- Czemu mugolskie? – wskazał na szachy.
- Chyba zbyt długo napatrzyłem się dziś na przemoc – uśmiechnął się – Zresztą czy jest coś lepszego niż nieruchome figurki. Zastygnięte w jednej pozie…
Czarnooki czarodziej uniósł brew i ledwo powstrzymał się od prychnięcia. Przez chwilę grali, milcząc i skupiając się na grze, starając się przewidzieć ruchy przeciwnika. W końcu Mistrz Eliksirów jednym zamaszystym ruchem dłoni, strącił staranie wyrzeźbione w drewnie postaci z planszy.
- Czasami czuję się jak taka figurka Dumbledore – warknął.
Staruszek milczał. Snape podniósł się z krzesła i odszedł pośpiesznie do okna. Jego czarne szaty falowały przy każdym, chociaż najmniejszym ruchu ciała. Albus spojrzał na na postać przy oknie i musiał przyznać, że mimo zmęczenia, które widać było po lekko zgarbionej sylwetce, czarodziej ciągle imponował władczością i chłodną obojętnością, która nie wiedzieć czemu sprawiała, że był dla ludzi interesujący.
- Chcesz mi o czymś powiedzieć Severusie? – zapytał ostrożnie.
- Ile lat już Ci służę?
- Będzie jakieś 18. Nadal jednak nie rozumiem, w czym rzecz.
- Chcę żebyś zdjął ze mnie Wieczystą Przysięgę – stanowcze spojrzenie czarnych tęczówek napotkało niebieskie.
Albus podniósł się z krzesła i jednym ruchem różdżki ułożył ponownie figurki na szachownicy.
- Zdecydowanie lepiej prezentują się na swoim miejscu. Nie uważasz?
Severus milczał.
- Muszą wiedzieć gdzie ich miejsce. Gdyby nie było reguł, które ustalił pierwszy wynalazca tej jakże zajmującej gry, na szachownicy za każdym razem panowałby chaos.
- Trzymasz mnie ciągle na smyczy – mruknął – Nie ufasz mi. Po tym, co zrobiłem dla ciebie i dla dobra Pottera. Ciągle mi nie ufasz.
- Tak jak pionki na szachownicy, Severusie, tak i ty musisz wiedzieć, do czego jesteś stworzony.
Czarnooki uderzył pięścią w stolik.
- Nie masz zielnego pojęcia, do czego jestem stworzony!
- Ależ mam – dodał Albus, pogodnie się uśmiechając – Z pewnością nie jest to służba u Czarnego Pana. Dopóki jesteś związany Wieczystą Przysięgą, jesteś bezpieczny.
- Pamiętaj jeszcze o tym – podciągnął lewy rękaw koszuli ukazując Mroczny Znak, który ciągle był doskonale widoczny na jego bladej skórze. Oczy mężczyzny błysnęły niebezpiecznie. Dumbledore opadł ciężko na krzesło. Coś uległo zdecydowanej zmianie od czasu, gdy po raz ostatni się widzieli.
- Mroczny Znak w żaden sposób nie szufladkuje cię do worka ze złymi ludźmi. Nie wiem czemu ciągle tak do nich lgniesz Severusie. Jesteś dobrym człowiekiem.
- Nie. Ja jestem tylko trochę mniej zły od innych – zapiął mankiet surduta i dumnie się wyprostował.
- Co zaszło po tym jak wystrzeliłeś znak Severusie?
- Umarłem tysiąc razy Dumbledore – rzekł poważnie i wrócił myślami do jednej z godzin, która była najgorszą w życiu.
Smak krwi w ustach.
Czyjaś pięść uderzająca go w brzuch.
Niewidzialne liny oplatające jego ciało. Brak możliwości obrony.
Crucio. Kolejne zdecydowanie silniejsze od poprzednich. Ból nie do zniesienia. Czyjeś macki w jego umyśle. Penetrujące każdy zakamarek jego rodzinnych wspomnień.
Nie złamią go. Wszelkie tajemnice ukrył głęboko w swojej podświadomości, by pozostały bezpieczne, aż do końca.
Zwymiotował.
Zabrali mu różdżkę. Poniżyli. Czyjaś ślina na jego twarzy.
Zamglony wzrok. Ledwo widoczne kontury postaci poruszające się nad jego ciałem niczym sępy gotowe na żer. Coś krzyczeli, ale jego umysł nie rejestrował już niczego poza bólem, który z każdym kopnięciem, z każdym Crucio powodował, że przekraczał granicę, zza której nigdy nie powinien już wrócić.
