poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 7 " „ Ten, kto uratuje ci życie już na zawsze jest za ciebie odpowiedzialny.”


Gdy tylko burza nieokiełznanych włosów zniknęła za drzwiami, Severus poczuł, że tysiące myśli na raz chcą w jego umyśle zwrócić na siebie uwagę. Zmarszczył brwi i przejechał palcem po nasadzie nosa, starając się je uporządkować i ocenić, którymi najpierw powinien się zająć. Karta z nazwiskiem Granger ciągle pojawiała się przed oczami jego wyobraźni. Gdyby nie ta przeklęta przysięga, którą złożył byłemu dyrektorowi, nie musiałby teraz latać jak jakiś pajac za uczennicą i pilnować jej na każdym kroku, ani nawet o niej myśleć. Ale nie... musiał wpakować się w kolejną obietnicę. Przeklął parę razy i po chwili znów się uspokoił. Zdawał sobie sprawę, że likwidacja jej dokumentów nic nie da, a jedynie odwlecze w czasie nieuniknione, zwłaszcza, że wszyscy w szkole wiedzieli, że Hermiona Granger pochodzi z niemagicznej rodziny. Wiedział bardzo dobrze, że gdy przyjedzie czas na czystkę, w uczniach odezwą się pierwotne instynkty i będą w stanie wydać każdego byle tylko zyskać " sympatię" Śmierciożerców i przedłużyć swoje własne życie o kilka chwil. Wiele razy spotkał się z takimi sytuacjami, gdzie przyjaciel wydawał przyjaciela mimo że i tak w końcu podzielił jego los. Skusił go dodatkowy dzień życia. Severus podniósł się z fotela i zaczął krążyć po sali, szukając rozwiązania tego problemu. Wiedział, że prędzej czy później będzie musiał zabrać stąd Granger i uciec z Hogwartu, inaczej zginą oboje. Ona z rąk sług Czarnego Pana, a on z niedotrzymania Wieczystej Przysięgi. Mimo to musiał zyskać na czasie, gdyż wraz z jego ucieczką Voldemort pozna jego prawdziwe oblicze, jego kariera szpiega będzie skończona, a Dumbledore nie otrzyma informacji, które być może zadecydują o wygranej Zakonu. Westchnął ciężko i przeszedł do swoich prywatnych komnat, gdzie panował przeraźliwy chłód. Od razu skierował się do łazienki i jednym pociągnięciem sznurka przyszytego do peleryny, sprawił, że supełek, dzięki któremu trzymała się na miejscu, rozwiązał się, a czarna płachta materiału osunęła się na ziemię. Spojrzał krytycznie na swoje odbicie w lustrze i skrzywił się na widok swojego ciała, ukrytego pod czarnym i doskonale dopasowanym surdutem. Nie spuszczając wzroku ze swoich oczu odbitych w lustrze, zaczął rozpinać guzik po guziku. Podczas tego codziennego rytuału miał okazję ponarzekać na siebie, a zwłaszcza na to kim się stał. Blada skóra pokryta wszędzie bliznami, zbyt długi nos, chude ciało i wąskie usta, ciągle mocno zaciśnięte. Jedynie oczy, czarne i tajemnicze, wydawały mu się interesującą rzeczą w swoim ciele. Były dla niego pamiątką, a zarazem ostrzeżeniem, przypominającym jak niebezpieczne jest igranie z czarną magią, bo choć przez te siedemnaście lat zdołał wyplenić z siebie macki tej okropnej dziedziny magii, jego oczy ciągle nią emanowały. Odwiesił surdut na wieszaku i zdjął białą koszulę, pod którą ukrywał całe swoje cierpienie. Odwrócił wzrok od lustra i zszedł z własnego pola widzenia. Pozbył się spodni i bielizny i wszedł pod prysznic. Westchnął gdy zimny strumień wody oblał jego obolałe i zmęczone ciało. Zamknął oczy delektując się tą odrobiną spokoju i wytchnienia po czym zaczął namydlać każdy kawałek swojego chudego, aczkolwiek dobrze ukształtowanego ciała. Gdy dotarł do ramion jego wzrok mimowolnie spoczął na lewym przedramieniu, na którym widniał Mroczny Znak. Wielokrotnie przejechał po nim gąbką, by ukryć go pod białą pianą, choć na chwilę. Kiedy woda zmyła z niego trud dnia i zmęczenie, okręcił biodra czarnym ręcznikiem i przeszedł prosto do sypialni, którą od zawsze dzielił sam ze sobą. Rzucił na siebie zaklęcie osuszające i opuścił ręcznik wsuwając się pod zimną, jedwabną pościel.



