niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 4 " Będziesz chronił panny Granger do końca wojny"



- Jak to możliwe? – zapytał Artur, który zbladł tak samo jak jego żona. Rękami, które trzęsły mu się jak u staruszka, delikatnie gładził plecy Molly. Hermiona spojrzała na Dumbledore’a, chcąc wyczytać z jego twarzy, jakiś znak, że nie wszystko jeszcze stracone. Mimo to nic takiego nie ujrzała. Błękitne oczy dyrektora wyraźnie utraciły swój blask, przybierając matowy kolor.


- Severusie? – Albus spojrzał na mężczyznę, który jako jedyny wydawał się być obojętny na to, co przed chwilą oznajmił. Dyrektor dał mu znak by wyjaśnił wszystkim atak na Ministerstwo Magii.

- Czarny Pan planował to od miesięcy, ale dopiero teraz zdobył się na odwagę by wcielić swój plan w życie. Osiągnął siłę i sprzymierzeńców, których my nie braliśmy pod uwagę – rzekł przyglądając się każdemu z osobna swoimi czarnymi oczami. Gdy jego oczy natknęły się na brązowe tęczówki Gryfonki, dziewczynie wydało się, że ujrzała w nich błysk rozbawienia, ale niedługo potem znów stały się nieodgadnione. – mianowicie mowa tu o goblinach.

- Często dochodziło między nimi, a czarodziejami do sporów. Chciały wziąć udział w Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów, ale ich wyrzucono… - rzekła Hermiona, nie mogąc się powstrzymać od komentarza. Gdy Snape spiorunował ją wzrokiem, skuliła się na krześle i wbiła wzrok w blat stołu, nie potrafiąc spojrzeć mu w twarz.

- Cóż w takim razie może chodząca encyklopedia powie nam, co planuje Czarny Pan, jeśli tak bardzo rwie się do odpowiedzi!? – rzekł i uśmiechnął się ironicznie.

- Przepraszam – szepnęła, czując na sobie wzrok wszystkich zgromadzonych.

- Gobliny już dawno chciały się nam odgryźć za ten incydent, o którym wspomniała Granger, a Czarny Pan to wykorzystał. Każdy czarodziej ma skrytkę w ich banku, dzięki czemu mogą łatwo nami manipulować. To właśnie one zapewniły, że mogliśmy wejść do Ministerstwa bez problemu.. później też nie było ciężko. Korneliusz Knot zgodził się na współpracę z Czarnym Panem w ten sam sposób oddając stanowisko Rookwoodowi. Teraz on jest Ministrem.


Gdy spokojny i lodowaty głos Snape’a umilkł, nikt nie miał ochoty zabrać głosu w dyskusji. Pierwszy odezwał się Dumbledore, zwracając się do rudowłosej kobiety.
- Molly zabierz wszystkich na obiad. My z Severusem dołączymy nieco później.
Pani Weasley chciała coś powiedzieć, ale zrezygnowała widząc stanowczy wzrok dyrektora, w którym nie było ani krzty dobroduszności. Kuchnia powoli zaczęła się wyludniać, a towarzyszyły przy tym szmery niezadowolenia i oburzenia. Ron i Harry byli najbardziej niezadowoleni.
- Czy nie uważacie, że jako prawowici członkowie Zakonu powinniśmy wiedzieć coś więcej?- wykrztusił rudzielec, gdy tylko znaleźli się na dworze, gdzie Remus i Tonks pomagali Pani Weasley układać stoliki, przy których mogliby zjeść posiłek.
- Widocznie Dumbleodre ma powody – Hermiona uchyliła się lekko, gdy jeden ze stołów przeleciał jej niebezpiecznie tuż nad głową. – Pamiętacie jak w piątej klasie Ministerstwo przysłało nam Umbridge? – chłopcy przytaknęli i zajęli miejsce obok Freda i Billa, którzy kłócili się o to, który smak fasolek jest najobrzydliwszy.
- Kto by nie pamiętał tej różowej ropuchy.
- Wydaje mi się, że tym razem też będą chcieli mieć kogoś w Hogwarcie. Może nawet usuną Dumbledore’a – rzekła, a Pani Weasley, gdy to usłyszała wylała całą zawartości miski z zupą na głowę męża.
- Przepraszam Arturze. – rzekła i opadła na jedno z krzeseł, gdy już wszystkie potrawy wylądowały bezpiecznie na stole, a Pan Weasley jednym zaklęciem oczyścił się z warzyw, które pozostały na jego ubraniu. – Hermiono, uważam, że jest za wcześnie by wyciągać takie wnioski – rzekła sucho. – Jedzcie moi drodzy – matka Rona uśmiechnęła się sztucznie, co mogło jedynie oznaczać, że jest z nią bardzo źle.



