociaż wątpię, że taka genialna blogerka jak ty wykorzysta takie badziewie. A na razie do zobaczenia i czekam na następną notkę <3
Amy Lee
I ta piękna końcówka Awww (*o*)
OdpowiedzUsuńDominika