Hermiona szła w stronę dormitorium tak szybko na ile pozwalały jej zmęczone całodniowym wysiłkiem nogi. Gdy tylko znalazła się za portretem Grubej Damy poczuła ulgę, że dotarła w to miejsce bez kolejnych przykrych niespodzianek. Marzyła jedynie by znaleźć się już w ciepłym łóżku, ale gdy tylko jej noga stanęła w Pokoju Wspólnym, ktoś rzucił się na nią z takim impetem, że o mało, co nie upadła.

- Hermiono gdzieś ty się podziewała! - krzyknęła Ginny, głosem podobnym do tego, który używała jej matka, gdy chciała zaprowadzić porządek przy obiedzie podczas rodzinnego spotkania.

- Ja.. byłam w bibliotece. - bąknęła Gryfonka.

- Przecież jest zamknięta! Co robiłaś tyle czasu?

Gdy tylko Hermiona uspokoiła obawy koleżanki i zapewniła ją, że nic jej się nie stało, opowiedziała jej całą historię o tym jak bezskutecznie próbowała się dostać do biblioteki, jak dopadł ją Śmierciożerca o nazwisku Nott i jak znienawidzony przez wszystkich Nietoperz uratował ją przed niechybną śmiercią w Zakazanym Lesie. Oczywiście ominęła fragment z uszkodzonym barkiem, nie chcąc by Ginny zaczęła ją o coś podejrzewać.

- I kazał czyścić ci kociołki? - krzyknęła oburzona. - Przecież to niesprawiedliwe.

- Ginny szkoła jest pełna Śmierciożerców. Co by powiedzieli, gdyby nie ukarał mnie w jakiś sposób za to wykroczenie?

- Insynuujesz, że on cię uratował? - prychnęła koleżanka, ale widząc poważną minę koleżanki, pokręciła głową z niedowierzeniem.

- Nie.. to za mocne słowo... po prostu pewnie przechodził tamtędy przez przypadek... - zamilkła, już sama nie wiedziała, co ma o tym wszystkim sądzić. Nie. To niemożliwe.

- Miona wszystko w porządku? - zapytała Ginny, widząc zamyśloną minę swojej przyjaciółki.

- Po prostu dopiero teraz zorientowałam się, że to wszystko w ogóle nie ma sensu.

- To akurat wiedziałam od początku. Snape jeszcze nigdy przypadkiem, którędyś nie przechodził. On zawsze zmierza do konkretnego celu. Czy widziałaś go chociaż raz, by wałęsał się po korytarzu i podziwiał obrazy?

Hermiona pokręciła głową. Siostra Rona miała rację.

- Tylko, że to wciąż nie ma sensu Ginny - westchnęła i zamknęła oczy, czując jak powoli opanowuje ją zmęczenie i senność.

- Powinnaś już iść do łóżka - rzekła rudowłosa i pomogła Hermionie podnieść się z kanapy i pokonać odległość do jej łóżka. Gdy tam dotarły, dziewczyna rzuciła się na łóżko nawet nie zawracając sobie głowy ściągnięciem butów. Zamknęła oczy i pogrążyła się we śnie. Ostatnią rzeczą, którą usłyszała było skrzypienie łóżka Ginny, gdy ta układała się do snu. Potem nastała całkowita cisza.



Następnego dnia Ron i Harry dołączyli do Hermiony tuż przed portretem Grubej Damy. Chłopcy jak zwykle wyglądali na niewyspanych, o czym świadczyły ich przymknięte do połowy powieki. Dziewczyna była zbyt zamyślona, by prawić im morały na temat wcześniejszego kładzenia się do łóżek, więc tylko kiwnęła im na powitanie głową i razem, ramie w ramię ruszyli na śniadanie do Wielkiej Sali, z której dochodziły jedynie głośne śmiechy Śmierciożerców. Odkąd Dumbledore opuścił Hogwart, ze szkoły zniknęła rodzinna atmosfera, śmiech uczniów, piękne dekoracje, a nawet zaczarowany sufit. Hermionę z rozmyślań na temat wczorajszego dnia wytrąciła grupka uczniów, którzy zaczęli gromadzić się przy tablicy ogłoszeń. Dziewczyna szturchnęła Harry'ego i Rona, po czym we trójkę przebili się bliżej, by odczytać dość długie ogłoszenie nowego dyrektora.