Severus zatrzymał się przy oknie i jednym spojrzeniem omiótł całą tą hołotę, z którą musiał pracować. Rodzinna atmosfera, uśmieszki, żarciki, aż go mdliło od takiego zachowania. Wojna zbliżała się wielkimi krokami, a oni obżerali się w najlepsze, jakby w ogóle ich nie interesowało, co się dzieje, w miejscu zupełnie innymi niż ich własny talerz. Nie wiedział ile czasu gapił się na członków Zakonu w najlepsze biesiadujących, ale z rozmyślań wyrwał go dopiero szelest papierków po cukierkach. Odwrócił się w stronę Dumbledore’a unosząc ku górze jedną brew, co nadawało jego twarzy ironicznego wyglądu.

- Dropsa? Ostatnio odkryłem nowy smak są…

- Nie mam czasu na rozmowy o twoich cukierkowych upodobaniach Albusie – rzekł chłodno i usiadł na jednym z krzeseł odgarniając do tyłu czarną pelerynę. – Obaj wiemy, że Ministerstwo przyśle kogoś na twój stołek. Obaj wiemy, że wszystkie dzieci, których rodzice są mugolami są w wielkim niebezpieczeństwie. Obaj…

- Wiemy, że Hogwart przestał być najbezpieczniejszym miejscem – czarodziej skinął głową, zgarbił się i posmutniał. – Czasy, których tak bardzo się obawiałem nadeszły zbyt szybko, ale jesteśmy na tyle silni by z tym walczyć. Ochronimy naszą szkołę, bo to nie są jedynie mury, ale dla niektórych to dom, za który trzeba walczyć.

- Jeśli nie poddasz się bez walki zabiją cię – rzekł sucho z grymasem czegoś, co wprawnemu obserwatorowi mogło wydać się strachem.

- Moje życie nie jest warte więcej niż życie dzieci z nie magicznych rodzin.



Dumbledore wstał i ruszył w kierunku drzwi, dając znak Mistrzowi Eliksirów by do niego dołączył. Gdy wyszli na świeże powietrze poczuli zapach pieczonego kurczaka, mimo to nie dołączyli do członków Zakonu, ale zatrzymali się w bezpiecznej odległości, tak aby nikt nie mógł ich usłyszeć. Pogrążyli się w rozmowie, a ich szaty powiewały na wietrze trzepocząc przy tym hałaśliwie. Hermiona spojrzała na te postacie i poczuła ukłucie żalu. Nie wiedziała, dlaczego właśnie takie odczucia wywołał u niej ten widok. Być może echo zbliżającej się wojny, coraz bardziej ją przygnębiało i coraz bardziej dawało do zrozumienia, że może nie ujrzeć już nigdy więcej niektórych osób. Chęć na posiłek gdzieś wyparowała, odłożyła sztućce i już chciała odejść od stołu, gdy silna dłoń Minerwy odwiodła ją od tego pomysłu. Spojrzała na swoją opiekunkę ze zdziwieniem.



- Powinnyśmy porozmawiać z profesorem Snape’m o twoich praktykach – uśmiechnęła się miło i chwyciła dziewczynę za ramię, krocząc pewnie w kierunku Mistrza Eliksirów. Minęły Dumbledore’a, który mrugnął do nich okiem i odszedł wesoły do stołu, gdzie Molly od razu wpakowała mu na talerz największą porcję.

- Severusie… - mężczyzna odwrócił się w ich kierunku i obrzucił je przenikliwym i nieprzyjemnym spojrzeniem, pod którym Gryfonce ugięły się nogi. Jednak Snape szybko stracił ochotę na mierzenie ich wzrokiem i skierował swoje czarne jak węgle oczy, w stronę słońca chylącego się ku zachodowi. – Panna Granger chce brać udział w dodatkowych lekcjach eliksirów.