Ktoś nadepnął mu na nogę. Trzask kości, a po nich krzyk. Bolało go gardło. Już więcej nie potrafił. Chciał odejść, ale za każdym razem, gdy wydawało mu się, że w końcu dozna ulgi i spokojnie odpłynie gdziekolwiek w wieczność, tortury stawały się mniej intensywne byle by utrzymać go przy marnym życiu.
Nie widział ich twarzy. Nie słyszał Czarnego Pana, ale był pewny, że tak właśnie każą zdrajców. Sam niegdyś też tak się zabawiał. Tyle, że bycie po zupełnie innej stronie jest mniej przyjemne, niż bierne obserwowanie.
Kolejny kopniak zmasakrował jego nos, z którego polał się strumyczek krwi, wprost na wargi. Nie mógł zahamować krwotoku. Zaklęcie niewerbalne wymagał zbyt dużego nakładu sił, którymi nie dysponował. Próbował odczołgać się od napastników, ale węzły na nadgarstkach i kostkach powodowały, że przesunął się o jedynie kilka centymetrów, przy towarzyszącej mu salwie śmiechów.
Kolejne Crucio zaatakowało, jego ciało z siłą, jakiej nigdy wcześniej przeciwko niemu nie użyto. Ból był nie do opisania. Wydawało mu się, że jego głowa za chwilę eksploduje. Poczuł, że odpływa.
Szybki stukot czegoś o ziemię, wzburzenie wśród Śmierciożerców.
To chyba tętent kopyt. Jęknął. Z ogromnym trudem uniósł lekko głowę i zużył wszystkie swoje siły byleby tylko ujrzeć w pełnej krasie stado stworzeń zmierzających w ich stronę..
-Centaury to istoty z honorem. Nie pomogłyby ci, gdybyś nie był tego wart – Albus pozwolił sobie zauważyć – Przykro mi słyszeć, przez co przeszedłeś. Czuję się za to winny, jednak w dalszym ciągu nie rozumiem, co do tego ma Wieczysta Przysięga?
- Kiedy wszystko wokół się zmienia, dowiadujemy się, jacy naprawdę jesteśmy. Poznajemy nasze prawdziwe pragnienia, odkrywamy prawdę. Jeszcze przed tą walką nie stałem po żadnej stronie Dumbledore, chce żebyś o tym wiedział. Służyłem tobie, bo poniekąd zmusiłeś mnie do tego, służyłem Czarnemu Panu, bo mi kazałeś i dlatego, że też na mnie to wymógł – skinął na swoje lewe przedramię.
- Wybrałeś dobrą drogę Severusie.
- Nie wybrałem żadnej. Ciągle żyłem na rozdrożu, bo wiedziałem, że którąkolwiek drogę bym obrał, doszedłbym do nikąd – mruknął swoim niskim głosem i postawił nogę za nogę – Teraz jednak w pełni zrozumiałem gdzie należę – dodał – dlatego musisz ściągnąć ze mnie tą cholerną przysięgę – warknął zirytowany.
***
Severus nonszalancko usadowił się wygniecionym fotelu, który jako jeden z nielicznych mebli przetrwał walkę i zmęczonym wzrokiem powiódł po tych, którzy zdołali jakoś przetrwać ten zaledwie początek piekła, który dziś miał miejsce. Spojrzał na swoje dłonie, które jeszcze ledwie zauważalnie drgały z wysiłku i zmęczenia. Rozmowa z Dumbledorem wcale go nie uspokoiła. Wieczysta Przysięga została zdjęta, a mimo to wcale nie czuł się szczęśliwy. Ciężar nie spadł z jego ramion, a wręcz przeciwnie. Przygniótł go z podwojoną siłą.
Usłyszał szloch Minerwy, która płakała nad ciałami uczniów, których on w ogóle nie pamiętał. Prychnął. Czego innego się spodziewali wysyłając dzieci na front? Nie mógł patrzeć na twarze pełne bólu i grymasów, więc ociężale wstał z fotela i ruszył do lochów, co chwilę pokonując dużym krokiem odłamki murów.
- Odnowa tego miejsca zajmie nam resztę życia – mruknął do siebie, gdy zatrzymał się przed blokującymi wejście do lochów głazami. Mógłby je usunąć kilkoma zaklęciami, ale był na to zbyt wyczerpany, jak na dzisiejszy dzień.