Czarodzieje, szlamy i zdrajcy krwi!!!

Jako nowy dyrektor tego niesłychanie zacofanego miejsca, pełnego osób niegodnych bycia czarodziejami i poszerzania swojej wiedzy, ogłaszam co następuje: 



1. W tym roku żaden uczeń nie opuści szkoły na przerwę świąteczną, ani nawet nie wystawi swojego nosa za mury tego zamku. Do rodzin zostaną osobiście przeze mnie wysłane zawiadomienia o tej niespodziewanej zmianie planów. 

2. Pokój Życzeń za sprawą czarnej magii został unicestwiony i każdy ktokolwiek zechce go przywrócić do używalności zostanie srogo ukarany. 

3. Od tego dnia, jedynym przedmiotem, który będzie nauczany w Hogwarcie będzie Czarna Magia, która ma przygotować was do walki u boku Czarnego Pana. 

4. Od dnia dzisiejszego wszelkie zajęcia dodatkowe tj. korepetycje, praktyki, zostają odwołane. 

5. Uczniom zabrania się szerzenia propagandy, przepowiadania przegranej Czarnego Pana, obrażania Czarnego Pana, chwalenia Dumbledore'a, chwalenia działalności Zakonu i innych podobnych bzdur.

6. Uczniom zabrania się jakiejkolwiek korespondencji z kimś spoza Hogwartu. 

7. Uczniom zezwala się na używanie zaklęć niewybaczalnych. 

8. Uczniowie, którzy będą pomocni przy egzekwowaniu powyższych praw, zostaną nagrodzeni. 

9. Nauczyciele innych przedmiotów zostaną przywróceni do szkoły na stanowiska inne niż te dotychczas przez nich pełnione. 

10. Uczenie się innych przedmiotów niż Czarna Magia będzie karane. 

Za nieprzestrzeganie powyższych punktów nowego regulaminu grozi surowa kara, która zostanie wymierzona publicznie w Wielkiej Sali. Jako głowa tej szkoły mam nadzieję, że szybko przystosujecie się do nowego porządku. 

                                                              Niech żyje Czarny Pan!!! 


Hermiona spojrzała na swoich przyjaciół, którzy tak samo jak ona, patrzyli z niedowierzaniem na wywieszony za szybą kawałek pergaminu.

- Przecież nie tak dawno była mowa, że wypuszczą nas na święta! - oburzył się Ron, gdy już zdołali się wydostać z tłumu.

- Rookwood najwidoczniej dostał reprymendę od Sami-Wiecie-Kogo - mruknął Harry, a Hermiona ochoczo przytaknęła.

- Augustus jest jedynie marną marionetką i to z pewnością nie był jego pomysł. Ktoś inny maczał w tym palce - rzekła - Pamiętacie punkt siódmy? Wolno używać czarów niewybaczalnych. To okropieństwo!

- W końcu sami się pozabijamy - mruknął Ron, a gdy weszli do Wielkiej Sali zamarli. Stół nauczycielski jak zwykle był obsadzony przez Śmierciożerców, ale to nie jego widok zdziwił trójkę uczniów. Do czterech stołów, przy którym siedzieli uczniowie z czterech domów, dostawiono piąty stół, nieco krótszy.

- McGonagall, Flitwick....Sybilla.. o Merlinie nawet Hagrid - pisnęła Hermiona ściskając za ramię Weasley'a.

I rzeczywiście, cały personel nauczycielski powrócił do Hogwartu. Jednak najwidoczniej sami zainteresowani nie byli z tej sprawy zadowoleni. Siedzieli ze spuszczonymi głowami i oczami skierowanymi we własne talerze. Nie rozmawiali ze sobą, ani nawet na siebie nie zerkali. Gdy Harry, Ron i Hermiona zajęli swoje miejsca przy stole Gryffindoru dziewczyna od razu zabrała się za śniadanie.

- Nie będzie też żadnych praktyk...koniec dodatkowych Eliksirów - mruknęła dziobiąc leniwie widelcem sałatkę.

- Ja bym skakał z radości - rzekł Ron i wepchał do ust całą kanapkę. - Im mniej Nietoperza tym lepiej.