- Tak? – przeciągnął słowo leniwie, sarkastycznie się uśmiechając. – Powodzenia – warknął i chciał już się ulotnić, ale Minerwa złapała go za skrawek szaty.

- Nie bądź niepoważny Severusie. Właśnie chciałam ci oświadczyć, że najlepsza uczennica w Hogwarcie chce się u ciebie uczyć.

- A ja właśnie chciałem zareklamować oświadczyć, że nie jestem tym zainteresowany – warknął i zgromił ją swoim firmowym wzrokiem, który jednak na McGonagall nie zrobił największego wrażenia. – Zresztą Panna- Wiem- To – Wszystko nie spełnia wymogów. Szkooodaaa… – wykrzywił usta w ironicznym uśmiechu i szczelniej otulił się czarną szatą, co jeszcze bardziej upodobniło go do nietoperza. Hermiona wciągnęła głęboko powietrze, czując się jak idiotka.

- Pozwól, że ci przypomnę, że paru Ślizgonów w twojej grupie również ich nie spełnia – Minerwa nie dawała za wygraną.

- Nie wydaje mi się, ale chyba bliżej się temu przyjrzę – przewrócił oczami. – Jeśli to wszystko, chciałbym w spokoju wrócić do lochów i ponarzekać na kretynów z Gryffindoru.

- Sam przyznałeś, że Hermiona ma zdolności do twojej dziedziny – szepnęła, a Gryfonka spłonęła rumieńcem. Czyżby sam Postrach Hogwartu przyznał, że ktoś jest dobry w Eliksirach? Świat się kończy.

- Musiałaś mnie z kimś pomylić – warknął i obrzucił dziewczynę zawistnym wzrokiem, jakby to ona wypowiedziała te słowa.

- Z nikim innym nie popijam Ognistej Whisky – Minerwa zachichotała, a Snape wyglądał, jakby właśnie miał zamiar potraktować ją jedną z najokrutniejszych klątw, jakie miał w zanadrzu.

- Popijasz? Chyba chciałaś powiedzieć „ wysysam”. Jeszcze parę twoich odwiedzin, a zbankrutuje – uśmiechnął się cierpko, ale Minerwa nie była wcale poruszona tym, co przed chwilą padło z jego ust. Wręcz przeciwnie wiedziała, że Severusa można wyprowadzić z równowagi jedynie samemu jej nie tracąc.

- To nie ma nic do rzeczy. Jeśli dalej chcesz ciągnąć tą dyskusję na poziomie pięciolatka to bardzo proszę, ale wiadomo, że i tak stanie na moim. Znajdź lepiej dla Panny Granger miejsce w swoim kalendarzu – zaśmiała się i zaczęła oddalać się od tykającego niczym bomba zegarowa Snape’a. Hermiona kierowana rozsądkiem zrobiła to samo, a gdy już obie zasiadły za stołem usłyszały z oddali.

- Obie macie nie po kolei w głowie- krzyknął. – Moja odpowiedź brzmi: NIE! I jej nie zmienię choćby nawet sam Neville zdołał przygotować Eliksir Wielosokowy nie wysadzając w powietrze ani jednego kociołka! – zacisnął dłonie w pięści, a po jego twarzy przemknął grymas bólu. Po chwili już go nie było. Aportował się do Hogwartu.


Severus oparł się o stolik i wciągnął jednym haustem malinowy zapach jednego z eliksirów, nad którym właśnie pracował. Ból pleców dawał mu się już we znaki, jednak czas gonił go niemiłosiernie, kupka z listami mikstur na jego biurku powiększała się coraz szybciej, a nienormalny dropsoholik żądał coraz więcej i więcej, cięgle wypychając swoje policzki słodkimi cukierkami. Snape wzdrygnął się na samą myśl, dławiącego się słodkościami Dumbledore’a, a niezdrowy uśmiech pojawił się na jego twarzy. Zerknął na klepsydrę i nastawił stoper, by dokładnie za trzy godziny dodać następny składnik, jakimi były skrzydełka ważki. Pozostawił salę z gotującymi się kociołkami i wpadł do swoich komnat, by choć na chwilę złapać oddech. W tym samym momencie, którym ułożył się w fotelu w jego prywatnych komnatach pojawił się dyrektor, z tym głupim wyrazem twarzy, który poniektórzy nazywają uśmiechem. Gdy postać Dumbledore’a zmaterializowała się przed Severusem ten omal nie upuścił sobie na głowę wielkiego tomu Eliksirów dla Zaawansowanych, który przywołał zaklęciem z biblioteczki. Wymamrotał pod nosem parę siarczystych przekleństw, ale Albus wydawał się być tym niewzruszony.