- Samotny jak zwykle – cichutki głosik dobiegł go zza pleców. Odwrócił się szybko i od razu tego pożałował. Ciało zaprotestowało bólem
- Granger… wielka szkoda, że w walce nie oberwałaś zaklęciem golącym głowę. Twoje włosy wyglądają jeszcze gorzej niż wtedy, kiedy ostatnio cię widziałem – mruknął znudzony i wyminął ją ruszając w poszukiwaniu jakiegoś innego, bardziej spokojnego miejsca na kontemplację.
Dziewczyna ruszyła za nim.
- Dziękuję, że się o mnie martwiłeś – rzekła, a w jej głosie wyczuł zmęczenie. Każdy powinien teraz odpocząć, stwierdził i zatrzymał się tak nagle, że omal na niego nie wpadła.
- Ja? – prychnął i pokręcił głową – Uderzyłaś się w coś?
Zachichotała.
- Może – podeszła bliżej – ja też się o ciebie martwiłam. Gdzie byłeś przez tyle czasu? Wszyscy myśleli, że już…
- Umarłem? – zakpił – Złego diabli nie biorą – mruknął i uważnie otaksował ją swoim wzrokiem – Walczyłem, tyle że w innym miejscu – rzekł powoli, kłamiąc jej w żywe oczy. Nie mógłby się przed nią przyznać, że gdyby nie śmieszne istoty z lasu, nie byłoby go tutaj. Był na to zbyt dumny.
- Robisz wiele dobrego dla tej sprawy Severusie. Nie chcę jednak, żebyś myślał, że odpychając mnie i raniąc słowami będę bezpieczniejsza – rzekła stanowczo, a ogniki zapłonęły w jej brązowych oczach, które teraz z wnikliwością wpatrywały się w czarne i nieprzeniknione oczy Snape’a – Chcę walczyć u twego boku, bo tylko tak będę się czuła bezpieczniej i pewniej. Widząc cię nie myślę o tym, że jestem zdana tylko na siebie, ale że w każdej chwili będziesz gotów mi pomóc. Za wszelką cenę.
Snape już otworzył usta, ale nie dała mu dojść do słowa.
- Nie jestem głupia i wiem, że to, co działo się dziś to jedynie początek. Wiem, że będzie o wiele gorzej, ale nic nie poprawia mi humoru jak myśl, że będę mogła przeżyć to wszystko razem z tobą.
Umilkła. Severus uniósł jedną brew i skrzyżował ręce na piersi. Przez chwilę milczeli. Jedno zawstydzone tym, co przed chwilą powiedziało, a drugie pod ogromnym wrażeniem.
- Moja lwica – mruknął i przytulił ją mocno do siebie. Zbyt długo brakowało mu obecności drugiej osoby w jego życiu, które odkąd wstąpił do szeregów Czarnego Pana było wypełnione cierpieniem i bólem. Hermiona ciągle w szoku po tym, co usłyszała po kilku minutach doszła do siebie i objęła mężczyznę w pasie, czując łzy ulgi na policzkach.
- Skąd taka zmiana? – zapytała wdychając jego zapach.
- Jestem po prostu zmęczony – rzekł obojętnie i pocałował ją w usta.
- Więc odpocznij… Molly przygotowała łóżka…
Przyłożył palec do jej ust i uśmiechnął się pobłażliwie.
- Nie fizycznie Granger – westchnął i otarł łzę z jej policzka – Nie chcę już udawać, że jesteś idiotką, której nie kocham. To zbyt męczące.
Szeroki uśmiech pojawił się na twarzy dziewczyny, która rozpromieniona jak nigdy, gdy po raz kolejny wąskie usta złączyły się w namiętnym pocałunku z jej ustami. Zarzuciła mu dłonie na szyję i nie chciała puścić. Poczuł jak jej delikatne i kruche ciało przylega do niego, emanując kojącym ciepłem. Westchnął cicho przypierając ją do ściany. Z lubością wsunęła język do jego ust, by po chwili poczuć to przyjemne uczucie. Oderwał się od niej i wlepił w nią swój pusty wzrok, w którym wydało jej się, że dostrzegła jakieś uczucie.
- Nie łudź się jednak, że porzucę dla ciebie sarkazm i mój dotychczasowy image – zamruczał jej do ucha.
- Nawet bym cię o to nie prosiła Severusie – przeciągnęła jego imię w taki sposób, że aż poczuł przyjemny dreszcz na ciele – Ale będziesz się do mnie zwracał po imieniu?
Czarodziej uniósł brew wysoko i parsknął.
- Granger, to nie jest koncert życzeń.