Hermiona zignorowała uwagę przyjaciela i zatopiła się w myślach. Może i też powinna się z tego cieszyć. W końcu tylko niezdrowa na umyśle osoba, żałowałaby, że nie będzie już przebywać w towarzystwie gburliwego i sarkastycznego dupka. Mimo to nie potrafiła jakoś zmienić swojego nastawienia. Ciągle miała przed oczami jego spokojny i zamyślony wyraz twarzy. Wyglądał tak, jakby się czymś martwił. Tak bezbronnie i....

- Miona? - Harry szturchnął dziewczynę - Wszystko w porządku?

- Jasne. A co? - zmarszczyła brwi.

- Od pięciu minut wpatrujesz się w Snape'a.

- Ja..ach...tylko ci się wydawało - wbiła wzrok w swoje śniadanie, starając się ukryć rumieniec, który wykwitł na jej policzkach. Gdy już troszeczkę ochłonęła, a przyjaciele zajęli się rozmową o dziewczynie z innego domu, powoli podniosła wzrok i spojrzała w miejsce, gdzie zazwyczaj siadał Mistrz Eliksirów. Tylko się nie patrz, tylko się nie patrz, błagała w myślach, ale gdy jej oczy natrafiły prosto na czarne niczym węgielki oczy Snape'a, przekonała się, że Harry miał rację. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, po czym nauczyciel uśmiechnął się kpiąco i jako pierwszy okazał znużenie jej widokiem i zajął się rozmową z siedzącym obok niego Śmierciożercą.

Severus nie miał ochoty na to nędzne śniadanie. Już czwarty dzień z rzędu zastraszone skrzaty podawały na ich stół kurczaka, który był ulubioną potrawą Rookwooda. Tymczasem jemu za każdym razem, gdy tylko na jego talerzu pojawiło się to mięso, zbierało się na wymioty. Miał ochotę na kanapkę. Prostą kanapkę z serem i z szynką, ale nie... szanowny August wolał zapychać żołądek każdego dnia tą imitacją mięsa. Jasne niech zapycha. Czemu nie. Tylko niech pozwoli mi zjeść kanapkę! Wykrzyczał w myślach, podczas gdy na zewnątrz był jak zwykle zimny i obojętny.

Dlatego też zamiast zabijać głód, siedział z rękami skrzyżowanymi na piersiach i wodził znużonym wzrokiem po Wielkiej Sali. Uczniowie byli najwyraźniej oburzeni regulaminem. Prychnął pod nosem. On sam był inicjatorem, co poniektórych punktów i doskonale zdawał sobie sprawę, że nikt oprócz jego samego i Dumbledore'a nie zrozumie, że dzięki temu uczniowie będą mogli spać spokojnie. No prawie. Warknął na mężczyznę obok, by zajął się samym sobą i powrócił do rozmyślań, ale jego oczy zatrzymały się na szopie włosów. Uśmiechnął się ironicznie, widząc zamglony wzrok Gryfonki, parę razy przeklął w myślach jej głupotę. Powinna bardziej się pilnować i nie gapić jak jakieś głupie ciele prosto na niego. Kiedy śniadanie dobiegło końca, Severus wstał od stołu pozostawiając nietkniętego kurczaka na swoim talerzu i czym prędzej udał się do lochów. Nie musiał już uczyć bandy idiotów jak używać kociołków, więc większość czasu poświęcał czytaniu i tworzeniu nowych eliksirów. Usiadł przy biurku i właśnie w tej samej chwili do sali wpadł Nott.

- Severusie... - wysapał. - jutro część naszych oddziałów zaatakuje mugolskie miasto - rzekł, a jego oczy pałały rządzą krwi i mordu.

- Nott czy Czarny Pan kazał ogłosić, że zajął Hogwart? - zapytał Snape, szybko wstając z krzesła i kierując się do wyjścia. Nott pośpieszył za nim ledwo dorównując mu kroku. Voldemort najwidoczniej posłuchał rad Snape'a. Szkoda, że tak szybko.

- Tak... właśnie dziś cały świat dowiedział się, że panujemy nad Hogwartem. Wybuchła panika. Szkoda, że nie widziałeś min tych wszystkich matek i ojców, gdy tylko spojrzeli na pierwszą stronę Proroka Codziennego - wybuchnął śmiechem. Severus miał ochotę udusić tego durnia gołymi rękami.