- Nie będę proponował Ci dropsa... – zapewnił i poczęstował się ciastkiem, które Snape specjalnie zostawił sobie na wieczór. – Masz więcej? – kolejna fala przekleństw też nie oburzyła staruszka, a wręcz rozbawiła. - Nie denerwuj się tak bo nie dożyjesz starości… - zaśmiał się – Słyszałem waszą rozmowę o praktykach panny Granger.

- Temat skończony. Panna-Chcę- Brać- Udział- W- Każdych- Dodatkowych- Zajęciach będzie musiała przeżyć bez dodatkowych eliksirów – warknął.

- A to zabawne.. pamiętam jak dziś, jak błagałeś Slughorna by zapoznał cię z ówczesnym Mistrzem Eliksirów. Czemu nie chcesz podzielić się wiedzą z osobą, która jej pragnie?

- Dumbledore czy te cukierki totalnie zamroczyły ci mózg? Granger przewyższa inteligencją Wesleya, ale to nie oznacza, że się do tego nadaje. Swoją drogą, każdy w tej szkole przewyższa inteligencją Wesleya – mruknął.

- Z tego, co wiem panna Granger jest jednym z niewielu uczniów, którzy mówią o tobie z szacunkiem.

- Bo się rozpłaczę – rzekł beznamiętnie i przewertował książkę, chcąc odpędzić tym sposobem nawiedzonego staruszka.

- Uznaj to, jako moją prośbę.

- Co?!

- Panna Granger jest najmądrzejszą uczennicą od czasu Roweny Ravenclaw . Ma niezwykłą moc, inteligencję, czyste serce i jest dobrym człowiekiem. Jest mi bardzo bliska Severusie. Może dlatego, że tak bardzo przypomina mi moją siostrę – staruszek zamyślił się na chwilę, a po chwili znów podjął temat. – Wojna to okropna rzecz i boję się, że taka osóbka jak Hermiona Granger może sobie nie poradzić. Jest delikatna i nigdy nie zaznała czegoś tak brutalnego. Łatwo ją skrzywdzić, a mi zależy by była bezpieczna, zwłaszcza wtedy, gdy mnie zabraknie.


Severus wstał i zmierzył Dumbledore’a poważnym wzrokiem. Co ten staruch znów kombinuje?
- Czego ode mnie oczekujesz? – zapytał głosem delikatnym i pozbawionym jakiejkolwiek emocji. Był to głos, który wyrażał uległość i był zarezerwowany wyłącznie dla Dumbledore’a lub Voldemorta. Dyrektor podniósł się z łóżka, a stawy niebezpiecznie mu zaskrzypiały. Podszedł do Severusa i zmierzył go pogodnym, ale poważnym spojrzeniem. Po chwili wyciągnął różdżkę i wyszeptał parę słów. Snape zmarszczył brwi, czując jak nić obietnicy, którą był dotychczas związany rozerwała się.
- Odtąd Wieczysta Przysięga, którą kazałem Ci złożyć by chronić Pottera już Cię nie obowiązuje. Chcę abyś przyrzekł mi, że będziesz chronił panny Granger do końca wojny.

Mistrzem Eliksirów zaczęły targać sprzeczne emocje. Ból, strach, złość, ulga, nienawiść, radość, zawładnęły nim w tym samym czasie, ale żadna z nich nie objawiła się dyrektorowi, na którego patrzył z tą samą maską obojętności, co zwykle. Severus skinął głową, godząc się na warunki, których zapewne będzie żałował do końca swoich dni. Mimo to starzec, który przed nim stał, jakkolwiek byłby pokręcony, zawsze w niego wierzył i pomógł mu wrócić na właściwą drogę. Czuł wobec niego dług, który musiał spłacić. W momencie, gdy podali sobie ręce tuż przed nimi pojawiła się Minerwa z różdżką w dłoni. Była blada, ale widać było ulgę, którą emanowała.