- Warto było spróbować – zachichotała i wtuliła się w niego. Dopiero teraz w pełni poczuła radość z dnia. Zwycięstwo nie miało takiego smaku bez niego. On uważał tak samo, ale nigdy nie przyznałby się do czegoś takiego.
- Jasne Grangerrr – zamruczał i odsunął się od niej – A teraz wracaj do rudzielców. Z pewnością potrzebują twojej obecności – niechętnie skinęła głową. Miał rację. Była im potrzebna. Szczególnie Ginny. Wspięła się na palce i cmoknęła go w policzek. Znów jednak przybrał maskę obojętności i stał się niedostępny. Odwróciła się i ruszyła w stronę Wielkiej Sali.
- Chociaż ja potrzebuję cię teraz bardziej – rzekł na tyle głośno by usłyszała. Przystanęła i z szeroko otwartymi oczami ze zdziwienia odwróciła się do niego. Uśmiechnął się cwaniakowato.
- Oferujesz mi wspólną noc? – zapytała nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie się dzieje. Serce zaczęło bić jej mocno. Policzki zapłonęły rumieńcem.
- 10 punktów dla Gryffindoru za dedukcję Granger – zironizował i przewrócił oczami. Po chwili oboje, niezauważalnie prześlizgnęli się do mniej zniszczonej części zamku, by odpocząć w swojej obecności po wrażeniach z ostatnich dni.
Pierwsza! :) Skomentuję jeszcze dziś, ale trochę później.
OdpowiedzUsuńI na takie coś właśnie czekałam. Snape w końcu się przekonał na dobre do Hermiony. Trochę szkoda, że ucięłaś w takim fajnym momencie. Za małe rozwinięcie tematu bym się nie obraziła ;)
UsuńJeśli chodzi o Dumbledore to często mam wrażenie, że jest zbyt beztroski, tak jakby nie do końca rozumiał powagę sytuacji i tego na co naraża innych.
Z kolei Snape, aż do przesady próbuje pozostać niezależny, chciałby o wszystkim decydować sam. Zresztą chyba jak każdy z nas.
Czekam na następny i Pozdrawiam ;)
Łał, łał, łał, nowy rozdział *o*
OdpowiedzUsuńTo mnie zaskoczyłaś :3
Jak zawsze wspaniale, zaraz będę czytać jeszcze raz xd
No i jak ja teraz doczekam do następnego ? :O
juz sie nie mogę doczekać ^^
~d.s.
No nareszcie :D Severus i Hermi!
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :)
Czekam z wielką niecierpliwością na następny :D
Pozdrawiam i życzę weny :D
O Matko!!! Kocham, cię <3 W kocu się doczekałam.Jednak mam nadzieje ,że przez zdjęcie tej przysięgi nic złego się nie stanie.Ostatnio też myslałam nad czymś takim w moim drugim opowiadaniu i doszłam do wniosku ,że przez zdjęcie takiej przysięgi może powstać wile problemów....mam nadzieje ,że tylko jaj mam takie czarne myśli .
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Jane
Hej, tu znowu ta nowa :P Nawet sobie nie wyobrażasz jakim miłym zaskoczeniem było zobaczyć nowy rozdział po tak męczącym tygodniu ale zdecydowanie warto było czekać. Zgadzam się z poprzedniczką, że ucięłaś w takim ciekawym momencie. Jak ja dotrwam do kolejnego rozdziału?? Ciekawość mnie chyba zeżre :P Tak się cieszę, że Snape wreszcie dopuścił Hermionę do siebie ale to tak oczywiście musi zachować pozory i swój image. Ten fragment był świetny, rozbawiłaś mnie :) Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę i ściskam Cię mocno :)
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział ;* bardzo sie cieszę że Severus wreszcie przyznał co czuje do Hermiony . Już nie mogę sie doczekać następnego rozdziału ;)
OdpowiedzUsuńNo, skończyć w takim momencie ^^ D: To dobrze, że Sev w końcu zaczyna się trochę zmiękczać, przez to, co przeszedł... wyjdzie mu to na dobre
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Wkońcu Sev przyznał się do własnych uczuć. To jakie urocze, ale żeby w takim momencie uciąć? Nieładnie!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej!
O. Mój. Boże.
OdpowiedzUsuńPadłam. Rozdział genialny. Nareszcie!!! Nareszcie przestał uciekać przed uczuciami! I to "10 punktów dl Gryffindoru za dedukcję Granger". Boskie!
Opis wspomnienia Severusa wywołał u mnie lekkie dreszcze. Ubrane w słowa tak, że aż sama się bałam! :D
No, ale przy końcówce to idzie się rozpłynąć. Jest taka piękna...
Natchnęłaś mnie. Chyba zacznę dzisiaj pisać kolejny rozdział.
Życzę weny abyś z rozmachem pięknie zakończyła tę wojnę!
Nitij
Severus wreszcie się złamał ;P Ten moment był dla mnie niesamowitym zaskoczeniem, jeśli miałabym być szczera. Byłam przekonana, że znowu ją odepchnie, ale nie ;D I to zaskoczenie było doskonałe ;D Może kolejna walka, tym razem taka, w której był już o krok od przekroczenia granicy przejścia na drugą stronę, dała mu trochę do myślenia ;) W końcu zrozumiał, że nie zawsze musi być sam ;)
OdpowiedzUsuńTo nie koncert życzeń ;P To było świetne, aż się uśmiechnęłam ;) Rzeczą, którą najbardziej cenię u autorów opowiadań jest umiejętność wplecenia odpowiedniego humoru w odpowiednim miejscu, a Tobie wyszło to doskonale ;D Czasem jedno takie zdanie potrafi niesamowicie ponieść zadowolenie czytelnika z tekstu ;)
Było świetne, pozdrawiam
Courtney
Dumbledore -.- Po prostu brak mi słów -.- On jest wredny. Straszny z niego manipulant, grr -.-
OdpowiedzUsuńTen opis tortur... Br... :(
Tylko... co teraz? Z czym będzie sie wiązać zdjęcie Wieczystej Przysięgi? I... co zrobi Severus? :O
No, nareszcie. Severusie, powróciła ci twoja wrodzona inteligencja. Przyznałeś sie sam przed sobą (i przed Hermioną), że ją kochasz. Brawo! Oni są cudowni, znów brak mi słów, tym razem z zachwytu :)
No wiesz, skończyć w takim momencie :O
Pozdrawiam i życzę weny. Nie mogę się doczekać nastepnego rozdziału!
always
CUDO <3
OdpowiedzUsuńnigdy nie przepadałam za tym starym piernikiem dyrektorem jakby go Snape określił
OdpowiedzUsuńrozdział super, zwłaszcza końcówka była wręcz bombowa
pozdrawiam
u mnie nowa notka dramione
A więc to centaury. :D Aż jestem zaskoczona, że pomogły Snape'owi. Mimo słów Dumbledora, nie wydaje mi się, by inni mogli uważać go za dobrego człowieka. Ale jednak...
OdpowiedzUsuńTen pocałunek, ech. <33 Nie sądziłam, że Snape tak szybko zmieni zdanie i dopuści ją do siebie. No, ale tak długo był sam, każdy kiedyś pęknie. :) Cieszę się, że pozwolił jej się zbliżyć, a równocześnie pozostał irytującym sobą. :)
"- Granger, to nie jest koncert życzeń." :D hahaha. Miona wreszcie się doczekała wyznania uczuć. Oczywiście w taki severusowy sposób ;D Wie już, że nie jest mu obojętna. Severus zwolniony z przysięgi.. Ciekawe co z tego wyniknie.. Rozdział świetny jak zwykle :) czekam na cd. :)
OdpowiedzUsuńTak długa przerwa, od tak dorbych notek to była zbrodnia, ale.na szczęscie nadrobione. Ale się wszysko potoczyło uhuhu! Ale za nim to to dziękuję kochana, że nie zapomniałaś o mnie przez ten czas!
OdpowiedzUsuńA co do notki... ciekawe co sie nocą działo ;) a Albus... sukinkot z niego, ale nie zaprzecze, ze cholernie mądry. I biedny Severus... ale się nacierpiał, dobrze, że choć ta przysięga się skończyła.
Pozdrawiam
Misae
Normalnie zabrakło mi słów xd
OdpowiedzUsuńMój Boze, on do niej... Z nią... Razem. Kurczę, muszę sie ogarnąć!
Okej, słuchaj! Jest to najbardziej romantyczny, piękny, uczuciowy i namiętnym w jednym rozdział jaki napisałaś na tym blogu!
Jak powiedział do niej "moja lwico" chciało mi sie płakać i histerycznie śmiać - oczywiscie ani tego ani tego znów zrobiłam, mam swoj honor xd hahaha xd
Po prostu jestem pod ogromnym wrażeniem tego co napisałaś. To jest po prostu piękne!
❤️❤️❤️