- Cudownie. Nott nie pałętaj się mi pod nogami. Wracaj do swoich zajęć. Ja mam coś do załatwienia.

Warknął i ruszył w kierunku bramy Hogwartu, by za chwilę się teleportować.

Ian i Michelle Grangerowie właśnie przygotowywali kolację, gdy drzwi wejściowe z hukiem otworzyły się, uderzając o ścianę i strącając tym sposobem kilka szklanych ramek z rodzinnymi zdjęciami z wakacji. Kobieta schowała się za mężem i lekko pchnęła go w kierunku wejścia, by rozprawił się z włamywaczem. Ian Granger czując jak serce podchodzi mu do gardła sięgnął po pierwszy lepszy nóż kuchenny i przyłożył palec do ust, nakazując swojej żonie zachowanie bezwzględnej ciszy. Powoli wychylił się zza rogu i zerknął na wysoką postać, stojącą w drzwiach. Schował się za ścianą, gdy włamywacz przekroczył próg i zatrzymał się w korytarzu nasłuchując. Ian wziął kilka głębszych oddechów i wyskoczył zza rogu z nożem skierowanym w kierunku nieznajomego mężczyzny. Nie mógł ujrzeć jego twarzy, gdyż stał on w cieniu, jednak i bez oświetlenia zdołał zauważyć, że ten ktoś nawet w najmniejszym stopniu nie przypominał zwykłego włamywacza w kominiarce. Chuda postać, odziana w czarną pelerynę i surdut tego samego koloru, wyłoniła się z cienia i stanęła w świetle księżyca, skupiając swój przenikliwy i mrożący krew w żyłach wzrok na panu Granger.

- Wyjdź z mojego domu! Bo zadzwonię po policję!!! - krzyknął mężczyzna, starając się opanować drżenie głosu. Tymczasem czarnooki mężczyzna nawet się nie poruszył. Najwyraźniej groźba nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Jednym długim susem, pokonał dzielącą ich odległość i mrucząc niezrozumiałe słowo, spowodował, że nóż wyleciał mugolowi z dłoni.

- Czy to dom państwa Granger? - zapytał lodowatym i niskim głosem.

- Tttt... Tak - wyjąkał mężczyzna i jak sparaliżowany wpatrywał się w nieznajomego.

- Kim pan do diabła jest? - zapytała Michelle, która pojawiła się w korytarzu właśnie przed chwilą.

- Zapewne matka Hemriony Granger - uśmiechnął się drwiąco, bardziej stwierdzając fakt niż pytając.

- Tak - odparła hardo i oparła dłonie na biodrach. Severus musiał powstrzymać się od zbędnego komentarza na temat podobieństwa między matką i córką z powodu małej ilości czasu.

- Severus Snape - mruknął i zapalił w pomieszczeniu wszystkie światła. - Jestem nauczycielem Eliksirów w Hogwarcie.

Ian i Michelle spojrzeli po sobie. Hermiona wielokrotnie wspominała o gburowatym nauczycielu, ale dopiero teraz dotarło do nich, że nie były to jedynie wymysły nastoletniej głowy, ale szczera prawda. Kobieta wyciągnęła w kierunku mężczyzny dłoń, ale ten to zignorował, zaszczycając ją jedynie bazyliszkowatym wzrokiem. Ian prychnął, oburzony tym brakiem manier, ale powstrzymał się od komentarza.

- W takim razie zapraszamy do salonu - Michelle uśmiechnęła się życzliwie i wskazała dłonią kierunek. Snape skrzywił się.

- Nie przyszedłem tu na herbatkę - warknął.

- A wychowany to pan za bardzo nie jest - wtrącił Ian.

- Wychowanie jest tylko sztuką kłamania.

- Co za bzdury! Nie ma pan pojęcia...

- Owszem mam. Trzeba udawać, że nic się nie wie o danej rzeczy, bo komuś sprawi to przykrość, gdybyśmy wiedzieli. Uśmiechać się do osoby, której najchętniej naplulibyśmy w twarz, mówić " dziękuję", kiedy chce się powiedzieć " idź do diabła" - wyrecytował swoim beznamiętnym głosem, którym wykładał na lekcjach i zmarszczył brwi. - Wolę być szczery.

Grangerowie popatrzyli po sobie, czując, że z tym mężczyzną nie ma żartów. Na sam jego widok, człowiek czuł, że nie powinien się mu sprzeciwiać. Był bardzo silną i dominującą osobowością.

- W czym więc możemy pomóc? - zapytała cicho Michelle patrząc do góry na Snape'a.

- Jesteście w niebezpieczeństwie, a mi przypadł ten przykry obowiązek, by utrzymać was przy życiu do końca wojny - prawie, że wypluł te słowa, mocno akcentując wyraz " przykry".

- Wojna? To chodzi o tego jaszczura? Hermiona nie pisała o niczym w listach - rzekł Ian, mrużąc oczy w zamyśleniu.

- Listy były kontrolowane - westchnął teatralnie, powstrzymując kolejny złośliwy komentarz na temat ich wiedzy o świecie czarodziejów.

- A co z naszą córką? Jest bezpieczna?

Severus przytaknął. Rodzice Granger odetchnęli z ulgą. Ale Snape nie byłby sobą, gdyby nie zasiał w ich sercach ziarna niepewności.

- Nie na długo.

- Jak to?! - krzyknęli oboje blednąc.

- Im dłużej tracę z wami czas, tym dłużej wasza córka jest bez ochrony - warknął. - Jak już zapewne do was dotarło to ja odpowiadam za jej i wasze bezpieczeństwo - skrzywił się.

- Dlaczego?

- Bo złożyłem przysięgę pewnemu idiocie. Koniec pytań. Słuchać uważnie - warknął zmieniając ton głosu na lodowaty i nie zachęcający do dyskusji. - Zwolennicy Czarnego Pana, chcą jutro zaatakować mugolskie miasto. Nie wiem, które, ale nie mogę pozwolić sobie na zignorowanie tego faktu. Rzucę na wasz dom zaklęcia ochronne, które ich powstrzymają. Nie zauważą tu niczego wartego złupienia lub zamordowania - rzekł, a jego czarne oczy były utkwione gdzieś w dali. - Nie będziecie wychodzić z tego miejsca, dopóki nie będę pewny, że jesteście bezpieczni.

Rodzice Granger kiwnęli głową, zbyt zszokowani by protestować. Tymczasem Snape kontynuował swój wywód.

- Za jakiś czas.. miesiąc, a może dwa zjawię się tu z waszą córką i zabiorę was stąd. Zrozumiano?

Kiwnięcie głowami go zadowoliło.

- Macie być gotowi by w każdej chwili opuścić to miejsce - warknął i zwrócił się w kierunku wyjścia, nawet nie zaszczycając ich prostym i nic niekosztującym " do widzenia ". Po drodze machnął różdżką, a wszelkie szkody, jakie spowodował wchodząc do tego domu samoistnie się naprawiły. Państwo Granger podbiegli do okna, przyglądając się czarodziejowi, który zatrzymał się w ogródku i w skupieniu mamrotał coś pod nosem, wykonując przy tym skomplikowane ruchy nadgarstkiem prawej dłoni, w której trzymał różdżkę. Kobieta westchnęła z podziwu, gdy z kawałka drewna zaczął wysnuwać się błękitny promień, powoli okalając ich dom, niczym magiczna nić. W całym tym wydarzeniu było coś niesamowitego i tajemniczego, a zarazem niedostępnego. Wyczuła jakąś zmianę, ale nie potrafiła jej określić zwykłymi słowami. Patrząc jak zahipnotyzowana w mężczyznę w czarnej szacie poczuła się bezpiecznie.





Severus opuścił dłoń i spojrzał na dom rodziców Panny-Wiem-To-Wszystko, który od świata oddzielała teraz błękitna poświata, widoczna jedynie dla czarodzieja, który rzucił zaklęcie. Przez chwilę jego wzrok napotkał orzechowe tęczówki matki Granger, łudząco podobnej do córki. Skinął lekko głową i odwrócił się na pięcie od fasady domu. Odetchnął głęboko, czując, że te czary pozbawiły go większości sił. Użył najbardziej zaawansowanej magii, by mieć pewność, że zastanie dom i jego zawartość w takim samym stanie, w jakim go zostawił. Zamknął oczy i aportował się przed bramę Hogwartu. Gdy tylko poczuł pod nogami miękką trawę, wysłał srebrzystą łanię do Dumbledore'a, by przekazać mu postępy w ochronie rodziny Granger jak i jej samej. Wdziewając maskę obojętności ruszył do lochów, gdzie czekała na niego butelka cudownego płynu.

18 komentarzy:

  1. Pierwsza! Właśnie zauważyłam, że już wcześniej był ten rozdział, ale go usunęłaś, by wziąć do bety. Robi się coraz mroczniej powiem. Sev ma nie lada problemy. Musi grać ugrzecznionego śmierciojadka by nie zniszczyć całego planu Zakonu... współczuję mu :( Hermiona widocznie zainteresowała się Sevem, co wcale nie jest dziwne bo sama jestem i ją bardzo dobrze rozumiem :).
    Bo to co jest nieznane kusi i zachęca do poznania.
    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. *orgazmiczna radość spowodowana wieścią, że jest nowy rozdział* - nie bardzo dało się opisać, jak to wygląda, więc po prostu napisałam, co czuję. tyle we wstępie.
    tylko pięć minut? pf.. gdybym ja miała taką możliwość, dosłownie nie odrywałabym od niego wzroku..
    wiesz co.. na noc nie powinno się pisać takich rozdziałów.. "takich" w których jest coś o nagim Severusie.. no masz, nie będę mogła spokojnie zasnąć ;c nie mniej jednak... DZIĘKUJĘ ! <333333
    eh eh, a ja już miałam nadzieje, że Hermiona będzie lunatykować, albo co i wbije do prywatnych komnat Snape'a i on taki wyrwany z równowagi wyskoczy z łóżka i ukaże się nam w całej krasie.. marzenia *o*...
    Ty, nom, nawet nie masz pojęcia, jak bardzo mi się podoba ta koncepcja z przejęciem szkoły.. błeheheh.
    no ja to bym mogła wymieniać i wymieniać, co mi się podobało, ale przecież nie przepiszę całego rozdziału ;3.
    tak czy inaczej - było świetnie, cud miód malina i oczu oderwać nie można i po prostu kocham <33. Życzę duużo weny i przesyłam pozytywną energie wraz z pozdrowieniami <333.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jej... dziewczyno, nie wiem, czy w ogóle zdajesz sobie z tego sprawę, ale masz ogromny talent. I uwierz, nie piszę tego po to, aby komentarz był dłuższy. Serio.
    Ta cała przysięga dana Dumbledorowi, ochrona Hermiony jak i jej rodziców... normalnie cudo. Poważnie, aż ci zazdroszczę talentu!
    Severus jest dokładnie taki, jakiego go sobie zawsze wyobrażałam. Zimny i obojętny, ale to tylko przykrywka. W środku na prawdę czuje i to jest piękne! To jak rozmyślał nad zwykłym kurczakiem! Hahhaha xd
    No nic... czekam na kolejny i błagam Cię, pośpiesz się!
    Weeeeeny !

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej hej heeej!
    Merlinie, jak tylko zobaczyłam, że jest rozdział, zaczęłam tańczyć z radości, serio. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli, ale mniejsza o to :D
    O mamuniu! Pierwsza scena z Severusem była boska *__* Myślałam, że z jakiejś przyczyny Herma będzie musiała wejść do jego komnat, a tam.. *___*
    Uhuhu, zapowiada się ciekawie z nowym dyrektorkiem! Ciekawe czy będą jakieś ofiary.. hiehie
    Widzę, że Hermi broni Seva.. eeh, przynajmniej ona jedna ma olej w głowie! tak trzymaj, Hermiono! nie wiem, co inni mają do Snape'a, przecież to taki fajny gość ;__; achh, jeszcze gdyby Hermajni się dowiedziała, że Severus chroni ją i jej rodziców...
    HAHAHA Severus i jego kanapka <33 rozwliłaś mnie, AHAHAHAHAHA <333
    Kiedy usunęłaś wcześniej ten rozdział, miałam ochotę cię zabić! no bo co, patrzę sobie: o nowy rozdział! już już po mału się przygotowuję do odtańczenia mojego tańca radości, ale.. zaraz zaraz! gdzie rozdział?! :C ale w końcu doczekałam się tego cudeńka!
    weny x10000 :* ściskam mocno! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny :-) Masz talent!!! Czekam na następny :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudeńko, po prostu! Rozdział taki "Mroczny" (Rookwood i jego lekcje Czarnej Magii), ale nie zabrakło też humoru:
    "Jasne niech zapycha. Czemu nie. Tylko niech pozwoli mi zjeść kanapkę!"
    Hahahahahaha. Rozwaliło mnie to do łez!
    Snape u Grangerów i wyjaśnianie zasad "dobrych manier" też było bardzo ciekawe. Życzę weny i przesyłam pozdrowienia :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Uaa... Same straszne i poważne zmiany zachodzą w tym Hogwarcie. Coraz częściej zastanawiam się jak bardzo przerażająco to wszystko się rozegra, jakie będą szkody. Czy nie ma już odwrotu? A może jakimś cudownym sposobem nagle pojawi się Dumbledore z wystarczająco silnym zakonem i uratuje Hogwart oraz świat przed niebezpiecznym Voldemortem?