- Severusie Snape, czy przyrzekasz chronić Hermionę Granger przed niebezpieczeństwami, które czyhają na nią podczas wojny? – Dumbledore mocniej zacisnął swoje kościste palce na czarnym mankiecie surduta profesora.

- Przyrzekam – wymówił to słowo uważnie i chłodno, nie spuszczając swoich czarnych oczu z dyrektora.

- Czy przyrzekasz chronić również jej rodzinę?

- Przyrzekam – z różdżki Minerwy wyłoniła się zielona wstążka, która zaczęła powoli oplatać złączone dłonie mężczyzn, czyniąc obietnicę niemożliwą do zerwania, pod groźbą śmierci. Dumbledore skinął głową, a wstęga zaczęła blaknąć, by po chwili zniknąć.

- Dziękuje Seve…

- Wyjdźcie – warknął, chcąc zostać sam. – Minerwo powiedz Granger, że ma się stawić jutro o siódmej w mojej klasie na praktyki z eliksirów – opadł na fotel i przywołał swoją księgę, by móc ponownie zanurzyć się w lekturze.

- Dzięk…

- Powiedziałem wynocha! – krzyknął, a gdy McGonagall wraz z Albusem znaleźli się za drzwiami usłyszeli jeszcze jak coś uderza w drzwi, a potem z równie głośnym hukiem spada na podłogę.
 

 


17 komentarzy:

  1. Ach, ta Hermiona, zupełnie jak na lekcji rwie ją do odpowiedzi, to oczywiste, że musiała powiedzieć o tych goblinach :D "Rodzinna atmosfera, uśmieszki, żarciki, aż go mdliło od takiego zachowania" cały Sev <3 strasznie rozwaliła mnie rozmowa McGonagall i Snape'a, hahah, genialna :D nieeee, najlepszy był Dumbi, kiedy przyszedł do Seva :D te dropsy, ciasteczka, cały Dumbledore! hahahha :D i genialny pomysł z tą przysięgą! weny :>

    OdpowiedzUsuń
  2. siedzę sobie na Mazurach, zdycham z nudów, a tu Twój rozdział ratuje mnie przed śmiercią tragiczną. banan na twarzy na wieść, że dodałaś notkę ;3
    rodzinna atmosfera to.. zuooo. te sztuczne uprzejmości..
    nom nom. Severus wyszedł Ci taki autentyczny. taki idealny. <3
    ciekawy pomysł z tą przysięgą. już to widzę: Granger, nie chcę z tobą przebywać, ale muszę. a teraz walniem w śline. - haha XD.
    wciągam się na maksa i chyba uzależniłam *_*.
    weny życzę i pozdrawiam z upalnych Mazur! wyślę Ci kartkę ;3.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko byłoby świetnie gdyby nie czcionka, totalnie rozbielona az oczy bolały. Rozdział na prawde bardzo mi sie spodobal. Ciekawa bylam jak chcesz ich polączyć, okazalo się, ze znowu wspolne eliksiry ale tez wieczysta przysiega nono...:) robi sie coraz ciekawiej. radze zedytowac rozdzial, zeby caly byl w jednym kolorze.

    OdpowiedzUsuń
  4. zapraszam do mnie na rozdział 4 :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten rozdział był genialny i w dodatku tyle się działo!
    Przejęcie Ministerstwa Magii i złożenie Wieczystej Przysięgi! A więc panna Granger ma prywatnego ochroniarza xd
    Dodatkowe lekcje, a więc czas spędzony tylko we dwójkę... robi się coraz ciekawiej!
    Pisz szybko!
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział znakomity :-)
    Przysięga na końcu genialna :-)
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział znakomity i jak zawsze dropsoholik w akcji. To jest mój ulubieniec. Całe szczęście że Hermiona będzie miała praktyki (dzięki temu dłużej będzie z nietoperkiem). Musisz dać jakieś ekhem do ich spotkań (wiesz o co chodzi) między Sevkiem.
    ,
    ,
    ,
    ,
    Poza komentarzem
    ,
    ,
    Powiec mi kto to? Ten facio?