    Najlepszy oczywiście był nowy regulamin szkolny i dla mnie jedyna pozytywna rzecz. Wszystko inne wydaje się takie mroczne i przerażające jak noc.

    Pozdrawiam i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Snape śpi nago? Mrrr jak sexy ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Merlinie... dlaczego tak krótko opisałaś ciało naszego nietoperza? ;.; Za mało, za mało... :c Ale nie pogniewam się za więcej takich scen xd
    Wyobrażam sobie minę Severus'a spotykającą starszą wersję Hermiony :D A jej tata... nie to było super jak z nożem i wysoko uniesioną głową chciał stawić czoło złodziejowi ^^
    Rozdział genialny moja droga ^^ Tylko mam 2 'ale'. Po pierwsze za krótkooo! :c A po drugie dlaczego nie otrzymałam powiadomienia o NN? No wiesz ty co? :c

    Jazz ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Zacznę od tego, że bardzo ładny nowy szablon :)
    I jednak Rookwooda posłuchał Severusa, co pewnie na dłuższą metę wyszło mu na dobre, chociaż mam nadzieję, że dostał odpowiednie pouczenie od Czarnego Pana. To niemiłe z mojej strony, ale ja zawsze wolę tych "dobrych".
    Nowe zasady pewnie solidnie dadzą się we znaki uczniom i biorąc pod uwagę, charakter niektórych może dojść do tego, że rzeczywiście dojdzie do nieprzyjemnych, a nawet śmiertelnych wypadków.
    Dobrze, że Snape wziął się poważnie do ochrony państwa Granger i mam nadzieję, że mu się to uda i nic im się nie stanie.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie zasady... No, uczniów czeka ciężkie życie. Nie rozumiem jednak, czemu Snape twierdzi, że to im pomoże. O jej, nie potrafię myśleć tak, jak on (czyt. w tym wypadku Ty) i nic nie przychodzi mi do głowy. Mam jednak nadzieję, że się nie myli. Jestem ciekawa, czy uda mu się ochronić Hermionę. Pewnie nie będzie to łatwe, ale może jak się postara... Heh, ale wtedy narazi się Voldemortowi i pewnie zginie prędzej czy później.

    OdpowiedzUsuń
  12. http://always-said-snape.blogspot.com/

    Zapraszam na 2 nowe mianiaturki ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na Braciach Duszy pojawił się rozdział siedemdziesiąty pierwszy.
    Zapraszam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Cuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuudowne! <3
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Kocham to opowiadanie. ^ ^

    Jeśli lubisz czytać opowiadania HG/SS zapraszam na worldbytaiyo.blogspot.com! Pierwszy rozdział "Till the end" czeka na krytykę. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Boziu, jak ja lubie to czytac.
    Na wstepie : moga wstapic bledy poniewaz pisze z telefonu.
    Stanowczo nie,powinnam czytac o nagim severusie przed zasnieciem :D hahaha.
    Smialam sie jak glupia kiedy Severus ledwo sie powstrzymywal od komentarzy na temat podobiebstwa matki i corki :D cudownie!
    Koncze, bo strasznje nie wygodnie mi sie pisze.
    Pozdrawiam
    Rickmanicka

    OdpowiedzUsuń
  16. Spotkanie rodziców Hermion i Seva - bezcenne xD
    Kolejna rada od Charlotte xD Nie wiem dlaczego, ale moim zdaniem pisanie 'siostra Rona' kiedy dobrze znamy pistać jest bezsensowne. Jeżeli wchodzi jakaś nowa, to rozumiem. To co prawda nie jest żadna ustalona zasada gramatyki, ale tak się przyjęło.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ten nowy regulamin jest okropny! Mam nadzieję, że żadna z głównych postaci nie ucierpi na tym...
    Dominika

    OdpowiedzUsuń

© Agata | WioskaSzablonów
Resurgere and Grinmir-stock