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak już wspominałam rozdział jest naprawdę bardzo dobry.
    Szczególnie Wieczysta Przysięga mi się spodobała, chyba jeszcze nigdzie nie czytałam o podobnej sytuacji ;)
    No i dzięki za wzmiankę :P
    Życzę weny i czekam na kolejny rozdział
    Pozdrawiam
    Miona22;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hehe Hermiona ma bodyguarda ^^. Moja wyobraźnia podsuwa mi ciekawe, baaardzo ciekawe sceny z tym całym ochranianiem związane, ale to już moja wyobraźnia (nie przejmuj się) :)
    Rozdział bardzo ciekawy, czcionka wnerwia (wiem coś o tym, bo sama tak swego czasu miałam) i coś ciężko mi wyobrazić krzyczącego Seva. Zawsze ten jego głos mi brzmi jak aksamitny szept. Ech... oj! Rozmarzyłam się (ja i mój móżdżek kochający głos Alana). Hmm... Ok. Tyle. Czekam na więcej.
    Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Akurat mi czcionka nie przeszkadzała, bo ja i tak zawsze kopiuję wszystko do Worda, by sobie format ustawić taki, by z moją ślepotą było mi łatwiej czytać.
    Sądzę, że bohaterowie nie muszą na chwilę obecną aż tak martwić się bezpieczeństwem w Hogwarcie, ponieważ jest tam przecież Dumbledore, a jego Voldemort zawsze się obawiał i nie ośmieliłby się zaatakować szkoły i stanąć z nim do pojedynku.
    O, nie spodziewałam się, że Hermiona zyska "ochroniarza". Pewnie gdyby wiedziała, to miałaby co innego do powiedzenia, a tak przesądzono za nią i to na dodatek przy użyciu Przysięgi Wieczystej. Chociaż zdziwiłam się, że Dumbledore zdjął tę mającą na celu chronić Haryy'ego, w końcu to jego życie jest tu najważniejsze i dyrektor wie, że to chłopak jest kluczem do zwycięstwa.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział skomentuję później, ale co do Twojego problemu z tłem miałam taki sam, gdy coś kopiowałam z worda. Dlatego już z niego nie korzystam do pisania odcinków, tylko robię to w edytorze na blogu. Myślę, że najlepiej będzie zwrócić się do jakieś szabloniarki, ona będzie wiedziała jak przywrócić przezroczyste tło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że robi się coraz bardziej mrocznie i smutno, ale to chyba nieuniknione w obliczu nadchodzącej wojny. A Snape oczywiście tak samo wredny jak zawsze. Jednak pomysł ochrony Hermiony przez Severusa nieźle mnie zaskoczył i zaciekawił, co z tego dalej wyniknie.

      Czekam na następny i Pozdrawiam ;)

      Usuń
  12. Fajny blog i świetnie zapowiadająca się historia. Proszę Cię tylko żeby całe opowiadanie nie zakończyło się na 10 rozdziałach a akcja nie działa się tak szybko jak wyścigi formuły 1. ;)
    A co do białego tła to czyta się dobrze. Nie widzę zbytniej różnicy.:)
    Pozdrawiam :D
    P/E

    OdpowiedzUsuń
  13. Chodząca encyklopedia? Trochę niemiłe, ale chyba bardzo trafione xd
    Pani Molly widać przejmuje się tak wszystkim bardziej niż pozostali... biedny Artur... miejmy tylko nadzieję, że zupa nie była zbyt gorąca.
    Albus oddany dzieciom jak zwykle choć dla mnie zawsze był tylko zwykłym manipulatorem ;/ jakoś nie mogę zmienić na jego temat zdania.
    McGonagall nie daje sobie w kaszę dmuchać i dobrze! O to chodzi! Trzeba pokazać nietoperkowi, że nie jest łatwo.
    Ale i tak koniec końcó (nie sama ale jednak) postawiła na swoim. I dobrze xd

    Pozdrawiam i lecę czytać dalej
    Misae

    OdpowiedzUsuń
  14. Cooooooooo?! Ale cooooo? Robi się ciekawie, lecę czytać dalej, masakra, taki podjar xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Rewelacyjna historia, bardzo mi się podoba. Poza tym zapraszam do siebie severussija.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. Trochę mnie zdziwiła szybka decyzja Severusa, ale cóż to Twoja historia. Ciekawe co dalej, zabieram się do czytania :D
    Dominika

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock